sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 1


Zostawiam was. Tak będzie lepiej. Będziecie bardziej samodzielni. Opiekujcie się Alexandrą. Mam do was pełne zaufanie. Nie zawiedźcie go.
                                                                                                                      Walentin

Czytałam te słowa nie wiem który raz. Dlaczego tak będzie lepiej? Wciąż nurtowały mnie te same pytania. Nie wiem czy naprawdę chciałam znać na nie odpowiedzi. Minął dopiero tydzień od tego kiedy nas opuścił. Jednak dzisiaj zaczynała się szkoła. Nie lubiłam tego. Nowi uczniowie gubiący się na korytarzach. Niekończące się rozmowy o wakacjach. Co roku to samo. Nie chciałam iść do szkoły, ale nie miałam wyboru. Nie mogłam zawieść zaufania Walentina, a co za tym idzie mojego ojca. Wstałam więc i poszłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się. Przecież to nie może być gorszy dzień od wszystkich poprzednich początków roku. Było ich już osiem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak dużo czasu spędziłam w tym miejscu. Od ilu lat nie widziałam domu. To było aż nieprawdopodobne. I ciągłe pytanie kiedy do niego wrócę.
Umyłam się i wysuszyłam włosy. Nie chciałam nic z nimi robić i pozwoliłam swobodnie opaść im na ramiona. Miałam długie, ciemne włosy układające się w fale. Byłam piękna, ale nie wykorzystywałam tego. Wolałam pozostać w cieniu. Kiedy byłam mała cały czas znajdowałam się w centrum uwagi. Nie chciałam tego ponownie przeżyć. Tu miałam spokój, którego tam tak bardzo mi brakowało.
Poszłam do pokoju. Znalazłam w szafie jakieś odświętne ciuchy, ubrałam się i zeszłam na dół. Czekała już Victoria ze śniadaniem.
-Wreszcie zeszłaś. Jak się czujesz? Cały czas nie możesz spać? – spytała Laura z miłym uśmiechem na twarzy.
-Tak, czuję się o wiele lepiej. W końcu to pierwszy dzień w ostatniej klasie. Nie mogę się doczekać.- odpowiedziałam chyba trochę zbyt wesoło.
-To dobrze. Ty, Amelia i Daniel wychodzicie za pół godziny. Ja, Victoria i Michael zaczynamy dzień o godz. 9 więc nie pojedziemy z wami. Chcesz sama pojechać czy zabierzesz się z nimi?
-Pojadę z nimi.  Nie przeszkadza mi szybka jazda Daniela. Co na śniadanie? -spytałam z ciekawością.
-Jajecznica z bekonem i sok pomarańczowy. Jedz szybko bo się spóźnicie. Nie wypada spóźniać się pierwszego dnia.
-Jasne.- powiedziałam z buzią pełną jajek.
 Zjadłam śniadanie, wzięłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Twarz owiał mi wiatr i rozwiał włosy. Poczułam przyjemny chłód na twarzy. Miło było wyjść na świeże powietrze. Daniel i Amelia już czekali na mnie w samochodzie. Wyjechaliśmy z podwórka i pojechaliśmy do szkoły. Parking był już prawie pełen kiedy na niego wjechaliśmy. Nagle uświadomiłam sobie, że to już mój ostatni rok tutaj. Ten czas minął bardzo szybko. Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Cieszyłam się, że już za rok nie będę musiała tu wracać.
            Wysiadłam i poszłam w kierunku sekretariatu. Musiałam odebrać swój plan. Zatrzymał mnie głos Daniela.
-Tylko się nie spóźnij. Laura gotuje obiad a wolałbym jej nie denerwować.
-Jasne. Nie musisz się martwić.- szybko odpowiedziałam.
W sekretariacie była cała masa uczniów więc usiadłam w poczekalni i czekałam, aż dostaną swoje plany i wyjdą. Musiałam długo czekać. Liczba uczniów stopniowo malała. Wyjęłam pogniecioną kartkę z kieszeni i zaczęłam ją po raz kolejny czytać. Znałam ten krótki liścik na pamięć, ale cały czas zastanawiałam się dlaczego naprawdę Walentin wyjechał. Tak długo nad tym myślałam, że nie zauważyłam kiedy sekretariat opustoszał, a sekretarka wpatrywała się we mnie ze zniecierpliwieniem. Szybko do niej podeszłam, odebrałam plan i podpisałam potwierdzenie odbioru.
            Zaczynałam dosyć przyjemną lekcją, geografią. Pani Smorrow jest bardzo miłą nauczycielką i jestem pewna, że lekcja będzie do zniesienia. Wyszłam z budynku A i udałam się do B. Weszłam oszklonymi drzwiami i skręciłam w lewo. Korytarz był bardzo zatłoczony. Weszłam do klasy i podeszłam do szafki. Wyjęłam podręcznik i usiadłam w przedostatniej ławce. Po chwili weszła nauczycielka. Jak zwykle ubrana była dosyć dziwnie, ale zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Chwilę po tym zadzwonił dzwonek. Wszyscy usiedli na swoje miejsca a pani Smorrow zaczęła swoją mowę powitalną. Przerwało jej jednak pukanie do drzwi. Po usłyszeniu komendy wejść drzwi się otworzyły. Wszedł zupełnie nieznany mi uczeń. Miał ciemne włosy, grzywkę postawiona na żel. Uśmiechnął się niepewnie do nauczycielki i podał jej jakąś kartkę. Uważnie ją przeczytała i wstała. Wskazała mu miejsce z tyłu klasy. Za mną.
-Kochani, to jest Eric Arrago. Będzie chodził do naszej szkoły.
            Nowemu chyba nie spodobało się to powitanie bo tylko nieśmiało się uśmiechnął i usiadł na swoje miejsce. Zauważyłam, że ma ładne zielonobrązowe oczy i piękny uśmiech. Odwróciłam się z powrotem w kierunku tablicy.  Nauczycielka zapisała coś i uśmiechnęła się do nas.
- Wiem, że nie lubicie tego słuchać, ale muszę wam przedstawić czego od was oczekuje w ostatniej klasie.
W tym momencie przestałam jej słuchać. To samo mówili co roku wszyscy nauczyciele. Nawet ten uczący tańców. Lubiłam te lekcje. Nie miałam pojęcia po co na nich była ta przemowa. Przecież co roku uczymy się tańczyć.
            Poczułam wzrok na swoich plecach. Odwróciłam się, a Eric szybko odwrócił wzrok. Uśmiechnęłam się do niego miło, ale on już chyba nie miał zamiaru na mnie spojrzeć. Odwróciłam się i zapisałam na kartce jakieś informacje o testach. Nie przykładałam do tego zbyt dużej wagi. Nie musiałam tego robić. Miałam na tyle dobrą pamięć, że nie słuchałam nauczycieli, a zawsze miałam dobre oceny. Bez najmniejszego wysiłku. Bardzo to lubiłam. Czasami uważałam, że to trochę nie fair w stosunku do innych, ale to nie oni musieli żyć wbrew własnej woli daleko od domu.
            W końcu zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na plan. Na następnej lekcji miałam mieć hiszpański. Jedyny przedmiot, z którego naprawdę się cieszyłam. Tylko tam mówiłam w swoim ojczystym języku. Wyszłam z klasy i skierowałam się w prawo. Klasa pani Martinez znajdowała się na drugiej stronie budynku. Poszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie. Nie wyglądałam najgorzej pomimo niewyspania. Otwierając drzwi w kogoś uderzyłam. Natychmiast oprzytomniałam i zobaczyłam jakąś pierwszoklasistkę zbierającą książki z podłogi. Powiedziałam przepraszam i poszłam do swojej szafki po książkę. Wiedziałam, że nie będzie mi potrzebna, ale i tak ją wzięłam. Weszłam do klasy gdzie czekała już nauczycielka. Wiedziałam, że nie lubi spóźnialskich ale w końcu jeszcze nie było dzwonka. Po chwili jednak zadzwonił więc szybko usiadłam na swoim miejscu.
            Pani Martinez zaczęła tak samo jak pani Sporrow. Nie chciałam tego słuchać więc zaczęłam przeglądać swój plan. Dzisiejsze lekcje były do zniesienia. Uśmiechnęłam się i zaczęłam słuchać nauczycielki. Cała klasa miała po chwili dosyć długiego monologu i liściki zaczęły krążyć po klasie. Niestety pani Martinez to zauważyła. Zdenerwowała się i oznajmiła nam, że skoro nie chcemy słuchać to będziemy pisać. Mieliśmy napisać list do przyjaciela o tym co robiliśmy. Otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać
            ¡Hola Laura!
¿Cómo está?
Napisałam cały list podczas gdy większość osób zdążyła napisać dopiero gdzie była. Wzięłam zeszyt i zaniosłam nauczycielce. Po sprawdzeniu kazała mi zacząć czytać opowiadanie, które będziemy przerabiać na następnej lekcji. Przeczytałam połowę kiedy zadzwonił dzwonek. Wyszłam na przerwę. Chciałam znaleźć Amelie i z nią porozmawiać, ale nie mogłam ich znaleźć. Widziałam natomiast Michaela wiec do niego podeszłam.
-Cześć! Widziałeś gdzieś Amelię?- spytałam podchodząc do niego.
-Hej! Nie, nie widziałem jej. Ale możesz poszukać na boisku bo chyba upatrzyła siebie nowy cel.
-Tak? A kto jest tym celem?
-Haha nie wiem, kto to jest ale wydaje mi się, że jest piłkarzem. Albo nie lepiej nie idź na boisko bo będzie zła, że jej przeszkadzamy.
-Masz rację. Jak mijają lekcje.
-Jeżeli pytasz czy nudzą mnie jak zawsze to tak. Wiesz, że bardzo nie lubię tu być ze względu na mój charakter.
-Racja. Przepraszam, że spytałam.
-Księżniczko, wiesz, że nie musisz mnie przepraszać.- powiedział to i prawie przede mną uklęknął. Udało mi się go w porę powstrzymać. Nie potrzebuje w szkole widowiska ani niepotrzebnych pytań.
-Michael, wiesz, że tu nie jestem żadną księżniczką tylko Alexą. Nie chce niepotrzebnych zgromadzeń wokół mnie.
-Wiem. Nie powinienem. Więcej tego nie zrobię. Obiecuję.
-Nie masz za co. Nie martw się.
-Oczywiście. Muszę lecieć. Do zobaczenia po lekcjach.- powiedział i odszedł w kierunku budynku A.
-Do zobaczenia.
Reszta lekcji minęła tak samo jak dwie pierwsze. Nowy uczeń chodził też ze mną na historię i wpatrywał się we mnie przez cały lunch. Dobrze, że chodziliśmy razem tylko na dwie lekcje. Dziwnie się czułam, kiedy na mnie patrzył.
            Po ostatniej lekcji, czyli tańcach, poszłam w kierunku parkingu. Nie chciałam się spóźnić. Po drodze zatrzymał mnie ten nowy.
-Cześć. Jestem Eric.
-Cześć. Miło mi cię poznać. Jestem Alexandra.
-Alexandra, ładne imię. Mogłabyś jutro pomóc  i pokazać szkołę. Nie chce o to prosić kogoś innego, a wydajesz się miła. Mam nadzieję, że się nie pomyliłem.
-Chyba nie. Chętnie ci pomogę. Przed lekcjami?
-Tak, chyba tak byłoby dobrze. Będziesz pół godziny przed. Tyle czasu powinno wystarczyć.
-Zdecydowanie wystarczy. Będę. Do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia.- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
            Był pierwszą osobą, która odezwała się do mnie i o coś poprosiła. Zbyt wiele osób ze szkoły nie rozmawiała ze mną i moimi znajomymi. Oprócz Amelii. Ona była rozchwytywana przez chłopaków z drużyny piłkarskiej, którzy w tej szkole byli gwiazdorami. Rozmyślając o Ericu podeszłam do samochodu. Daniel już czekał w środku. Energicznym ruchem otworzyłam drzwi i wsiadłam.
-Dlaczego ten nowy z tobą rozmawiał?- spytał od razu. On i Michael nie dopuszczali do mnie zbyt wiele osób. Przede wszystkim chłopaków.
-Spokojnie. Tylko poprosił mnie o pokazanie szkoły. Nie masz się o co martwić.- wytłumaczyłam mu i pojechaliśmy do domu. Prowadził w zamyśleniu i nie odzywał się do mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale też nie chciałam pytać. Dojechaliśmy w milczeniu do domu. Szybko wysiadłam, a on odprowadził samochód do garażu. Poszłam ścieżką do domu i pchnęłam drzwi. Poczułam od razu cudowny zapach spaghetti. Laura była najlepszą kucharką. Szybko poszłam do swojego pokoju przebrać się. Zastałam tam porządek. O wiele większy od tego, który zostawiłam przed wyjściem. Ktoś musiał tu posprzątać. Zastanawiałam się tylko kto. Co prawda Victoria i Laura zaczynały później lekcje, ale one nie lubiły sprzątać. Cóż przebrałam się zeszłam na dół. Nawet nie myślałam o tym kto mógł to zrobić.
            Kiedy zeszłam Victoria i Michael uparcie o czymś dyskutowali. Gdy zobaczyli, że weszłam do jadalni przestali się kłócić i obydwoje się uśmiechnęli. Byłam ciekawa o czym rozmawiali, ale nie spytałam o to. Byłam zbyt głodna by o tym myśleć. Usiedliśmy do stołu. Jedzenie było bardzo dobre i wszyscy mieli świetny humor. Po jedzeniu chciałam pomóc sprzątać ze stołu, ale mi nie pozwolili. Powiedzieli, że sami sobie z tym poradzą i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się i zasnęłam. 




________________________________________________________________________


Mam nadzieję, że się podoba. Kolejny rozdział za jakiś czas. Piszcie co o tym myślicie :)

7 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza ;D Rozdział super zaciekawił mnie ten nowy ciekawe co kryje życze weny
    Pozdrawiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie mieć choć jedną osobę, która to czyta :)

      Usuń
  2. Ej, genialne! :O serio :*
    czekam na nn :D

    http://togetherwecanbealright.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne. Zabieram sie do czytania dalej. Zajrzyj do mnie: http://xstandbyme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To naprawdę niesamowite opowiadanie. bardzo mi się podoba styl Twojego pisma. Zaraz zabieram się do kolejnych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze :) Dużo dla mnie znaczą :)