8 lat temu
-Więc nie musi to nastąpić teraz. Mamy jeszcze dwa lata.
-Panie, wiesz, że to jest konieczne. Musi nauczyć się żyć
wśród ludzi.
-Zrozum mnie, Alastorze, dobrze o tym wiem, ale jestem jej
ojcem i odesłanie własnej córki nie jest dla mnie łatwe.
-Jeśli kiedyś ma nami rządzić, musi teraz nas opuścić. To
zbyt niebezpieczne, żeby dorastała w królestwie.
-A więc dobrze. Pojedzie jutro z samego rana. Twoim zadaniem
będzie dobór ludzi, którzy z nią pojadą. Niech będą to osoby z dobrych rodów,
którzy teraz spędzają czas z moją córką.
A więc dobrze. Pojedzie Laura ,Victoria, Amelia, Daniel,
Michael i jako ich opiekuna proponuje Walentina. Zgadzasz się panie?
-Tak, myślę, że to będą odpowiedni ludzie.
-Poślij teraz po moją córkę. Alexandra ma się przygotować na
długą podróż.
Przysłuchiwałam się tej rozmowie i nie wiedziałam o co
chodzi. Kiedy usłyszałam swoje imię szybko uciekłam do pokoju. Po kilku
chwilach przyszedł po mnie Willhelm, doradca i wieloletni przyjaciel mojego
ojca. Nie wiedziałam co czeka mnie podczas rozmowy z nim ale to czego się
dowiedziałam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Z dnia na dzień musiałam
wyprowadzić się z pałacu i zamieszkać wraz z moimi przyjaciółmi wiele
kilometrów od And. Na innym kontynencie. W zupełnie innym świecie, gdzie
używało się nawet innego języka. Język ten znałam, ponieważ wiele osób w pałacu
się nim posługiwało ale to było coś innego.
Żyłam w małym miasteczku przez
osiem lat, nie słysząc żadnych wieści o kraju. Na urodziny zawsze otrzymywałam
bardzo drogie prezenty od taty, ale nie mogłam nawet porozmawiać z nim przez
telefon. Kiedy tylko przeprowadziliśmy się do małego miasteczka w
Karolinie Południowej byliśmy jedną z atrakcji miasteczka. Pewnego dnia zjawił
się ojciec z piątką dzieci. W takim miejscu było to bardzo wiele. Nie mogliśmy
przejść spokojnie ulicą bez ciekawskich spojrzeń. Wielu mieszkańców nawet nie
było nigdy poza stanem, a tu nagle zjawiają się dziwni ludzie z Ameryki
Południowej. Nie przeszkadzało mi to jednak. Zawsze byłam w centrum
zainteresowania. Po kilku miesiącach ludzie jednak stracili zainteresowanie i
wrócili do swojego codziennego życia. Zamieszkaliśmy w dużym domu bardzo blisko
wielkiego kompleksu leśnego. Nie chcieliśmy się zbytni rzucać w oczy. Życie
tutaj było o wiele inne ale do zniesienia.
W końcu zachowania niektórych ludzi przestały tak bardzo mnie dziwić.
Teraz, kiedy uczęszczałam do
szkoły średniej już nic nie mogło mnie zaskoczyć. Jednak pewnego dnia nasz
opiekun, Walentin, wyjechał. Zostaliśmy zupełnie sami. Jakoś sobie
poradziliśmy. Cały czas chodziliśmy do szkoły i każdemu mówiliśmy, że nasz
ojciec wyjechał do rodziny i szybko nie wróci. Nie wzbudzało to niczyich
podejrzeń i mogliśmy spokojnie żyć dalej.
Jako że to prolog nie może być zbyt długi. Kolejny post wkrótce.
@Sandra_1D_PL
ymymymy... zaczyna się nieźle, mam nadzieję, że będzie równie dobrze w następnych postach. trzymaj tak dalej! powodzonka bejbs .xd
OdpowiedzUsuńlajkniesz? bardzo mi na tym zależy. http://www.facebook.com/amazynstyle?ref=hl
Nom zapowiada się ciekawie, z niecierliwością czekam na rozdział 1 / Hazzoholiczka <3
OdpowiedzUsuńfajne pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńProlog mnie bardzo zaciekawił, historia może być naprawdę ciekawa :) Czekam na pierwszy rozdział <3
OdpowiedzUsuńhttp://lying-naked-on-the-floor.blogspot.com/
Jak ja kocham takie opowiadania. ;D Prolog ciekawy zobaczymy co dalej. Życze weny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAda
Zapraszam do nas historia-pewnej-koszulki-w-paski.blogspot.com
świetny prolog! :3
OdpowiedzUsuńhttp://togetherwecanbealright.blogspot.com/