sobota, 19 kwietnia 2014

Święta :)

Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wam wszystkim wszystkiego najlepszego! Dużo prezentów i mokrego dyngusa :)

A teraz może prezent ode mnie :) Moje nowe oowiadanie. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
http://everything-can-change-for-the-better.blogspot.com/

Co do tego, skończę je po egzaminie gimnazjalnym :)

piątek, 4 kwietnia 2014

Info

Sorry, że nie dodaje cały czas kolejnego rozdziału, ale nie zrobię tego.
Skoro potem mam widzieć jeden albo dwa komentarze? Bezsens żebym w ogóle cokolwiek pisała...
Poza tym nie mam za bardzo czasu. Niedługo egzaminy i muszę na nich dobrze wypaść :)

Tak na marginesie to zaczęłam pisać kolejne :) jest o Jeźdźcach Apokalipsy, ale na razie go nie dodam
Sandra xx

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 32

                Wyszłam powoli z komnaty i udałam się w stronę Sali balowej, z której dochodziły dźwięki skrzypiec. Przystanęłam przed ogromnymi schodami i założyłam maskę. Na dole widziałam tęczę. Setki osób rozmawiały, śmiały się. Nie przyglądałam się im zbyt długo. Zeszłam na dół i stanęłam jak wryta, kiedy kilku chłopaków podeszło w moim kierunku. Nie wiedzieli, kim jestem, przecież miałam maskę, ale chcieli znaleźć księżniczkę. Nie mogłam im powiedzieć, że to ja.
                - Witaj, piękna pani. Czy mógłbym ci towarzyszyć podczas pierwszego tańca? – usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego bruneta w skrojonym na miarę garniturze i czarnej masce. Widziałam przez nią tylko błyszczące oczy. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
                - Witaj, panie. Będę zaszczycona – odpowiedziałam spokojnie i odwróciłam się od niego. Po chwili cały hałas ucichł. Do sali wszedł mój ojciec.
 Król kroczył dumnie w kierunku tronu. Miał na sobie ciemny garnitur i białą koszulę. Chciałabym, aby w tym momencie mogła zobaczyć nas mama. Tego wieczora miałam wybrać swoją przyszłość. Gdyby tylko mama tu była ten wybór byłby łatwiejszy. Powiedziałaby mi, co zrobić. Kiedyś to ona wybrała w ten sposób ojca.
- Witam was wszystkich na balu, na którym moja córka Alexandra powinna znaleźć męża. Rozumiem, iż jest to stary zwyczaj, jednak nasze królestwo zwykło go kultywować. Cieszę się, że przybyliście tutaj tak licznie. Życzę wszystkim miłej zabawy, a mojej córce znalezienia wspaniałego młodzieńca, który zastąpi mnie na tronie Wiecznych.
Ojciec usiadł na swoim tronie, a wokół nas pojawili się kelnerzy z kieliszkami wina i szampana. Nie byłam już w Stanach, więc mogłam pić alkohol, poza tym, nikt nie sprawdziłby, ile mam lat. Podniosłam do ust kieliszek i poczułam na języku słodkawy smak. Do pierwszego tańca zostało jakieś 15 minut.
Odwróciłam się w kierunku mojego partnera. Nie chciałam z nim rozmawiać, kiedy moje myśli były zajęte mamą, ale musiałam zachowywać się pogodnie. Po zdjęciu masek dowiedziałby się, że księżniczka nie chce rozmawiać ze swoimi poddanymi. Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale chłopak mnie uprzedził.
- Więc, powiedz mi, czy to ty jesteś księżniczką? – powiedział z rozbrajającym uśmiechem. W jego oczach zatańczyły wesołe iskierki. Dobrze wiedział, że nie odpowiem twierdząco. 
- Może nią jestem, a może nie…. Dowiemy się o północy – odwzajemniłam uśmiech. Chciałam mieć to wszystko jak najszybciej za sobą i cieszyć się spokojem. Chciałam wybrać tylko jedną osobę.
- W takim razie nie mogę się doczekać, aż zobaczę twoją twarz – powiedział i złapał mnie za rękę. Właśnie miał zacząć się pierwszy taniec. Na szczęście nigdy nie miałam z tym problemu. Udaliśmy się prawie na środek sali i ustawiliśmy do walca.
Po chwili zabrzmiała muzyka i zaczęliśmy wirować po sali. Musiałam przyznać, że ten chłopak dobrze tańczył. Przez cały czas też się do mnie nie odezwał. Wolałabym, żeby coś powiedział. Przez chwilę widziałam mojego ojca. Wpatrywał się w salę, jakby chciał coś znaleźć. Może szukał mnie? Nie byłam pewna. Nie chciałam do niego podchodzić. Ktoś mógłby się domyślić, że jestem księżniczką.
                Taniec skończył się, a mój partner ukłonił mi się. Dygnęłam i poszłam w stronę jednego ze stołów, na którym stało wino. Normalnie nie lubiłam pić, ale tym razem nie powstrzymywałam się. Wzięłam jeden z kieliszków wypełnionych ciemnym płynem i wypiłam jeden łyk. Od razu poczułam w sobie przyjemne ciepło. Kiedy podnosiłam kieliszek do ust, żeby wypić kolejny łyk, za mną odezwał się znajomy głos. Prawie oplułam się winem.
– Witaj Alex. Czy może raczej księżniczko Alexandro – powoli odwróciłam się, a za mną stał uśmiechnięty Eric. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Co on tu robił? Jakim cudem się tu dostał.
Chłopak podszedł do mnie jeszcze bliżej. Nie widziałam go od tak dawna, jednak nie zmienił się zbytnio. Może oprócz tego, że był ubrany w elegancki garnitur. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi niewiarygodnie zielonymi oczami.
- Co ty tu…? – nie dokończyłam pytania. Nie mogłam wyksztusić słowa.
- Co ja tu robię? Cóż tak jak większość młodych mężczyzn z naszego świata, którzy chcą poślubić księżniczkę, przybyłem na bal. Oczywiście ty nie mogłam wiedzieć, że jestem taki jak ty, bo moja moc była uśpiona. Już w Stanach chciałem ci o tym powiedzieć, ale z początku miałem względem ciebie inne plany. Chciałem cię w sobie rozkochać i sprawić, że wybierzesz mnie. Ale wtedy pojawił się mój kuzyn, który miał dokładnie takie samo zadanie. No, może trochę inne. W każdym razie chciałem cię dla siebie, a teraz wiesz, kim jestem i wątpię, że mówienie, że cię kocham cokolwiek zmieni.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Kieran jest twoim kuzynem? – zadałam pierwsze pytania, jakie przyszły mi do głowy pomimo mętliku, jaki w niej panował. Dlaczego Kieran nic mi o nim nie powiedział?
- Nie powiedziałem ci, ponieważ wtedy od razu byś mnie znienawidziła. Chociaż widzę, że Kieranowi się udało. I tak, on jest moim kuzynem. Może trudno w to uwierzyć, ale łączą nas więzy krwi.
Oniemiałam jeszcze bardziej. Najpierw jedne tajemnice, teraz drugie. Czy każdy chłopak, do którego kiedykolwiek coś czułam musiał okazać się kłamcą? Eric nie był już dla mnie tak ważny jak kiedyś, jednak to zabolało. Nie chciałam już z nim rozmawiać. Z rozmachem odstawiłam kieliszek i odeszłam od stołu. Nie udało mi się odejść daleko, kiedy Eric złapał mnie za łokieć. W każdym razie myślałam, że to Eric.
- Witaj, moja droga. Jestem Marco. Najstarszy syn barona Montpellier. Mógłbym prosić o kolejny taniec? – spytał nieznajomy z mocnym, francuskim akcentem. Podniosłam głowę i przyjrzałam mu się.
Tak jak każdy mężczyzna miał na sobie garnitur. Od razu rzucało się w oczy, że jego wyszedł spod ręki jednego z europejskich projektantów. Miał niebieskie, rozbawione oczy i brązowe włosy, w których widać było jasne refleksy. Pewnie mieszkał na południu Francji. Wyglądał przyjaźnie, chociaż nie podobał mi się uścisk jego ręki na mojej.
Pomyślałam, że za bardzo się spoufalał. Nie wiedział, że jestem księżniczką. Pomimo to nie powinien tak się zachowywać w stosunku do żadnej dziewczyny. Wyrwałam rękę z jego uścisku i stanęłam wyprostowana.
- Przepraszam, ale już obiecałam komuś kolejny taniec – odezwałam się pewnie. Nie powinnam kłamać, jednak nie miałam najmniejszej ochoty na taniec z kimś takim.
- Doprawdy? A kto to taki? – spytał z niedowierzaniem.
- Ja – odezwał się Eric, stając za mną. Marco zrobił zdezorientowaną minę i odszedł powoli, kłaniając mi się. Wpadłam. Teraz już musiałam zatańczyć z Erickiem.
- Dzięki za ratunek – odezwałam się niechętnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. A teraz chodź zatańczyć – odezwał się z pewnym siebie uśmiechem na ustach.
Jednak coś się w nim zmieniło. Kiedyś nie był aż tak pewny siebie. Był większym kłamcą od Kierana. I on nigdy nie przeprosił za to. Musiałam więc sądzić, że wcale nie zmienił zdania. Wciąż chciał mnie dla siebie. Kieran opowiedział o tym, co chciał zrobić. Powiedział też, że się we mnie zakochał. Eric też twierdził, że mnie kocha, ale to było przedtem. Nie miałam żadnej gwarancji, że mówi prawdę.
Stanęliśmy blisko środka sali i czekaliśmy, aż muzyka znowu zacznie płynąć. Tym razem tańczyliśmy kadryla, co było dziwne. Z tego co wiedziałam, nie tańczyło się go na salonach. Spojrzałam na Erica, który dobrze potrafił tańczyć.
- Co z twoim planem? – spytałam tak, żeby tylko on mnie słyszał.
- Co masz na myśli? – odpowiedział, patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok. Nie chciałam, żeby widział jak szarpią mną emocje, o których istnieniu nie wiedziałam.
- Cały czas chcesz mnie dla siebie?
- Pewnie myślisz teraz, że tak naprawdę przez cały czas kłamałem, ale nie wszystko było kłamstwem. Wiele z tego, co ci powiedziałem było prawdą. A na pewno to, co do ciebie czuję. Nie widzieliśmy się bardzo długo, ale to się nie zmieniło. Wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, ale mówiłem wtedy prawdę. Poza tym nigdy nie chciałem cię zranić. Ale kazano mi to zrobić i nie mogłem odmówić. Mój ojciec wygnałby mnie.
- Mogłeś mi powiedzieć – powiedziałam z takim spokojem, na który tylko było mnie stać w tej chwili.
- Wtedy nie pozwoliłabyś mi zbliżyć się do siebie. Dzisiaj nie wybierzesz mnie, zdaję sobie z tego sprawę, ale chciałem, żebyś wiedziała, że moje uczucia były prawdziwe.
- Nie powinieneś mi o tym mówić. Po moim wyjeździe, albo raczej porwaniu chciałam o tobie zapomnieć. Tamtego wieczoru zraniłeś mnie. Wiedziałeś kim jestem, a mimo to zrobiłeś to, co zrobiłeś – Eric westchnął i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich żal i szczerość.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, co mam robić. Zdawałem sobie sprawę, niedługo rozpocznie się twoja przemiana. Byłem zdesperowany. Wiedziałem, że coś do mnie czujesz, ale nie wiedziałem, czy to uczucie jest na tyle mocne, żebyś mnie wybrała i wybaczyła to, co zrobiłem. Kiedy wybiegłaś z mojego domu, pobiegłem za tobą. Chciałem przeprosić i wytłumaczyć. Ale było za późno. Mój kuzyn mnie uprzedził.
- Już nie jestem zła. Chcę po prostu wymazać z pamięci to wydarzenie – powiedziałam i odeszłam od niego. Nie chciałam przypominać sobie tego wszystkiego.
Przeszłam przez salę, chwyciłam kieliszek szampana i wyszłam na balkon oświetlony setkami świec. Widziałam miasto w dole. Przez chwilę chciałam odetchnąć świeżym powietrzem i nie wracać na bal. Westchnęłam i pomyślałam o tym, co powiedział mi Eric. Może kiedyś coś do mnie czuł, ale teraz to nie miało znaczenia. Chciałam Kierana. Nie mogłam zmienić tego, co do niego czułam.
Spojrzałam przez ramię na bawiących się ludzi. Śmiali się, tańczyli, rozmawiali. W tej chwili dla wielu z nich nie liczyło się, kto jest księżniczką. Po prostu bawili się. Też chciałabym być taka beztroska, pełna życia, zadowolona.
Ktoś stanął za mną i objął mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam ciemne oczy Kierana wpatrujące się we mnie. Wtuliłam głowę w jego pierś i zamknęłam oczy. Właśnie tego było mi potrzeba. Obietnicy szczęścia nie wyrażonej słowami, lecz czynami.
Staliśmy tak chwilę w milczeniu, przytuleni. Dochodziły do nas odgłosy balu, rozmów, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.
- Nie wydajesz się szczęśliwa – powiedział Kieran do mojego ucha.
- Bo nie jestem. Eric tu jest. Nie wspomniałeś mi wcześniej, że to twój kuzyn – powiedziałam, starając się ukryć oskarżenie w moim głosie.
- Nie chciałem cię denerwować. Poza tym – przerwał na chwilę, zbierając myśli – miałem nadzieję, że go tu nie będzie. Jesteś zła, że ci nie powiedziałem?
- Nie. Po prostu… sama nie wiem. Ten bal nie jest taki, jaki chciałabym, żeby był. Jak dotąd zatańczyłam z dwoma osobami i mam dosyć. Chciałabym, żeby to była wspaniała noc, ale taka nie jest.
- Chodź. Zatańczmy – powiedział i pociągnął mnie w stronę parkietu. Objęłam go i zaczęliśmy tańczyć. W ramionach Kierana wszystko wydawało się prostsze.
Niestety nie mogłam tańczyć z nim za każdym razem. Po dwóch tańcach podszedł do mnie chłopak, który miał na imię Chris i tańczyłam z nim. Potem kolejny i kolejny. Nie pamiętam, z iloma chłopakami tańczyłam do czasu, kiedy musiałam zjawić się obok ojca, ale było ich co najmniej kilkunastu.
Kilka minut przed północą podeszłam do ojca, który prawie całą noc siedział na swoim tronie przypatrując się zabawie. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na krześle obok jego tronu. Ojciec spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Widziałam dumę w jego oczach.



*************************************************************************

Hej wam :) Dawno nie było rozdziału, bo nie miałam weny i tysiąc innych zajęć... Wczoraj skończyłam ten i mam nadzieję, że mas się podoba :)
Co do tego opwiadania, myślę, że będzie jeszcze jeden rozdział i epilog.....
Kolejne opowiadanie zacznę niedługo, a ono z tym nie będzie miało nic wspólnego, będzie o problemach pewnej nastolatki, która jest bardzo utalentowaną.... hm nie zdradzę wam ;)
Prosiłam was o imiona dla głównej bohaterki i jedno mi się spodobało :) Osoba, która je wymyśliła, dowie się o tym, kiedy napiszę pierwszy rozdział :)
Pozdrawiam xx

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 31

                Otworzyłam szeroko oczy. Pamiętał to. Znałam miejsce, w które mnie zabrał. Lubiłam tu przychodzić z matką. Nie chciałam psuć tej chwili smutnymi wspomnieniami. Widziałam w oczach Kierana taką szczerość, że mogłabym w tamtej chwili zrobić dla niego wszystko. Nie chciałam, żeby ktokolwiek był moim towarzyszem, mężem… królem. Musiałam powiedzieć o nim ojcu. Albo wybiorę go na balu.
Nie wiedziałam, jak mam się na nim zachować. Taniec z każdym kandydatem? To mogłam przeżyć, ale ogłoszenie decyzji o północy mogło mnie przerosnąć. A najgorsze było to, że wszyscy będę mieć maski. A jeżeli nie wybiorę Kierana?
Pomimo piękna chwili nie potrafiłam się nią cieszyć. Kieran chyba to dostrzegł, bo przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową i słuchałam miarowego bicia serca.
- Co się stało, najdroższa? – spytał po dłuższej chwili milczenia. Oderwałam od niego twarz i spojrzałam mu w oczy.
- Martwię się balem. Boję się, że nie wybiorę ciebie. Jeżeli się pomylę to będzie koniec. A ja… nie chcę tego kończyć – odpowiedziałam szczerze. Te słowa bardzo go zaskoczyły, bo otworzył lekko usta.
- Nie martw się tym – powiedział w końcu. – Nie pomylisz się. Po prostu posłuchaj serca. Zawsze się znajdziemy.
Pomimo jego słów bałam się. Jak mógł mieć taką pewność? Słuchaj serca. Nigdy nie powiedziałam mu, co czuję, jednak znał moje uczucia. Wiedział, co tak naprawdę o nim myślę. A ja wciąż nie potrafiłam tego powiedzieć. Spuściłam głowę i powiedziałam:
- Jak możesz być tak pewny moich uczuć? Ja sama ich nie znam. Nie potrafię ci powiedzieć, co czuję naprawdę. Jestem zwykłym tchórzem, który nie wie, czego chce – jego delikatne palce podniosły mój podbródek, unosząc głowę.
- Aleks, może trudno ci to powiedzieć, ale nie twoim oczom. Widzę, co do mnie czujesz, nawet jeśli tego nie powiesz. I nie, nie jesteś tchórzem. Wiesz, czego chcesz tylko boisz się to powiedzieć – mówił tak spokojnie, cały czas gładząc mnie po twarzy. Miał rację. Po prostu bałam się to powiedzieć. Ale to znaczyło, że byłam tchórzem.
Kieran pochylił się do mnie i lekko musnął ustami moje wargi. Poczułam się tak, jakby miliony błyskawic uderzały we mnie. Odsunął się trochę i spojrzał mi w oczy, czekając na przyzwolenie. Lekko skinęłam głową i pochyliłam się do niego. Nasze pocałunki były takie desperackie. Pomimo wszystkich zapewnień też się martwił. Nie chciał tego po prostu przyznać.
Delikatnie podwinął moją koszulkę i gładził mój brzuch. To było takie przyjemne uczucie, i takie niewłaściwe. Nigdy nie pozwoliliśmy sobie na nic więcej. Nie mogliśmy, ale teraz, nie czułam, że robimy coś złego. Chciałam po prostu czuć Kierana. Wszędzie.
Kieran całował moje usta, policzki, aż przeniósł się na szyję, znacząc na niej drogę do piersi. Jęknęłam cicho, wsuwając dłoń pod jego koszulę. Był taki silny. Po chwili chwycił mnie za rękę błądzącą po jego torsie i odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie chciał mnie?
- Tak bardzo bym tego chciał. Czuć cię wszędzie, całować, ale oboje wiemy, że nie możemy. Nie patrz tak na mnie, proszę – odezwał się zachrypniętym głosem, całując mnie w czoło. Więc jednak mnie chciał. Ale mimo to uczucie odrzucenia sięgnęło aż do mojego serca.
- Kieran, wiem o tym – powiedziałam, dotykając jego policzka – tylko to wydaje się takie właściwe. Nie czuję, że nie powinniśmy tego robić. To trudne. Chcę być z tobą. Bardzo. Po prostu to wszystko jest takie skomplikowane.
- Będziemy razem. Tak naprawdę. Już niedługo. A teraz wracajmy do zamku, zanim ktoś zauważy, że cię nie ma. Chyba nie chcesz mieć kłopotów, wasza wysokość? – roześmiał się.
- Bardziej martwiłabym się o ciebie. A co, jeśli powiem, że mnie porwałeś? – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Myślałem, że podobało ci się – zrobił urażona minę.
Cmoknęłam go szybko w usta i zeskoczyłam ze skały. Chwilę potem Kieran zrobił to samo, wziął mnie za rękę i poszliśmy do zamku. Nie chciałam wracać. Wolałam zostać całą noc obok wodospadu, całując Kierana. Niestety czekał mnie bal. Gdy już doszliśmy pod drzwi mojej sypialni, Kieran pocałował mnie przyciskając do siebie. Kiedy już się od siebie oderwaliśmy, żadne z nas nie mogło złapać tchu.
- Śpij dobrze, kochanie – powiedział uśmiechając się.
- Ty też – odpowiedziałam i weszłam do sypialni. Uśmiechnęłam się szeroko i położyłam na łóżku. Wiedziałam, że muszę się jeszcze wykąpać, ale zanim zdążyłam o tym pomyśleć do końca, zasnęłam.
Przewracałam się z boku na bok, cicho jęcząc. Nie pamiętałam, co mi się śniło, ale obudziłam się zlana potem. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na pokój. Delikatne światło wpadało przez okna. Nie miałam pojęcia, która może być godzina. Było wcześnie i większość mieszkańców zamku pewnie jeszcze spała. Podniosłam się z ociąganiem z łóżka i poszłam do łazienki.
Zimna woda dobrze mi zrobiła. Wcześniej pulsowało mi w głowie, ale ból zelżał. Stałam pod zimnym strumieniem, myśląc o spotkaniu z Kieranem. Znowu nie byłam w stanie mu powiedzieć, co czuję, ale on to wiedział. Umm jego pocałunki. Mogłabym całować go do końca życia.
Wyszłam spod prysznica i białym, puchatym ręcznikiem wytarłam się. Założyłam tylko szlafrok i usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam, co mam robić. W zamku nie było telewizorów, a komputery mieli tylko ci, którzy monitorowali dla mojego ojca sytuację na świecie.
Położyłam się i wpatrywałam w sufit. Nie chciałam o niczym myśleć. O północy miałam przedstawić ojcu mojego wybranka. A co, jeśli tego nie zrobię? Może po prostu powiem, że chcę wyjść za Kierana. Co powiedziałby na to ojciec? Nie byłam pewna. Nienawidził wuja Kierana, ale nie miałam pojęcia, co myślał o samym Kieranie. Jeślibym go spytała, mógłby się zdenerwować.
Cały dzień ciągnął mi się niemiłosiernie. Musiałam znowu spotkać się ze starymi przyjaciółmi, chociaż widziałam, że nie wiedzą, jak mają się wobec mnie zachowywać. Pomimo to cieszyłam się, że przynajmniej przestałam myśleć o balu. Pewnie nawet cieszyłabym się tym spotkaniem, gdyby nie pytanie, które wyrwało się Rianon.
- Alexandro, powiedz nam, o co chodzi z bratankiem tego potwora? On chciał zdetronizować twojego ojca. Dlaczego w ogóle z nim rozmawiasz?
- Rianon – upomniał ją Xander. – Nie powinnaś mówić takim tonem do księżniczki. Proszę, wybacz jej – próbowałam odpowiedzieć, ale znowu odezwała się Rianon.
- Ale dlaczego? To jest prawda. Ona nie powinna spędzać czasu w jego towarzystwie. Nie wiemy, czy nie jest taki jak jego wuj. Pewnie tylko chce przejąć tron. Powinna wyjść za kogoś z nas. Leo, Reniera.
- Rianon! – krzyknęłam. Dziewczyna aż się wystraszyłam. Nie spodziewała się takiej reakcji. – Masz prawo nie ufać Kieranowi, ale nie życzę sobie, żebyś obrażała go w mojej obecności. To, kto zostanie moim mężem, nie jest twoją sprawą.
- Przepraszam, wasza wysokość. Ja tylko… Alexandro, martwię się o ciebie. Tak samo, jak wszyscy tutaj. Może tego nie mówią, ale taka jest prawda. Nie ufamy mu przez to, co zrobił jego wuj.
- Rozumiem twój niepokój, ale ufam Kieranowi – odpowiedziałam. Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał mi głęboki głos.
- Miło mi to słyszeć – Kieran stał w drzwiach i opierał się niedbale o futrynę. Miał zmierzwione włosy i uśmiechał się lekko. – Przepraszam, że wam przerwałem. Chciałem tylko zobaczyć Alex i życzyć jej miłego dnia.
Wstałam powoli i podeszłam do niego. Widziałam, że inni nie są zadowoleni, po ich minach. Nie przejmowałam się tym jednak.
Stanęłam naprzeciwko chłopaka i położyłam dłoń na jego piersi. Uśmiechnął się lekko i ujął moją dłoń. Staliśmy tak, patrząc sobie w oczy. Każdy w pomieszczeniu gapił się na nas. Nie obchodziło mnie to. Niech widzą. Będą musieli się do tego przyzwyczaić.
- Cieszę się, że przyszedłeś – wyszeptałam.
- Też się cieszę. Zawsze, kiedy tylko mogę cię zobaczyć. Ale niestety muszę iść. Chcę spotkać się z siostrą. Już długo jej nie widziałem. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie bardzo wściekła.
- Więc może zostać ze mną?
- Chciałbym, ale naprawdę muszę iść – powiedział i pocałował lekko moje usta, po czym wyszedł.
Nagle wszyscy zrobili się markotni. Wiedziałam, że nie są zachwyceni, ale byłam zbyt szczęśliwa, żeby cokolwiek z tym zrobić. Na szczęście nie musiałam zostać z nimi długo. Przeszedł po mnie jeden z urzędników ojca, który kazał mi ubrać się w jedną z sukni, jakie znalazłam w mojej szafie i wyjść na balkon naprzeciwko dziedzińca, aby być z ojcem podczas spotkania z poddanymi. Dla mnie było to trochę krępujące. Od tak dawna nie robiłam nic poddanego.
Stanęłam obok ojca i aż zaparło mi dech. Tam było tak wiele ludzi. Uśmiechnęłam się lekko i pomachałam, na co oni zaczęli krzyczeć moje imię. Poczułam się nieswojo i złapałam się poręczy, żeby nie upaść.
Nie zostałam długo. Poszłam do swojej sypialni, żeby trochę ochłonąć. Znalazłam tam list. Wyciągnęłam go z koperty i przyjrzałam się. Kto mógłby wysyłać mi list? Rozłożyłam kartkę i zachłysnęłam się powietrzem. Było tam tylko jedno zdanie:
Tęskniłem za tobą.
Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Kto za mną tęsknił? Nie miałam zbyt wiele czasu na zastanawianie się. Po kilku minutach przyszła Amelia, niosąc przepiękną suknię.
- Cześć Alex. Przyniosłam twoją suknię na bal. Ktoś powinien przynieść ci za chwilę maskę. Twój ojciec powiedział, że bal zaczyna się o zmroku, więc masz jeszcze jakieś pięć godzin. To chyba tyle.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do niej. Amelia położyła suknię na moim łóżku i wyszła z pokoju.
Miałam jeszcze dużo czasu na przygotowania. Przed balem chciałam jednak zrobić jedną rzecz. Szybko wyszłam z pokoju i ruszyłam korytarzem do miejsca, z którym wiązało się wiele wspomnieć. Stanęła przed ciężkimi drzwiami i otworzyłam je. Pokój mojej matki wyglądał tak, jakby cały czas żyła. Nic się w nim nie zmieniło.
Poczułam łzy w kącikach oczu. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze. Tak wiele wspomnień. Brakowało mi mamy. Przez te wszystkie lata tak bardzo za nią tęskniłam. Nie przyznawał się do tego przed nikim, ale każdego dnia myślałam o niej. Była piękną kobietą, którą kochali wszyscy poddani. Potrafiła zjednać sobie każdego. Też chciałam być taką królową. Kochaną przez poddanych.
Usiadłam na jednym z foteli i wzięłam zdjęcie. Miałam wtedy może cztery lata. Siedziałam mamie na kolanach i bawiłam się jej naszyjnikiem. Wyglądałam tak szczęśliwie. A ona? Mama patrzyła na mnie z taką miłością i dumą. Musiałam wyjść z tego pokoju, zanim rozkleiłam się na dobre. Wróciłam do siebie i wzięłam długą kąpiel.
Przez cały ten czas myślałam o wszystkim, co mnie w ostatnim czasie przytłaczało. Nie chciałam podejmować złych decyzji. A co, jeśli Rianon się nie myli? Wtedy Kieran okazałby się zdrajcą. Odsunęłam od siebie tę myśl. Nie był zdrajcą. Wiedziałam, że mnie kocha. Czułam to.
Zanim się zorientowałam, zostały mi dwie godziny do balu. Starannie wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Musiałam jeszcze spiąć włosy. Kiedy już się z tym uporałam, włożyłam suknię. Była piękna, bez ramion. W kolorach świtu. Od brzoskwiniowego, aż do indygo.

Obejrzałam się w lustrze. Suknia leżała idealnie. Zakręciłam się roześmiana. Szybko ubrałam buty i fioletową maskę. Zawiązałam ją z tyłu głowy czarnymi paskami. Teraz czekał mnie bal, na który nie byłam gotowa. 


*******************************************************************
Hej wam ;) wreszcie dodałam ten rozdział... w sumie trochę dziwnie się go pisało, bo to już prawie koniec... wiem na pewno, że nie będę pisać kontynuacji, bo mam zbyt wiele pomysłów i zacznę pisać o czymś innym :) niedługo mam ferie, więc mam nadzieję, że uda mi się to skończyć....
Martwi mnie trochę, że przy rozdziałach nie ma za wiele komentarzy... staram się to dla was pisać i chciałabym znać waszą opinię.... jeżeli przy tym nie będzie co najmniej 10 to nie dodam kolejnego
Sandra xx

niedziela, 19 stycznia 2014

Informacja :)

Cześć wam :) Przepraszam, że przez dłuższy czas nic nie opublikowała, ale nie miałam czasu i weny. W międzyczasie skończyłam 16 lat, więc miałam cały poprzedni weekend zajęty...
Już zaczęłam pisać kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Będzie w nim pewna niespodzianka, o której nie powiem :)
Postaram się jak najszybciej skończyć 31 rozdział i dodać go w tym tygodniu.
Przez liczbę wyświetleń widzę, że przynajmniej kilka osób naprawdę to czyta. Cieszę się z tego :)

Taka dodatkowa informacja. Jeżeli ktoś lubi powieści Meg Cabot ,,Porzuceni" i ,,Świat Podziemi" to na moim chomiku możecie znaleźć tłumaczenie 3 części ,,Awaken", na razie 6 rozdziałów :)
http://chomikuj.pl/skaty.s9801

Pozdrawiam xx