Zostawiam was. Tak będzie lepiej. Będziecie bardziej
samodzielni. Opiekujcie się Alexandrą. Mam do was pełne zaufanie. Nie
zawiedźcie go.
Walentin
Czytałam te słowa nie
wiem który raz. Dlaczego tak będzie lepiej? Wciąż nurtowały mnie te same pytania.
Nie wiem czy naprawdę chciałam znać na nie odpowiedzi. Minął dopiero tydzień od
tego kiedy nas opuścił. Jednak dzisiaj zaczynała się szkoła. Nie lubiłam tego.
Nowi uczniowie gubiący się na korytarzach. Niekończące się rozmowy o wakacjach.
Co roku to samo. Nie chciałam iść do szkoły, ale nie miałam wyboru. Nie mogłam
zawieść zaufania Walentina, a co za tym idzie mojego ojca. Wstałam więc i
poszłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się.
Przecież to nie może być gorszy dzień od wszystkich poprzednich początków roku.
Było ich już osiem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak dużo czasu spędziłam w
tym miejscu. Od ilu lat nie widziałam domu. To było aż nieprawdopodobne. I
ciągłe pytanie kiedy do niego wrócę.
Umyłam się i wysuszyłam
włosy. Nie chciałam nic z nimi robić i pozwoliłam swobodnie opaść im na
ramiona. Miałam długie, ciemne włosy układające się w fale. Byłam piękna, ale
nie wykorzystywałam tego. Wolałam pozostać w cieniu. Kiedy byłam mała cały czas
znajdowałam się w centrum uwagi. Nie chciałam tego ponownie przeżyć. Tu miałam
spokój, którego tam tak bardzo mi brakowało.
Poszłam do pokoju.
Znalazłam w szafie jakieś odświętne ciuchy, ubrałam się i zeszłam na dół.
Czekała już Victoria ze śniadaniem.
-Wreszcie zeszłaś. Jak się czujesz? Cały czas nie
możesz spać? – spytała Laura z miłym uśmiechem na twarzy.
-Tak, czuję się o wiele lepiej. W końcu to pierwszy
dzień w ostatniej klasie. Nie mogę się doczekać.- odpowiedziałam chyba trochę
zbyt wesoło.
-To dobrze. Ty, Amelia i Daniel wychodzicie za pół
godziny. Ja, Victoria i Michael zaczynamy dzień o godz. 9 więc nie pojedziemy z
wami. Chcesz sama pojechać czy zabierzesz się z nimi?
-Pojadę z nimi.
Nie przeszkadza mi szybka jazda Daniela. Co na śniadanie? -spytałam z
ciekawością.
-Jajecznica z bekonem i sok pomarańczowy. Jedz
szybko bo się spóźnicie. Nie wypada spóźniać się pierwszego dnia.
-Jasne.- powiedziałam z buzią pełną jajek.
Zjadłam
śniadanie, wzięłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Twarz owiał mi wiatr i rozwiał
włosy. Poczułam przyjemny chłód na twarzy. Miło było wyjść na świeże powietrze.
Daniel i Amelia już czekali na mnie w samochodzie. Wyjechaliśmy z podwórka i
pojechaliśmy do szkoły. Parking był już prawie pełen kiedy na niego
wjechaliśmy. Nagle uświadomiłam sobie, że to już mój ostatni rok tutaj. Ten czas
minął bardzo szybko. Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Cieszyłam się, że
już za rok nie będę musiała tu wracać.
Wysiadłam
i poszłam w kierunku sekretariatu. Musiałam odebrać swój plan. Zatrzymał mnie
głos Daniela.
-Tylko się nie spóźnij. Laura gotuje obiad a
wolałbym jej nie denerwować.
-Jasne. Nie musisz się martwić.- szybko
odpowiedziałam.
W sekretariacie była cała masa uczniów więc usiadłam
w poczekalni i czekałam, aż dostaną swoje plany i wyjdą. Musiałam długo czekać.
Liczba uczniów stopniowo malała. Wyjęłam pogniecioną kartkę z kieszeni i
zaczęłam ją po raz kolejny czytać. Znałam ten krótki liścik na pamięć, ale cały
czas zastanawiałam się dlaczego naprawdę Walentin wyjechał. Tak długo nad tym
myślałam, że nie zauważyłam kiedy sekretariat opustoszał, a sekretarka
wpatrywała się we mnie ze zniecierpliwieniem. Szybko do niej podeszłam,
odebrałam plan i podpisałam potwierdzenie odbioru.
Zaczynałam
dosyć przyjemną lekcją, geografią. Pani Smorrow jest bardzo miłą nauczycielką i
jestem pewna, że lekcja będzie do zniesienia. Wyszłam z budynku A i udałam się
do B. Weszłam oszklonymi drzwiami i skręciłam w lewo. Korytarz był bardzo
zatłoczony. Weszłam do klasy i podeszłam do szafki. Wyjęłam podręcznik i usiadłam
w przedostatniej ławce. Po chwili weszła nauczycielka. Jak zwykle ubrana była
dosyć dziwnie, ale zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Chwilę po tym zadzwonił
dzwonek. Wszyscy usiedli na swoje miejsca a pani Smorrow zaczęła swoją mowę
powitalną. Przerwało jej jednak pukanie do drzwi. Po usłyszeniu komendy wejść
drzwi się otworzyły. Wszedł zupełnie nieznany mi uczeń. Miał ciemne włosy,
grzywkę postawiona na żel. Uśmiechnął się niepewnie do nauczycielki i podał jej
jakąś kartkę. Uważnie ją przeczytała i wstała. Wskazała mu miejsce z tyłu
klasy. Za mną.
-Kochani, to jest Eric Arrago. Będzie chodził do
naszej szkoły.
Nowemu
chyba nie spodobało się to powitanie bo tylko nieśmiało się uśmiechnął i usiadł
na swoje miejsce. Zauważyłam, że ma ładne zielonobrązowe oczy i piękny uśmiech.
Odwróciłam się z powrotem w kierunku tablicy.
Nauczycielka zapisała coś i uśmiechnęła się do nas.
- Wiem, że nie lubicie tego słuchać, ale muszę wam
przedstawić czego od was oczekuje w ostatniej klasie.
W tym momencie przestałam jej słuchać. To samo
mówili co roku wszyscy nauczyciele. Nawet ten uczący tańców. Lubiłam te lekcje.
Nie miałam pojęcia po co na nich była ta przemowa. Przecież co roku uczymy się
tańczyć.
Poczułam
wzrok na swoich plecach. Odwróciłam się, a Eric szybko odwrócił wzrok.
Uśmiechnęłam się do niego miło, ale on już chyba nie miał zamiaru na mnie
spojrzeć. Odwróciłam się i zapisałam na kartce jakieś informacje o testach. Nie
przykładałam do tego zbyt dużej wagi. Nie musiałam tego robić. Miałam na tyle
dobrą pamięć, że nie słuchałam nauczycieli, a zawsze miałam dobre oceny. Bez
najmniejszego wysiłku. Bardzo to lubiłam. Czasami uważałam, że to trochę nie
fair w stosunku do innych, ale to nie oni musieli żyć wbrew własnej woli daleko
od domu.
W
końcu zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na plan. Na następnej lekcji miałam mieć
hiszpański. Jedyny przedmiot, z którego naprawdę się cieszyłam. Tylko tam
mówiłam w swoim ojczystym języku. Wyszłam z klasy i skierowałam się w prawo.
Klasa pani Martinez znajdowała się na drugiej stronie budynku. Poszłam do
łazienki i spojrzałam na swoje odbicie. Nie wyglądałam najgorzej pomimo
niewyspania. Otwierając drzwi w kogoś uderzyłam. Natychmiast oprzytomniałam i
zobaczyłam jakąś pierwszoklasistkę zbierającą książki z podłogi. Powiedziałam przepraszam
i poszłam do swojej szafki po książkę. Wiedziałam, że nie będzie mi potrzebna,
ale i tak ją wzięłam. Weszłam do klasy gdzie czekała już nauczycielka.
Wiedziałam, że nie lubi spóźnialskich ale w końcu jeszcze nie było dzwonka. Po
chwili jednak zadzwonił więc szybko usiadłam na swoim miejscu.
Pani
Martinez zaczęła tak samo jak pani Sporrow. Nie chciałam tego słuchać więc
zaczęłam przeglądać swój plan. Dzisiejsze lekcje były do zniesienia.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam słuchać nauczycielki. Cała klasa miała po chwili
dosyć długiego monologu i liściki zaczęły krążyć po klasie. Niestety pani
Martinez to zauważyła. Zdenerwowała się i oznajmiła nam, że skoro nie chcemy
słuchać to będziemy pisać. Mieliśmy napisać list do przyjaciela o tym co
robiliśmy. Otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać
¡Hola
Laura!
¿Cómo está?
Napisałam cały list podczas gdy większość osób
zdążyła napisać dopiero gdzie była. Wzięłam zeszyt i zaniosłam nauczycielce. Po
sprawdzeniu kazała mi zacząć czytać opowiadanie, które będziemy przerabiać na
następnej lekcji. Przeczytałam połowę kiedy zadzwonił dzwonek. Wyszłam na
przerwę. Chciałam znaleźć Amelie i z nią porozmawiać, ale nie mogłam ich
znaleźć. Widziałam natomiast Michaela wiec do niego podeszłam.
-Cześć! Widziałeś gdzieś Amelię?- spytałam
podchodząc do niego.
-Hej! Nie, nie widziałem jej. Ale możesz poszukać na
boisku bo chyba upatrzyła siebie nowy cel.
-Tak? A kto jest tym celem?
-Haha nie wiem, kto to jest ale wydaje mi się, że
jest piłkarzem. Albo nie lepiej nie idź na boisko bo będzie zła, że jej
przeszkadzamy.
-Masz rację. Jak mijają lekcje.
-Jeżeli pytasz czy nudzą mnie jak zawsze to tak.
Wiesz, że bardzo nie lubię tu być ze względu na mój charakter.
-Racja. Przepraszam, że spytałam.
-Księżniczko, wiesz, że nie musisz mnie
przepraszać.- powiedział to i prawie przede mną uklęknął. Udało mi się go w
porę powstrzymać. Nie potrzebuje w szkole widowiska ani niepotrzebnych pytań.
-Michael, wiesz, że tu nie jestem żadną księżniczką
tylko Alexą. Nie chce niepotrzebnych zgromadzeń wokół mnie.
-Wiem. Nie powinienem. Więcej tego nie zrobię.
Obiecuję.
-Nie masz za co. Nie martw się.
-Oczywiście. Muszę lecieć. Do zobaczenia po
lekcjach.- powiedział i odszedł w kierunku budynku A.
-Do zobaczenia.
Reszta lekcji minęła
tak samo jak dwie pierwsze. Nowy uczeń chodził też ze mną na historię i
wpatrywał się we mnie przez cały lunch. Dobrze, że chodziliśmy razem tylko na
dwie lekcje. Dziwnie się czułam, kiedy na mnie patrzył.
Po
ostatniej lekcji, czyli tańcach, poszłam w kierunku parkingu. Nie chciałam się
spóźnić. Po drodze zatrzymał mnie ten nowy.
-Cześć. Jestem Eric.
-Cześć. Miło mi cię poznać. Jestem Alexandra.
-Alexandra, ładne imię. Mogłabyś jutro pomóc i pokazać szkołę. Nie chce o to prosić kogoś
innego, a wydajesz się miła. Mam nadzieję, że się nie pomyliłem.
-Chyba nie. Chętnie ci pomogę. Przed lekcjami?
-Tak, chyba tak byłoby dobrze. Będziesz pół godziny
przed. Tyle czasu powinno wystarczyć.
-Zdecydowanie wystarczy. Będę. Do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia.- powiedział i uśmiechnął się
szeroko.
Był
pierwszą osobą, która odezwała się do mnie i o coś poprosiła. Zbyt wiele osób
ze szkoły nie rozmawiała ze mną i moimi znajomymi. Oprócz Amelii. Ona była
rozchwytywana przez chłopaków z drużyny piłkarskiej, którzy w tej szkole byli
gwiazdorami. Rozmyślając o Ericu podeszłam do samochodu. Daniel już czekał w
środku. Energicznym ruchem otworzyłam drzwi i wsiadłam.
-Dlaczego ten nowy z tobą rozmawiał?- spytał od
razu. On i Michael nie dopuszczali do mnie zbyt wiele osób. Przede wszystkim
chłopaków.
-Spokojnie. Tylko poprosił mnie o pokazanie szkoły.
Nie masz się o co martwić.- wytłumaczyłam mu i pojechaliśmy do domu. Prowadził
w zamyśleniu i nie odzywał się do mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale też
nie chciałam pytać. Dojechaliśmy w milczeniu do domu. Szybko wysiadłam, a on
odprowadził samochód do garażu. Poszłam ścieżką do domu i pchnęłam drzwi.
Poczułam od razu cudowny zapach spaghetti. Laura była najlepszą kucharką.
Szybko poszłam do swojego pokoju przebrać się. Zastałam tam porządek. O wiele
większy od tego, który zostawiłam przed wyjściem. Ktoś musiał tu posprzątać.
Zastanawiałam się tylko kto. Co prawda Victoria i Laura zaczynały później
lekcje, ale one nie lubiły sprzątać. Cóż przebrałam się zeszłam na dół. Nawet
nie myślałam o tym kto mógł to zrobić.
Kiedy
zeszłam Victoria i Michael uparcie o czymś dyskutowali. Gdy zobaczyli, że
weszłam do jadalni przestali się kłócić i obydwoje się uśmiechnęli. Byłam
ciekawa o czym rozmawiali, ale nie spytałam o to. Byłam zbyt głodna by o tym
myśleć. Usiedliśmy do stołu. Jedzenie było bardzo dobre i wszyscy mieli świetny
humor. Po jedzeniu chciałam pomóc sprzątać ze stołu, ale mi nie pozwolili.
Powiedzieli, że sami sobie z tym poradzą i poszłam do swojego pokoju. Położyłam
się i zasnęłam.
________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. Kolejny rozdział za jakiś czas. Piszcie co o tym myślicie :)
Jestem pierwsza ;D Rozdział super zaciekawił mnie ten nowy ciekawe co kryje życze weny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
Fajnie mieć choć jedną osobę, która to czyta :)
UsuńŚwietny *.* ;*
OdpowiedzUsuńEj, genialne! :O serio :*
OdpowiedzUsuńczekam na nn :D
http://togetherwecanbealright.blogspot.com/
Fajne. Zabieram sie do czytania dalej. Zajrzyj do mnie: http://xstandbyme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo naprawdę niesamowite opowiadanie. bardzo mi się podoba styl Twojego pisma. Zaraz zabieram się do kolejnych rozdziałów :D
OdpowiedzUsuńmi też się bardzo podoba ^^
OdpowiedzUsuń