W
piątek rano obudziłam się z dziwnym uczuciem. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
Coś musiało się stać tego dnia. Stwierdziłam jednak, że to zdenerwowanie z
powodu imprezy. Nie chciałam myśleć o niczym innym. W końcu miała to być moja
pierwsza impreza w życiu. Prawdziwa impreza, a nie bal z okazji kolejnej
rocznicy panowania mojego ojca, na którym musiałam tańczyć z synami konsulów.
Pamiętałam
tylko jednego z nich. Zapadł mi w pamięci, ponieważ był bardzo miły i zamiast
tańczyć bawiliśmy się w ogrodzie. Miał na imię Oliver. Niestety był to jedyny
raz, kiedy go widziałam. Rzadko mogłam bawić się z dziećmi. Zwłaszcza tymi,
którzy przyjeżdżali z różnych części świata tylko raz do roku. Chociaż nie
żałowałam tego zbyt bardzo. Zazwyczaj mocno przestrzegali protokołu i nie
chcieli się bawić z córką króla.
Musiałam
znać wiele tańców, ale były to tylko tańce towarzyskie, które zostały wymyślone
przez wieki na królewskich dworach na całym świecie. Jednak dla mnie uczenie
się ich przychodziło z łatwością. Zawsze to lubiłam.
Zeszłam
do kuchni, żeby zjeść jakieś śniadanie, a potem wrócić do pokoju i trochę
poczytać przed szykowaniem się. Zjadłam trochę płatków i wypiłam szklankę soku.
Od razu poczułam się lepiej. Wróciłam do siebie i wzięłam jedną z książek,
których jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Najbardziej lubiłam romanse
historyczne. Lubiłam historię w szkole, ale lepiej można się jej było nauczyć
czytając powieści. Przynajmniej ja tak uważałam.
Akcja
książki działa się w Wenecji. Zawsze lubiłam to piękne miasto. Kochałam
zwiedzać pałac Dożów. Byłam tam już dawno temu, jednak cały czas to pamiętałam.
Ale całe miasto było piękne. Nie tylko jeden pałac. Sztuka renesansu była
piękna. Jednocześnie stara i nowa. W każdym razie dla ludzi z tamtej epoki.
Wróciłam
do książki. Opowiadała o dziewczynie, która była na wakacjach w Wenecji z
rodzicami. Przeniosła się w czasie i przez jakiś czas żyła w nowożytnym
mieście. Zdążyła się zakochać, nauczyć wielu rzeczy, docenić swój wiek. Dla
większości osób byłoby to nudne, zwłaszcza opis życia w tamtych czasach. Dla
mnie było to ciekawe.
Spojrzałam
na zegar. Zbliżała się druga. Czytałam kilka godzin nawet tego nie zauważając.
Wzięłam prysznic i zaczęłam przeglądać szafę. Nie wiedziałam zbytnio, co
mogłabym ubrać do klubu. W końcu zdecydowałam się na krótką spódniczkę, jakąś
bluzkę i szpilki. Nie przywiązywałam wielkiej wago do tego, co ubierałam.
Wiedziałam, co wygląda ładnie, a co nie. Nie sugerowałam się jednak trendami.
Wysuszyłam
włosy, ubrałam wybrane ciuchy i zaczęłam się malować. Nie potrzebowałam tego
zbyt dużo. Podkreśliłam oczy i pomalowałam usta błyszczykiem. Nie chciałam
wyglądać sztucznie. Nie lubiłam zbytnio kosmetyków. Kilka razy spojrzałam w lustro. Wyglądałam
dobrze. Zostało mi trochę czasu, więc zeszłam do kuchni jeszcze coś przekąsić.
Nie chciało mi się nic szykować. Zjadłam szybko jabłko. Taki zastrzyk energii
na pewno przyda się przed imprezą.
Przez
okno zobaczyłam światła. To musiał być Eric. Czekałam aż zaparkuje i przyjdzie
po mnie. Zobaczyłam, że w progu stoi Amelia. Z jej twarzy nie mogłam wyczytać
żadnych emocji.
- Ja i
Victoria pojedziemy chwilę po was. Nie martw się twój człowiek nas nie zauważy.
Chociaż przypuszczam, ze już wie, kim tak naprawdę jesteśmy.
Nie
spodobało mi się, że nazwała Ericka mój człowiek. My też byliśmy ludźmi.
Przynajmniej w jakimś stopniu. Wiedziałam jednak, że nie powiedziała tego
złośliwe. Lubiła ludzi. Nie chciała tylko, żeby oni zbytnio lubili jej
księżniczkę. Zawsze było to dla mnie dziwne. Nie rozumiałam jej podejścia do
tego wszystkiego. Nie oceniałam jej jednak.
- Nie
martwię się. Owszem, Eric wie, kim jesteście, ale nie powie o tym nikomu.
Mogłabyś teraz wrócić do pokoju? Nie chcę, żeby cię teraz zobaczył – odparłam
spokojnie.
Usłyszałam
pukanie do drzwi, kiedy tylko Amelia zniknęła za drzwiami. Powoli podeszłam do
drzwi i je otworzyłam. W progu stał uśmiechnięty Eric. Odwzajemniłam uśmiech i
wpuściłam go do środka.
Spojrzałam
na jego strój. Ubrał się w jeansy i koszulę. Wyglądał naprawdę świetnie.
Cieszyłam się, że mogę spędzić z nim ten wieczór.
- Cześć
– powiedział, przyglądając mi się.
- Cześć
– odpowiedziałam. Byłam pewna, że się zaczerwieniłam.
-
Pięknie wyglądasz. Cieszę się, że udało ci się wyrwać dzisiaj.
-
Dzięki. Ty też ładnie wyglądasz. Poczekaj tu chwilę, a ja tylko pójdę po
kurtkę.
Szybko
pobiegłam na górę. Zachowałam się jak idiotka, ale teraz już nie mogłam cofnąć
czasu. Wygląda fajnie. Tak powiedziałam. Kretynka. Wzięłam okrycie i zeszłam po
schodach. Czekał tam, gdzie go zostawiłam. Ubrałam się i wyszliśmy na zewnątrz.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do samochodu, po czym otworzył mi drzwi.
Uważałam, że to słodkie. Wsiadłam szybko, a on obszedł samochód i usiadł na
miejscu kierowcy.
Nachylił
się do mnie jakby chciał mnie pocałować. Jednak widząc moją minę, zmienił
kierunek i jego wargi prawie dotknęły mojego ucha.
-
Naprawdę się cieszę, że możesz gdzieś ze mną wyjść – szepnął, a ja poczułam
gęsią skórkę tam, gdzie owiał mnie jego oddech.
- Też
się cieszę – odpowiedziałam uspokajając się nieco.
Uśmiechnął
się i ruszył. Nie jechaliśmy długo. Klub znajdował się na uboczu. Na parkingu
stało dużo samochodów. Domyślałam się, że zjechała tam cała młodzież z całego
miasta i okolicznych miejscowości. Naprawdę musiało to być świetne miejsce.
Kiedy
znaleźliśmy miejsce do zaparkowania i wysiedliśmy, Eric od razu złapał mnie za
rękę. Poszliśmy w kierunku dudniącej muzyki. Nawet na zewnątrz było całkiem
głośno. Ustawiliśmy się w kolejce i czekaliśmy na swoją kolej. Kilku chłopaków
minęło nas, przyglądając mi się. Eric przyciągnął mnie do siebie bliżej jakby
oznajmiając, że jestem z nim.
Gdy już
dostaliśmy się do środka, zostawiliśmy kurtki w szatni. Eric poprowadził mnie
do baru. Zamówił dla nas po coli. Umięśniony barman zlustrował mnie. Nie
podobało mi się to oceniające spojrzenie. Przecież nie zamawialiśmy alkoholu.
Po chwili postawił przed nami nasze szklani. Upiłam łyk.
- I jak
księżniczko? Podoba ci się? – spytał chłopak. Musiał krzyczeć, żebym usłyszała
go w tym całym hałasie.
- Tak.
To całkiem miłe miejsce – odkrzyknęłam.
Spojrzałam
na parkiet. Cały był zapełniony. Z tyłu Sali, na podwyższeniu DJ właśnie
włączał jakąś nową piosenkę. Nie były to moje klimaty, jednak dźwięki
hipnotyzowały. Spojrzałam na mojego towarzysza. Przez cały czas mi się
przyglądał, jakby czekając na jakąś moją reakcję. Nie doczekał się jej jednak,
więc wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet.
Pierwszy
raz znalazłam się w takim miejscu. Sądziłam, że zrobię z siebie pośmiewisko,
nie wiedząc, co mam zrobić. Po krótkiej chwili jednak moje ciało samo znalazło
rozwiązanie i tańczyliśmy z Erickiem, co chwilę się dotykając. To miejsce
podobało mi się coraz bardziej. Po dłuższym czasie poszliśmy znaleźć sobie
jakieś wolne miejsce na kanapach rozstawionych przy ścianie. Znaleźliśmy jedną
i na niej usiedliśmy, żeby odpocząć.
- A
mówiłaś, że nie umiesz tańczyć? - zagadnął Eric.
- Bo
nie umiem. Znaczy, w ten sposób tańczyłam pierwszy raz, ale powinnam ci
powiedzieć, że nauka tańca zawsze była dla mnie łatwa – uśmiechnęłam się.
- Byłaś
naprawdę świetna – pochwalił mnie.
Kątem
oka dostrzegłam Amelię. Bawiła się razem z jakimś chłopakiem. Nigdzie nie
widziałam Victorii, ale wiedziałam, że gdzieś tu musi być. Z powrotem zerknęłam
na chłopaka siedzącego obok mnie.
- Pójdę
po coś do picia – powiedział po chwili.
Skinęłam
lekko głową, a on wstał i poszedł w stronę baru. Siedziałam, wpatrując się w
tłum. Kolorowi ludzie tańczyli ocierając się o siebie. Oderwałam od nich na
chwilę wzrok znowu szukając Victorii. Nie miałam pojęcia, gdzie może być. Nagle
w tłumie mignęła mi znajoma twarz. Ale to nie mogła być prawda. To nie mógł
być… Ale był. Kieran.
To imię
obijało mi się w głowie. To nie mógł być on. Poderwałam się jak oparzona i
poszłam w jego kierunku. Podążałam za nim aż do wyjścia. Wymknęłam się na
zewnątrz, ale nikogo nie zauważyłam. Przeszłam się kawałek. Pewnie zdążył
odjechać.
Roztrzęsiona
wróciłam do klubu. Kiedy zobaczyłam Ericka siedzącego na kanapie spróbowałam
się uspokoić. Nie było to łatwe, ale w końcu mi się udało. Podeszłam do niego z
uśmiechem. Nie wiedziałam, czy zauważy moją zmianę nastroju, ale miałam
nadzieję, że nie.
-
Przepraszam, musiałam wyjść do łazienki – powiedziałam, siadając koło niego.
- Nic
się nie stało – odpowiedział. Cieszyłam się, że nic nie zauważył, albo udawał.
Wypiliśmy
nasze cole i wróciliśmy na parkiet. Tym razem tańczyliśmy jeszcze bliżej
siebie. Kiedy Eric na chwilę mnie zostawił, podszedł do mnie jakiś chłopak. Nie
wiedziałam, co mam zrobić. Zaczął koło mnie tańczyć.
- Cześć
piękna – odezwał się głębokim głosem. – Jesteś tu sama? Jeżeli tak, chciałbym
zapewnić ci towarzystwo.
- Nie,
dziękuję. Jestem tu z przyjacielem.
Chłopak
spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale odwrócił się w kierunku tłumu i zniknął
mi z oczu. Kiedy kolejny chciał do mnie podejść, zjawił się Eric. Tańczyliśmy
jeszcze przez chwilę, aż opadliśmy z sił.
- Chyba
powinniśmy już wracać – powiedziałam.
- Ale
tylko, jeżeli mi obiecasz, że jeszcze tu ze mną wrócisz – uśmiechnął się
pięknie. Jego uśmiech zapierał dech w piersi.
-
Spróbuję – odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
Odwiózł
mnie do domu. Kiedy chciałam wysiąść, złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.
Momentalnie zapomniałam jak się oddycha. W tamtym momencie miałam nadzieję, że
mnie pocałuje, jednak nie zrobił tego.
-
Dziękuję za ten wieczór – powiedział puszczając moją dłoń.
- Nie
ma za co. Świetnie się bawiłam – odpowiedziałam i wysiadłam z auta. Czułam się
niezręcznie. Szybko poszłam do domu.
************************************
Jeszcze
kilka razy byliśmy razem w klubie. Za każdym razem towarzyszyły mi Amelia i
Victoria. Z początku nie były zbyt chętne na te wyjścia, ale w końcu musiały
przyznać, że im się podobało. Za każdym razem wypatrywałam Kierana. Raz
wydawało mi się, że mignęła mi gdzieś jego głowa, ale potem zniknął mi z oczu.
Starałam jednak nie pokazywać po sobie rozczarowania. Bawiłam się w najlepsze z
Erickiem, pamiętając, że wyjazd coraz bardziej się zbliża.
Dwa dni przed poszliśmy ostatni
raz do klubu. Nie powiedziałam o tym Erickowi. Postanowiłam zostawić to na
następny dzień. Bałam się to zrobić. Po imprezie pojechaliśmy do niego do domu.
Chciał wpaść tylko na chwilę, więc nie miałam nic przeciwko temu. Wszyscy już
spali. Nie robiąc hałasu przemknęliśmy się do jego pokoju.
Eric zapalił światło. W końcu
zobaczyłam jego pokój. Musiałam przyznać, że jak na chłopaka, miał w nim
porządek. W rogu stało biurko z komputerem. Jedną ścianę zajmowała szafa. Przy
drugiej stało łóżko. Spojrzeliśmy na nie w tym samym czasie. Szybko odwróciłam
wzrok.
Eric stanął naprzeciwko mnie,
patrząc mi w oczy. Uśmiechnął się lekko, jednak w jego oczach widziałam smutek.
Nachylił się powoli, oczekując po mnie jakiejś reakcji. Ja jednak stałam jak
skamieniała. Nie byłam w stanie zrobić czegokolwiek. Eric chyba odczytał to
jako pozwolenie. Nachylił się jeszcze bardziej i wziął w posiadanie moje usta.
Jęknęłam cicho.
Całował mnie coraz mocniej, coraz
namiętniej. W końcu oddałam mu pocałunek. Nie odrywając się ode mnie skierował
nas w kierunku łóżka. Położył mnie na nim, cały czas całując. Nie chciałam
wtedy przerywać. Gładził delikatnie moją twarz, szyję, ramiona, a moje ręce
były zaplątane w jego włosy. Erick przesunął dłonią po mojej talii wkładając
rękę pod bluzkę. Gładził mój brzuch, objechał palcem wokół pępka, aż dotarł do
mojej piersi. Kiedy spróbował unieść mój biustonosz, otrząsnęłam się. Szybko wstałam z łóżka i skierowałam się do
drzwi, porywając moją kurtkę. Eric wybiegł za mną.
- Przepraszam Alex. Myślałem, że
tego chcesz. Proszę, wybacz mi. Proszę.
Cały czas wołał, ale już go nie
słuchałam. Uciekałam jak najszybciej, potykając się co jakiś czas. Byłam
roztrzęsiona. Musiałam uciec od niego, od tego uczucia, które mnie ogarnęło,
kiedy jego usta dotykały moich, kiedy gładził czule moją skórę. Nie zważając na
nic, chciałam się dostać jak najdalej od tego chłopaka.
Może gdybym była zwykłą
nastolatką właśnie byśmy to robili. Nie mogłam jednak na to pozwolić. Jeżeli
oddałabym się komuś, kto nie jest moim mężem, on zapłaciłby głową, a ja
wygnaniem. Nie mogłam tego zrobić, pomimo, że jakaś mała cząstka mnie właśnie
tego chciała.
Po pewnym czasie odezwał się mój
telefon. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość od Daniela. Nie
mogłam uwierzyć własnym oczom. Zatrzymałam się. To nie mogła być prawda.
Starałam się temu zaprzeczyć. Przez tą wiadomość nie zauważyłam, że ktoś się do
mnie zbliżał. Podniosłam wzrok otwierając szeroko oczy.
Pomyślałam, że to musiał być
jakiś koszmar. Jednak nie był. Po chwili wszystko ogarnęła ciemność.
*********************************************************************
Kolejny rozdział napisany :) Miałam go nie dodawać w ten weekend ale miałam ostatnio wenę i go napisałam :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Dwie najlepsze czytelniczki dostają rozdziały na bieżąco :) Taki mały prezent dla nich za to, że czytają to wszystko.
Jeżeli nie chcecie być już informowane o rozdziałach albo po prostu go nie czytacie, to NAPISZCIE. To jest bez sensu, żebym wysyłała wam informację a wy nic z tym nie robicie. Komentujcie! To miłe czytać szczere komentarze a nie "super" "świetne" to niezbyt zachęcające. Jeżeli tak będzie dalej będę kontynuować pisanie i wysyłać rozdziały dwóm ww. osobą a bloga usunę
Pozdrawiam Sandra xx
Boskie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńswietny-cudo-max xxxx
OdpowiedzUsuń@ShawtySwaggyx
Yhy ^_^
OdpowiedzUsuńFfhknvczsetiolnv
cudowne *-*
@kasia763
thank u so much (: i enjoy reading this *-* and as i said before u're so talented :*
OdpowiedzUsuń@alexandraevike
OdpowiedzUsuńedfjhha Niesamowite<33 czekam na kolejny :) @Empireofjerry
OdpowiedzUsuń