piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 28

                Miał rację. Już raz mi to powiedział, ale cały czas nie wierzyłam. Nie mogłam. Siedziałam jak skamieniała. Nie potrafiłam nic mu odpowiedzieć. Nie chciałam mu odpowiedzieć. Patrzyłam w okno, nie mogąc spojrzeć na niego.
                - Alex, powiedz coś.
                Cały czas milczałam. Łzy znowu napłynęły mi do oczu. Nie zrobiłam nic, żeby powstrzymać je przed wypłynięciem.
                - Co ja z tobą mam. Za każdym razem, kiedy mówię, że cię kocham, zaczynasz płakać.
                Roześmiałam się. Kiedy próbował mnie przytulić, odsunęłam się. W jego oczach zobaczyłam smutek. Chciał mnie przytulić, ale nie byłam na to gotowa.
                - Nie, proszę. Nie jestem na to gotowa.
                - Dobrze. Rozumiem – powiedział smutno. – Więc wszystko zaczęło się od mojego wuja. Od zawsze był żądny władzy. Kiedy nie udało mu się obalić twojego ojca, zmarł mój ojciec. Wujek wziął mnie i Delainę do siebie. Zrobił to bardzo chętnie, co wszystkich zdziwiło, ale teraz widzę, że nie zrobił tego z dobroci serca. Chciał nas wykorzystać.
                - To musiało być okropne. To znaczy, wychowywać się w takim miejscu – przerwałam mu.
                - Nie było takie złe. Przed śmiercią ciotka bardzo się nami zajmowała. Wbrew pozorom nasze dzieciństwo wyglądało w miarę normalnie, jak na normy naszego świata. Dwa lata temu zdradził mi swój plan. Znalazł cię i chciał, żebym cię poznał. Wymyślił, że jeżeli zakochasz się we mnie, możemy zostać w przyszłości małżeństwem. Popierałby ten pomysł u twojego ojca. Nie spodziewał się tylko, że się w tobie zakocham i będę to sabotował. Dlatego zostawiłem ten list. Jeżeli byś mnie nie chciała, nie byłby w stanie zmusić twojego ojca do zgody na małżeństwo. Zwłaszcza po tym, co zrobił lata temu.
                - Więc czemu wróciłeś? I mnie porwałeś? Co się stało? Zmieniłeś zdanie? – wyrzuciłam z siebie.
                - Nie, nie zmieniłem. Kiedy tylko pojawiłem się w domu, wuj powiedział, że cię porwie i zmusi do ślubu ze mną. Wtedy podjąłem decyzję. Powiedziałem, że wrócę i z tobą porozmawiam, że cię namówię. Tak naprawdę, zanim wróciłem do miasta, znalazłem ten dom. Wiedziałem, że nikt nas tu nie znajdzie i skontaktowałem się z Danielem. Tylko w taki sposób mogłem odciągnąć od ciebie twoich strażników. Miałem zamiar najpierw wszystko ci wytłumaczyć, a porwać w ostateczności, ale wtedy znalazłem cię, kiedy szłaś ulicą. Postanowiłem wykorzystać sytuację.
                - Więc po prostu mnie porwałeś. Nie obchodziło cię, co wtedy przeżywałam. Byłam załamana. Nie wiedziałam, co mam zrobić. A ty po prostu wykorzystałeś sytuację! – naskoczyłam na niego.
                - Przepraszam, myślałem, że to dobry pomysł, ale teraz widzę, że jednak nie był zbyt dobry. Tylko nie gniewaj się na Daniela. Nie wiedział, że będę cię szukać tamtego dnia. Gdy wróciłem, chciałem cię zobaczyć. Nie potrafiłem znieść myśli, że się z kimś spotykasz.
                - Eric był moim przyjacielem. Przez pewien czas spotykaliśmy się, ale to się skończyło. Chciałam być z tobą, ale ten list. Musiałam coś zrobić. Wyrwać się z domu, od tego wszystkiego, od myśli o Przemianie, rządzeniu. Kiedy zaproponował mi imprezę, chciałam wyjść, a potem imprezowałam tak często, jak tylko mogłam. Tamtej nocy…on… chciał ze mną to zrobić, nie rozumiał, jakie mogą być konsekwencje.
                -Wiem, że powiedziałaś mu co nieco o nas. Przemilczałaś to o pierwszym razie? Że musi być z towarzyszem? Że mogliby cię wygnać? Nie sądzę, żeby uczynili z niego króla. Jest przecież człowiekiem, raczej by go zabili.
                - Nie powiedziałam mu o tym. Nie sądziłam, że się do tego posunie. Zachowywał się tak, jakby nie chciał nic więcej oprócz przyjaźni. Wiedział tylko o tym, że kiedy odejdę, nie może mnie szukać, bo to grozi śmiercią – odpowiedziałam bezbarwnym głosem.
                - Piękna dziewczyna i nastoletni, zakochany w niej chłopak. Naprawdę nie domyśliłaś się, czym to może się skończyć? – roześmiał się.
                - Nie pomyślałam o tym. Byłam zbyt zajęta zabawą. Nie chciałam myśleć o niczym poważnym. Chciałam jakoś wykorzystać ostatni miesiąc przed Przemianą – powiedziałam cicho.
                Pozwoliłam mu się przytulić. Nie protestowałam też, kiedy musnął ustami moją szyję. Potrzebowałam teraz kogoś, kto mógłby ze mną porozmawiać, kto mógłby mnie przytulić i zrozumieć. Nie chciałam już być na niego zła. Cały czas nie mogłam mu zaufać, ale przynajmniej go rozumiałam. Chciał mnie chronić.
Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam, czy mój ojciec cały czas chciał, żebym wyszła za mąż za Kierana. Ale już tak bardzo się tym nie martwiłam. Po tym wszystkim pewnie nigdy by się na to nie zgodził, ale zastanawiałam się, dlaczego w ogóle chciał się na to zgodzić.
- Alex?
- Tak?
- Wiem, że Daniel poinformował cię, że masz za mnie wyjść, ale to nie była prawda. Tylko się na niego nie gniewaj. Zrobiliśmy to, żeby sprawdzić twoją reakcję.
-Więc Daniel tylko udawał? I nigdy nie będziesz moim mężem? – powiedziałam zdziwiona.
- To nie do końca tak. Ja… jeżeli tylko mnie przyjmiesz i będziesz tego chciała…ja… chciałbym zostać twoim mężem. Już mówiłem, że cię kocham – wyszeptał. - Tylko proszę cię, nie płacz tym razem .      
Roześmiałam się. Ciekawe co jeszcze było kłamstwem. Już nie wiedziałam, w co mam wierzyć, ale przynajmniej Kieran był przy mnie.
- Kieran ja…
- Cii nie musisz mi odpowiadać. Rozumiem, jeżeli nie chcesz być moją towarzyszką. Pomimo dobrych chęci wyrządziłem też szkody.
Spojrzałam na swoje palce zaciśnięte na kołdrze. Po tym wszystkim cały czas coś do niego czułam. Powinnam się na tym dłużej zastanowić, ale nie chciałam tego robić. Byłam pewna. Przyciągnęłam jego twarz do swojej i spojrzałam mu w oczy. Najpierw było w nich zaskoczenie, a potem ciepło.
- Jest jeszcze coś, o czym nie wiem? – spytałam szeptem, jakby tylko on mógł usłyszeć te słowa.
- Nie, powiedziałem ci już wszystko – poczułam ciepły oddech na policzku.
Pochyliłam się do niego i nasze usta zetknęły się delikatnie. Kieran najpierw całował, jakby bał się, że za chwilę wstanę i ucieknę. Na chwilę przerwał pocałunek i spojrzał mi w oczy. Kiedy znalazł w nich aprobatę wpił się w moje usta, spragniony. Wplątałam ręce w jego włosy i rozkoszowałam się tą chwilą.
Kieran popchnął mnie na łóżko. Nie protestowałam. Wiedziałam, że nie zrobi nic, na co bym nie pozwoliła. Pochylił się i znowu mnie pocałował. Tym razem był to namiętny pocałunek wyrażający wszystkie jego uczucia. Już nie desperację. Wiedział, że się zgodzę i zostanę jego towarzyszką. Nie obawiałam się, że to zbyt pochopna decyzja. Już nie.
Jego język wsunął się w moje usta. Czułam ciężar ciepłego ciała na sobie. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Przekręcił nas tak, że teraz leżeliśmy zwróceni do siebie twarzami. Wtuliłam się w jego tors. Nie był jak Eric. Nie zmuszał mnie do niczego. Chociaż w jego oczach widziałam głód.
- Tak długo czekałem, aż wreszcie się obudzisz. Już nie mogłem się doczekać. Trochę się też obawiałem, że mnie znienawidzisz – przerwał ciszę Kieran.
- Wiem, słyszałam cię. Zdziwiłam się słysząc twój głos. Byłam zdezorientowana. To takie dziwne uczucie. Nie chciałabym tego przeżyć jeszcze raz – odpowiedziałam mu.
- Też przeżyłem Przemianę. Ale ja nie pochodzę z królewskiego rodu, więc kiedy się obudziłem, zdemolowałem pokój. Nie zrobiłem tego świadomie. Po prostu się stało.
Roześmiałam się. Dobrze, że moja przemiana nie skończyła się zdemolowaniem czegoś, albo, co gorsza, kogoś. Znowu go pocałowałam, tym razem krótko.
- Jednocześnie mam dużo energii i jestem zmęczona. Nie rozumiem tego – powiedziałam.
- Tak po prostu jest. Twoje ciało przystosowuje się do tej energii. Przez tydzień będziesz tak miała. Potem powinno minąć. Nie masz się o co martwić.
- To dobrze. Bo znowu chce mi się spać, ale ty chyba też powinieneś odpocząć. Już wyglądasz lepiej, ale cały czas widać po tobie zmęczenie.
- Cóż nie chciałem cię opuszczać, więc nie spałem przez kilka dni. Ale teraz jestem już spokojniejszy i wiem, że nie uciekniesz, gdy tylko nie będzie nikogo w pobliżu – uśmiechnął się.
- Skąd wiesz? Zawsze mogę zmienić zdanie – zaśmiałam się.
- Wiem, że tego nie zrobisz – odpowiedział z pewnością. – Wydaje mi się, że powinniśmy jeszcze odpocząć. To był bardzo długi czas, kiedy byłaś nieprzytomna.
Zaczął się podnosić, ale złapałam go za rękę i pociągnęłam w swoją stronę. Nie chciałam teraz się z nim rozstawać. Nie po tym, co się stało.             
- Zostań ze mną – poprosiłam go i uśmiechnęłam się.  Nie chciałam teraz zostawać sama.

- Dla ciebie wszystko – powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Czułam się bezpiecznie, zasypiając w jego ramionach, czując silne uderzenia jego serca. 


************************************************************************
Przez następny tydzień nie dodam żadnego rozdziału, bo nie będę miała czasu go napisać. Za dużo nauki. Mam nadzieję, że ten wam się podoba. Napiszcie, co o nim myślicie. 
Postaram się do napisania kolejnego rozdziału napisać też coś o kolejnym moim opowiadaniu :) Miłego weekendu xx 

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 27

                - Nie mogę uwierzyć, że nie jesteś wściekła. I że możesz panować nad swoją mocą. To niesamowite – powiedział Kieran szeptem.
                - Może. Nie czuję się bardzo zła, ale to może dlatego, że jestem wykończona. Albo to twoja sprawka. Nie wiem. Nie potrafię się na ciebie bardzo mocno złościć. Kiedy mnie zostawiłeś w moim pokoju, byłam wściekła, ale nie teraz – odpowiedziałam sięgając po tacę z jedzeniem.
                Spojrzałam na niego. Jego twarz była zmęczona. Przypomniałam sobie słowa Daniela. Ile czasu spędził ze mną? Musiał odpocząć, ale chciałam z nim jeszcze porozmawiać. Wolałam jednak z tym zaczekać.
                - Jesteś zmęczony. Jak długo tutaj jesteś? – spytałam.
                - Od dwóch dni. Wcześniej zrobiłem sobie małą przerwę. Wolałem jednak od ciebie nie odchodzić. Nie robiłbym tego wcale, ale wtedy przychodził Daniel i kazał mi odpocząć – przyznał szczerze.
                - Idź odpocząć. Nic mi się nie stanie, kiedy pobędę trochę sama.
                -Kiedy zaśniesz, też pójdę odpocząć – zgodził się.
                Przynajmniej wtedy będę mogła pomyśleć o wszystkim na spokojnie. Zjadłam to, co przyniósł mi Daniel. Poczułam się lepiej, więc poszłam do łazienki. W tym czasie Kieran cały czas przyglądał mi się w milczeniu. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. To była jakaś katastrofa. Już nic nie wiedziałam.
                Szybko przejrzałam się w lustrze. Przez ostatni rok, kiesy Przechodziłam przemianę, trochę schudłam. Poza tym nic w moim wyglądzie się nie zmieniło. Czułam w sobie tylko siłę, która tylko czekała na uwolnienie, pomimo bolących mięśni. Byłam pewna, że jeżeli poszłabym biegać, nie przebiegłabym nawet pół kilometra.
                Powoli otworzyłam drzwi i weszłam z powrotem do sypialni. Kieran siedział w dokładnie tym samym miejscu. Powiedziałam mu, że chcę odpocząć, i że może już iść. Od razu nie chciał mnie posłuchać, jednak po pewnym czasie uległ i zostawił mnie samą. Pomyślałam o tym wszystkim, co stało się rok wcześniej.
                Byłam na jednej z imprez z Erickiem, potem pojechaliśmy do niego i on… uhh. Nawet nie chciałam o tym myśleć. Potem wracałam do domu i dostałam wiadomość od Daniela. Moim mężem miał być Kieran. Wiedziałam, że tak łatwo się na to nie zgodzę. Potem była już tylko ciemność. Obudziłam się na chwilę w samochodzie i znowu odpłynęłam.
Kolejne moje wspomnienie było z pokoju, w którym byłam teraz. Chciałam się stąd wydostać, ale nie miałam jak. Drzwi były zamknięte. Przyszedł Ezra. Ciemnoskóry chłopak, który przyprawiał o dreszcze. Dostałam jakieś jedzenie. Zaczynała się Przemiana i wtedy wszedł Daniel, który sprawił, że przestało tak boleć.
Nie wiedziałam o Przemianie prawie nic. W tym o bólu. Czułam, jakby w moim ciele płonął ogień. Nie mogłam z tym nic zrobić, aż nie pomógł mi Daniel, a wtedy już nic nie pamiętałam.
Miałam okropnego pecha do chłopaków. Najpierw Kieran mnie zranił, potem Eric zachował się jak świnia, a teraz byłam na łasce tego pierwszego, który twierdził, że mnie kocha. To nie mogła być prawda. Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby tego, co zrobił. Ale z drugiej strony chciał mnie chronić. Miałam mętlik w głowie. Ten chłopak działam na mnie jak narkotyk. Nie mogłam przez niego myśleć. Chciałam też skontaktować się z Erickiem. Byłam na niego wściekła za to, co próbował zrobić, ale nie widział mnie przez rok.
Zmęczona opadłam na łóżko. Pomimo tego, że spałam rok, byłam padnięta. Powieki ciążyły mi, jakby były zrobione z ołowiu. Musiałam chwilę odpocząć, a martwienie się powinnam zostawić sobie na później.
Zasnęłam. Nie wiem, ile spałam, ale kiedy się obudziłam, za oknem panował mrok. Na łóżku obok mnie leżał Kieran. Miał zamknięte oczy. Musiał zasnąć przy mnie, kiedy już odpłynęłam. Powoli podniosłam się i wyszłam na korytarz.
Naprzeciwko mojej sypialni znajdowały się drugie drzwi. Pewnie był to czyjś pokój. Dalej wchodziło się do salonu, jadalni i kuchni. Wszędzie były ciężkie, dębowe meble. Na podłodze leżał dywan. Nad kominkiem wisiały dwie skrzyżowane szable. Na dużej kanapie siedział Daniel. Czytał książkę. Kiedy weszłam podniósł głowę i spojrzał na mnie. Nie wyglądał na zachwyconego.
- A gdzie Kieran? –spytał bez ostrzeżenia. Zdenerwowałam się. Od lat był moim przyjacielem, jednak spytał o niego. Wiem, że to było egoistyczne. Pomimo to nie spodobało mi się.
- Śpi. Nie chciałam go budzić – odpowiedziałam beznamiętnie.
- A ty jak się czujesz? Pewnie chciałabyś poznać odpowiedzi na kilka pytań.
- Czuję się dziwnie. Jakbym mogła zrobić wszystko. To takie dziwne uczucie – powiedziałam. – Może powiesz mi, dlaczego tu jestem?
- O skutkach Przemiany musi opowiedzieć ci Kieran, a jesteś tu, ponieważ tak jest bezpiecznie. Wuj Kiera wysłał go po to, żeby cię uwiódł. Chciał go wykorzystać, żeby potem przejąć władzę. Dlatego skontaktował się ze mną. Miałem cię wywieźć z miasta razem z nim po twojej ostatniej imprezie. Coś jednak poszło nie tak i kiedy jechał, żeby spotkać się ze mną. Zobaczył cię na ulicy i zareagował. Musiał cię ogłuszyć, żebyś nie robiła problemów, chociaż z tego, co mi opowiadał nie byłaś w najlepszym stanie.
- Więc zamierzaliście mnie porwać? A co z resztą? Wiedzą o tym? – spytałam spanikowana.
- Nie. Nie powiedziałem im o tym. Myślą, że cię szukam. Zresztą jak oni. Twój ojciec kazał nam cię znaleźć za wszelką cenę. Pozostali nas nie znajdą. Wrócisz do królestwa, kiedy już będziemy pewni, że jesteś wystarczająco silna – odpowiedział spokojnym głosem.
- Wystarczająco silna? Co masz na myśli?
- Kieran ci na to odpowie. Tak na marginesie. Co stało się tamtej nocy?
- Nic. Ty tylko… Eric chciał, żebyśmy… no wiesz. Spanikowałam i uciekłam. Nie wiedziałam, co zrobić. Byłam wściekła.
- Nie musisz się tłumaczyć. Chociaż on nie powinien się tak zachować. Myślałem, że jest lepszy. Cóż. Pomyliłem cię.
Też uważałam, że jest lepszy, ale z drugiej strony rozumiałam, dlaczego to zrobił. Wolałam go nie usprawiedliwiać przed Danielem. Nie mogłam tego zrobić z nikim, tylko z moim towarzyszem. Eric nim nie był. W naszym świecie nie było narzeczeństwa. Zostawało się czyimś towarzyszem życia. Takiego powiązania nie można było zrywać bez bardzo ważnego powodu. Kiedy już było się małżeństwem, nikt nie mógł zerwać związku. Tylko śmierć mogła go przerwać.
Zastanawiałam się, jakby to było, gdyby został nim Kieran. Według Daniela on miał zostać moim towarzyszem. Na razie nie potrafiłam mu ponownie zaufać. Zbyt bardzo mnie zranił. Ale z drugiej strony chciał mnie ratować. Miałam mentlik w głowie. Nie wiedziałam, co mam o nim myśleć.
- Zamilkłaś. O czym myślisz? – spytał Daniel, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Myślałam o tym, kto będzie moim towarzyszem. Wiesz, mówiłeś, że ma to być Kieran, ale nie jestem pewna, czy jeszcze kiedykolwiek będę w stanie mu zaufać. Zranił mnie.
- Nie wiem, co mam ci doradzić. Musisz z nim o tym porozmawiać. Kieran na pewno nie chciał niczego złego, ale nie wiem, co między wami zaszło – powiedział.
Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. Była nowoczesna i dobrze urządzona. Znalazłam kubek i zrobiłam sobie herbatę. Wzięłam ją w obydwie ręce i poszłam z powrotem do pokoju, w którym zostawiłam Kierana. Cały czas spał. Musiał być bardzo zmęczony. Odstawiłam herbatę na szafkę i poszłam do łazienki, biorąc po drodze pierwsze lepsze ubrania z szafy. Zaniosłam je, nalałam sobie wody do wanny i wróciłam po herbatę.
Weszłam do wody. Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele. Popijałam moją herbatę i myślałam o Kieranie. Od kiedy się obudziłam cały czas o nim myślałam. Zdecydowanie powinnam z nim porozmawiać. Musiałam tylko poczekać aż się obudzi. Wyszłam z wody i powoli się ubrałam. Odniosłam pusty kubek do kuchni i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zobaczyłam, że Kieran otworzył oczy. Zobaczył mnie i lekko się uśmiechnął.
- Cześć – powiedział ochrypniętym głosem.
- Cześć – odpowiedziałam.
- Chyba zasnąłem – aż ciarki mnie przeszły, taki miał seksowny głos.
- Wiesz, myślę, że powinniśmy porozmawiać – już się nie uśmiechał. Spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Masz rację. Powinienem ci sporo wyjaśnić. Przede wszystkim dlaczego w ogóle się poznaliśmy. Jak to wszystko się zaczęło. Ale najpierw, proszę, nie gniewaj się. Nie zrobiłbym nic, co mogłoby cię skrzywdzić. Już mówiłem i uwierz mi, kocham cię. Nie oczekuję, że czujesz to samo, ale chociaż mi uwierz.



********************************************************************

Wreszcie skończyłam. Nie mogłam znaleźć weny, żeby to skończyć, a zaczęłam już w ostatni weekend. Jedna z osób, które naprawdę to czytają, spytała, czy już niedługo będzie koniec. Tak, ale jeszcze kilka rozdziałów. Jeżeli będziecie to czytać, mogę pomyśleć o drugiej części, ale to dopiero po skończeniu kolejnego opowiadania. 
W ankiecie zaznaczyłyście, że chcecie o normalnym życiu nastolatki :) więc zdradzę wam, że chłopak z tego opowiadania będzie miał na imię Sylvian. Tak jakoś mi się spodobało :) Imienia bohaterki jeszcze nie znam, ale kiedy jakieś wymyślę, to pewnie dam wam możliwość zdecydowania o nim ;) Po następnym rozdziale zdradzę o niej coś więcej ;)
Miłego weekendu Sandra xx

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 26

                               *oczami Kierana*
                Zostało już tylko kilak dni. Nie mogłem już się doczekać. Prawie rok. Tyle czekałem, aż w końcu się obudzi. Gdy było już tak blisko, nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Chodziłem po całym pokoju, od czasu do czasu zatrzymując się i patrząc na moją śpiącą piękność.
                Przez czas Przemiany trochę schudła. Znowu przysiadłem na krawędzi łóżka i złapałem ją za rękę. Robiłem tak przez cały czas. Musiałem jej dotykać, czuć, że jest przy mnie. Nigdy nie wziąłem pod uwagę, że mogłaby już się nie obudzić. Nawet nie chciałem o tym myśleć.
                Następne kilka dni ciągnęło się niemiłosiernie. Co jakiś czas Daniel albo Ezra przychodzili i kazali mi odpoczywać. Byłem pewien, że jeżeli nie robiliby tego, w ogóle bym nie odpoczywał. Dzień przed Przebudzeniem do pokoju wszedł Daniel. Jego twarz była poważna. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, ale wiedziałem też, że nie uda mi się go zbyć.
                - Co zamierzasz? – spytał od razu.
                - Co masz na myśli?
                - Co zrobisz, kiedy się obudzi? Wiesz dobrze, że będzie zła. I bardzo silna.
                - Powiem jej o wszystkim. Mam nadzieję, że mnie chociaż wysłucha. A jeżeli zaatakuje? Niech zrobi ze mną, co chce.
                - O czym ty mówisz?! Jeżeli cię skrzywdzi to wszystko będzie na marne. Twój wuj przejmie władzę. Wiesz, co się stało z jej ojcem. Jest słaby. Gdyby nie Kiel ulegałby wszystkim. Ona musi nami rządzić. Z tobą – wyrzucił z siebie Daniel.
                - Myślisz, że o tym nie myślałem? Długie godziny odkąd Alex jest nieprzytomna. Ale powtarzam to jeszcze raz. Może ze mną zrobić, co chce. I tak zostanie królową. Nic tego nie zmieni, a wtedy, jeżeli taki będzie jej rozkaz, i tak stracę życie. Przynajmniej spróbuję z nią porozmawiać. Wyjaśnić. Sam nie wiem, co powinienem zrobić – odpowiedziałem pośpiesznie.
                - Jak chcesz. Ale wolałbym być przy niej zamiast ciebie. Mnie posłucha. Nie wiedziała, że cię znam. Poza tym ufała mi. I z pewnością nie zrobi mi krzywdy.
                - Może. Ale to ja z nią zostanę – uśmiechnąłem się. – Przynajmniej będę miał pewność, co do jej uczuć.
                - Dobrze. Odpuszczam. Tylko uważaj – ostrzegł i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie w spokoju.
                Przez cały czas Przemiany Alex nawet nie drgnęła. Zaczynałem się bać, że nigdy się nie obudzi. Jednak pochodziła ze starego rodu, musiała przez to przejść. Godzinami wpatrywałem się w jej piękną twarz. Dlaczego kogoś tak pięknego i dobrego spotkał taki los? Wszystko będzie dla niej nowe. Z początku może nawet nikogo nie poznawać. Będzie zdezorientowana. Daniel miał rację, to może się dla mnie skończyć tragicznie, ale ufałem Alex.
                Jeżeli jej uczucia do mnie, choć w małym stopniu pozostały niezmienne, nie miałem się, o co martwić. Moje nigdy się nie zmieniły. Nie powinienem się w niej zakochiwać. Ona miała się zakochać we mnie. Wuj przysłał mnie po to, żeby Alex została moją żoną. Jeżeli nie poszłaby ze mną z własnej woli, miałem ją porwać. I to poniekąd zrobiłem. Ale już nie dla wuja.
                - Kieranie muszę ci o czymś powiedzieć – mówił.
                - O czym wuju?
                - Za dwa lata zostaniesz królem – kontynuował.
                - Przecież to niemożliwe. Królową zostanie Alexandra, a królem jej wybranek. Dlaczego ja? – pytałem.
                - Dlatego ty, mój chłopcze, ponieważ znalazłem jej kryjówkę. Pojedziesz tam i ją w sobie rozkochasz. Gdy nadejdzie czas Przemiany, zabierzesz ją od jej strażników i przywieziesz tutaj. Jednak jeżeli Alexandra cię nie pokocha, masz ją porwać. Musi zostać twoją żoną czy tego chce, czy nie. Wtedy my przejmiemy władzę. Jej ojciec jest za słaby, żeby nam przeszkadzać – tłumaczył.
                - Jak mam ją w sobie rozkochać, skoro nawet jej nie znam? To jest księżniczka. Jej strażnicy na pewno nie spuszczają z niej oka – wątpiłem w słowa wuja.
                - Musisz wymyślić jakiś sposób, żeby się do niej dostać. Wymyśl to, a nasza rodzina będzie tam, gdzie powinna być od wieków. Zrób to, Kieranie, a zostaniesz królem. Twoja siostra będzie mogła przestać się martwić. Nie chcesz tego?
                Chciałem. Wtedy pomysł wuja mi się spodobał. Śledziłem księżniczkę, aż w końcu pojawiła się w tamtym miejscu w lesie. Pomyślałem, że to cud. Była sama. Mogłem do niej podejść i porozmawiać. Była tak bardzo zamyślona i taka piękna. Już w tamtym momencie zaczynałem zmieniać zdanie, co do pomysłu wuja. Nie chciałem jej krzywdzić. Po rozmowie z nią długo myślałem o tym wszystkim. Po krótkim czasie chciałem wrócić do domu i powiedzieć wujowi, że nie mogę zrobić tego, o co mnie prosi. To jednak nic nie dało. Kazał mi wrócić i rozkochać w sobie księżniczkę.
                Jednak ona wyjechała. Przez długie osiem miesięcy jej nie widziałem. Miałem dużo czasu na rozmyślanie. Całymi dniami leżałem na łóżku w moim pokoju hotelowym i nie robiłem nic, oprócz myślenia. Wtedy postanowiłem uratować ją przed wujem. Musiałem zabrać ją w bezpieczne miejsce. Skontaktowałem się z Danielem. Przyjechał i opowiedziałem mu o wszystkim. Z początku był nieufny, ale zobaczył, jak bardzo zależało mi na Alex. Pomógł mi.
                Byłem głupi myśląc, że uda mi się to zrobić samemu. Znalazłem ten dom, ale musiałem dbać o to, żeby nikt się o nim nie dowiedział. Stał ukryty wysoko w górach. Nikt się nie zapuszczał w to miejsce. byłem prawie pewien, że tu mogę ukryć księżniczkę na czas przemiany. Pozostawała jeszcze kwestia, jak to zrobić. Kiedy wybiegła z tamtego domu chciałem do niej podejść i trzymać w ramionach tak długo, aż nie poczuje się lepiej. Ale musiałem działać. Ogłuszenie może i nie było zbyt przyjemne, ale przynajmniej była bezpieczna.
                Od razu zabrałem ją do domu w górach. Nie mogłem jej się pokazać. Wiedziałem, że Ezra mnie nie zdradzi i dlatego to on przychodził do jej pokoju. Alex nie wiedziała tylko, że kiedy spała, stałem oparty o ścianę i się jej przyglądałem. Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem ją widzieć. Delikatnie dotknąłem jej policzka.
                               *oczami Alex*
                Poczułam coś na twarzy, ale nie byłam w stanie nic zrobić. Nie przeszkadzał mi ten dotyk. Był taki kojący. Próbowałam unieść powieki. Nie dałam rady. Słyszałam, czułam ale nie mogłam się poruszyć. Co się ze mną stało? A tak. Przemiana. Byłam pewna, że już musiała się kończyć. Inaczej nie byłabym w stanie czuć.
                Ale jak to się stało? Zostałam porwana, a może nie? Przed zaśnięciem zobaczyłam Daniela. On by mnie nie porwał. Ufałam mu. Moje myśli były takie ociężałe. Nie byłam w stanie przypomnieć sobie, co on tam robił. Czy w ogóle o tym wiedziałam? Chyba nie. Ten strażnik wspominał o kimś, dla kogo pracuje. Ale nie chciał zdradzić, kim jest ta osoba. Kto to mógł być? Daniel? Nie, to zbyt niedorzeczne. Więc kto?
                Pomyślałam o wiadomości od niego. Kieran. Miał być moim mężem. Nigdy za niego nie wyjdę. Nikt mnie do tego nie zmusi. Czy kiedykolwiek byłam w nim zakochana? Nie byłam pewna. Uczucia do niego były sprzeczne. Chociaż zachował się jak idiota, to nigdy nic mi nie zrobił. Zawsze był miły. Ten jego pocałunek. Pierwszy pocałunek. Pamiętam, że nie mogłam po nim dojść do siebie. Poczułam mrowienie na ustach. Niewątpliwie kiedyś coś do niego czułam. Ale dlaczego musiał odejść? Skoro miał zostać moim mężem powinien zostać. Nic z tego nie rozumiałam.
                Moja ręka lekko drgnęła. Nie mogłam jeszcze się ruszyć, ale to już coś. Znowu spróbowałam otworzyć oczy, ale jeszcze się nie udało. Mogłam już delikatnie poruszać rękami. Nagle usłyszałam ten głos.
                - Już niedługo. Proszę cię, wytrzymaj i zbudź się – wyszeptał wprost do mojego ucha.
                Przynajmniej wiedziałam, że niedługo się obudzę. Dlaczego prosił mnie, żebym wytrzymała? Przypomniałam sobie. Niektórzy nigdy nie budzili się.
                - Dalej Alex. Dasz radę – znowu wyszeptał. – Wróć do mnie.
                Jego głos. Taki kojący, kiedy mruczał mi do ucha. To jego palce musiałam poczuć na policzku. Był ze mną. To on musiał mnie porwać. Nie było innego wyjaśnienia. Cały czas próbowałam otworzyć oczy.
 Kiedy w końcu mi się to udało zobaczyłam biel. Zamrugałam kilkakrotnie i dopiero wtedy udało mi się dostrzec twarz pochyloną nade mną. Ostrożnie podniosłam rękę i zasłoniłam nią oczy. Byłam zdezorientowana. Czułam się silna, ale jednocześnie słaba. Moje ciało było ociężałe. Wzrok zaczął przyzwyczajać się do nagłego światła. Już potrafiłam zobaczyć cały pokój.
Znajdowałam się w sypialni, w której zasnęłam. Nic się nie zmieniło. Oprócz jednego ważnego szczegółu. Jego. Kieran siedział obok mnie na łóżku. Spojrzałam na niego. Jego twarz wyrażała sprzeczne uczucia. Radość, ulgę, strach. Nie potrafiłam nazwać ostatniego uczucia, jakie widziałam.
Nie zmienił się przez ten czas, kiedy go nie widziałam. Miał tylko podkrążone oczy. Delikatnie dotknęłam jego twarzy. Od razu zniknął z niej strach. Nie byłam pewna czego się bał.
- Witaj – wyszeptał.
- Cześć – powiedziałam powoli.
Moje gardło było wyschnięte. Nie mogłam powiedzieć nic więcej. Potrzebowałam czegoś do picia. Zanim zdążyłam o to poprosić, Kieran podał mi szklankę wody. Wzięłam ją trzęsącymi się rękami. Chłopak pomógł mi się napić. Od razu poczułam się lepiej.
- To ty mnie porwałeś, prawda? – spytałam wciąż trzęsącym się głosem.
- Tak. Ja… przepraszam. To było jedyne wyjście. Tylko tak mogłem cię chronić – wyszeptał ze spuszczoną głową.
- Przed czym chronić?
- Przed moim wujem. On chciał, żebyś została moją żoną. Chciał rządzić zamiast twojego ojca. Ale kiedy cię poznałem… nie mogłem.
Zerwałam się jak oparzona. Stanęłam na chwiejnych nogach i wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami. Ta komnata. Mój sen. To wydarzyło się naprawdę. To on siedział w fotelu. To cały czas był on. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie rozpoznałam jego głosu. Jaka ja byłam głupia.
- Ten list. Po co go napisałeś?! O co ci chodziło?! Okłamywałeś mnie! – wykrzyknęłam. Nie mogłam uwierzyć, że mógł to zrobić.
- Przepraszam. Alex nie wiedziałem co mam zrobić. Chciałem zniknąć, ale wtedy dowiedziałem się, że wuj wysłałby mojego kuzyna. Nie mogłem na to pozwolić. Chciałem cię chronić. Proszę cię uwierz mi. Porwałem cię, żeby cię chronić – błagał. Byłam zbyt wściekła, żeby go słuchać.
- Wiesz jak bardzo to bolało, kiedy mnie całowałeś, kiedy prawie doszło do czegoś więcej a ty po prostu uciekłeś! To bolało Kieran – poczułam łzy napływające do oczu.
- Musiałem. Uwierz mi. Kocham cię. Nie chciałem, żeby coś ci się stało. Musisz mi uwierzyć – głos mu się załamał.
- C-co? Co powiedziałeś? – wyszeptałam.
Upadłabym gdyby Kieran mnie nie złapał. Wtuliłam się w jego pierś i pozwoliłam łzą płynąć.
- Powiedziałem, że cię kocham księżniczko – wyszeptał mi do ucha.
Staliśmy przytuleni, aż wszystkie łzy nie wyschły. Kieran po prostu pozwolił mi płakać. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Kochał mnie. On mnie kochał. Spojrzałam na jego twarz.
- To nie jest łatwe. Nie mogę ci tak po prostu tego wszystkiego wybaczyć. Zbyt bardzo mnie zraniłeś. Poza tym byłam nieprzytomna przez rok. To nie jest łatwe. Teraz muszę wrócić do królestwa. Ale nie mogę tego zrobić skoro przez cały rok byłam zaginiona.
- Nie martw się tym teraz. Musisz odpocząć i dojść do siebie. Przemiana musiała cię kosztować sporo energii.
Rzeczywiście. Pomimo, że spałam przez rok, byłam wykończona. Ledwo trzymałam się na nogach. Wyswobodziłam się z uścisku Kierana i przysiadłam na brzegu łóżka. To wszystko działo się tak szybko. Porwanie. Przemiana. Wyznanie. Moje obowiązki, których nie mogłam wypełniać. Nie wiedziałam, jak wrócę do domu. Nie miałam pojęcia o niczym, co działo się przez ostatni rok.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Podniosłam głowę, nie wiedząc, kogo mogę się spodziewać. Ezry? Może. Jakie było moje zdziwienie, kiedy do pokoju wszedł Daniel, z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Widzę, że jeszcze żyjesz, więc chyba nie była mocno zła – powiedział do Kierana.
Wpatrywałam się w jednego i drugiego nic nie rozumiejąc. Oni się znali? Jak? Sądząc po tonie głosu Daniela, musieli znać się od dawna. Musiał wiedzieć, kiedy Kieran przyszedł do naszego domu. Dlaczego nic nie powiedział? Nie byłam mocno zła? Szczerze? Byłam, ale nie miałam siły na okazywanie tego.
- Myślę, że jeszcze nie można się cieszyć z tego, że żyję. Cały czas jest zdezorientowana – odpowiedział powoli.
- Cieszę się, że nic ci nie jest i że udało ci się. Pewnie nie do końca rozumiesz, co się dzieje i co się stało rok temu i chętnie bym ci o tym opowiedział, ale wydaje mi się, że lepiej będzie, jeżeli teraz coś zjesz. Ezra zaraz przyjdzie i przyniesie ci jedzenie – powiedział już do mnie, a potem zwrócił się do Kierana. – Daj jej pobyć chwilę samej. Siedziałeś z nią wystarczająco długo. Niech odpocznie w spokoju.
- Nie. Może zostać – zrozumiałam, że słowa wydobywają się z moich ust, kiedy już zostały powiedziane. Czy naprawdę chciałam, żeby ze mną został?
- Jeśli chcesz. Nie mogę ci tego zabronić. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła, że nie powiedziałem ci, że znam Kierana. Uznałem, że tak będzie lepiej. Inaczej mogłabyś o niego wypytywać, a ja nie mógłbym ci odpowiedzieć – powiedział spoglądając na mnie.
- Jestem trochę zła, ale z innego powodu. Co ty tu robiłeś, kiedy mnie porwał? I co było w szkatułce?
- Przyjechałem niedługo po tym, kiedy ty tu przybyłaś. Wszyscy wiedzieli, że coś musiało ci się stać, więc pojechali cię szukać. Też miałem to zrobić, ale dostałem wiadomość od Kierana, więc pojechałem tutaj. Zostawiłem tylko reszcie wiadomość, że jesteś bezpieczna. Niedługo po tym zadzwoniłem do domu i wszystko im wyjaśniłem. No, prawie wszystko. Powiedziałem, że jesteś w bezpiecznym miejscu. I oczywiście, że jestem z tobą. W szkatułce był napój, który pije każdy przed Przemianą, żeby uśmierzyć ból.

Patrzyłam na niego. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Co przez ten cały czas działo się z resztą? Wrócili do domu? A może mój ojciec się wściekł i nie pozwolił im wrócić? Moje rozmyślania przerwał Ezra, wchodząc do pokoju z tacą pełną jedzenia. Uśmiechnęłam się. Naprawdę byłam bardzo głodna. Chłopak postawił ją na szafce obok łóżka i zaraz potem wyszedł razem z Danielem. Zostałam z Kieranem, który przez cały czas bacznie mi się przyglądał. 


**********************************************************************

Dzięki ankietom wiem, co napiszę, kiedy już skończę to opowiadanie :) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba... W komentarzach piszcie, co o nim myślicie :)

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 25

                Obudziłam się i nie byłam w stanie powiedzieć, gdzie jestem. Kręciło mi się w głowie. Spojrzałam przed siebie. Chyba byłam w samochodzie. Nie zdążyłam się rozejrzeć, kiedy osoba siedząca za kierownicą odwróciła się do mnie. W ciemności nie wiedziałam, kto to. Zanim dotarło do mnie, co się dzieje, znowu straciłam przytomność.
                Kiedy otworzyłam oczy następnym razem, znowu zobaczyłam ciemność. Ale tym razem już nie byłam w samochodzie. Powoli mój wzrok przystosowywał się do ciemności. Mogłam już dostrzec kontury mebli. Wiedziałam, że jestem w jakiejś sypialni. Niestety nie była moja. Spróbowałam wstać, ale zakręciło mi się w głowie. Opadłam na miękkie poduszki.
                Zebrałam się w sobie i tym razem udało mi się wstać. Chwiejnie podeszłam do ściany i wymacałam włącznik. Światło rozbłysło przed moimi oczami. Szybko zamrugałam.
Rzeczywiście znalazłam się w sypialni. Nigdy wcześniej nie byłam w tym miejscu. Wszystkie meble były wykonane z ciemnego drewna. Były ciężkie i stare. Dużo miejsca zajmowało ogromne łoże z kolumnami i baldachimem. Obok niego stała szafka nocna, a na niej stara lampa z abażurem. Po drugiej stronie pokoju znajdowała się komoda, a obok niej drzwi. Przypuszczałam, że prowadziły do łazienki.
Spróbowałam otworzyć drzwi obok. Niestety były zamknięte. Podeszłam do kolejnych. Miałam rację. Prowadziły do łazienki, która podobnie jak sypialnia była w ciemnych barwach. Wyszłam z niej i usiadłam na łóżku. Jak to się mogło stać? Zatrzymałam się na chwilę, żeby przeczytać wiadomość…
Nagle sobie przypomniałam. Wiadomość od Daniela. Jego przyjaciel się pomylił. To nie był Kiel. Nie o to imię chodziło. Ale to musiało oznaczać, że… Tak wiele mi to wyjaśniało, ale jednak cały czas nie mogłam w to uwierzyć. Jak jedno słowo mogło tak bardzo mnie zdruzgotać? Tylko jedno słowo. Kieran.
Schowałam twarz w dłoniach. Nie mogłam w to uwierzyć. Cały ten list był tylko kłamstwem. Napisał, że go więcej go nie zobaczę. Pisząc to musiał wiedzieć, że to nie prawda. Okłamał mnie.
Nagle podniosłam głowę. Ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. Nie znałam go. Przede mną stał dwudziestokilkuletni mężczyzna. Od stóp do głów ubrany na czarno. Czarna koszulka, czarne spodnie, czarne buty. Wyglądał groźnie, ale jego twarz była raczej sympatyczna.
- Witaj księżniczko – powiedział i klęknął przede mną. Zaskoczona otworzyłam szeroko oczy. – Nie chciałbym ci przeszkadzać. Pan pyta, czy nie jesteś głodna.
Byłam głodna. Ale w tamtej chwili czułam tylko gniew. Kim był jego pan? Czego ode mnie chciał? Czy to była osoba, przed którą ostrzegali mnie moi strażnicy?
- Na to pytanie odpowiem tylko osobie, która je zadała – powiedziałam. – Kim jesteś? I co ja tutaj robię?
- Niestety nie możesz się spotkać z panem. Ja nazywam się Ezra i jestem jego zaufanym strażnikiem. Co do twojego drugiego pytania odpowiedź brzmi: jesteś tutaj dla własnego bezpieczeństwa.
- Jak to nie mogę się z nim spotkać?! Chcę wiedzieć kto mnie porwał! – krzyknęłam.
- Przyniosę ci coś do zjedzenia – odpowiedział i wyszedł.
Po kilku minutach Ezra wrócił z tacą pełną jedzenia. Nawet na nią nie spojrzałam. Zwinęłam się w kłębek na łóżku i zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy taca z jedzeniem cały czas stała tam, gdzie zostawił ją Ezra. Poczułam głód. Pomimo, że nie zamierzałam tego robić, zjadłam. Kiedy już zaspokoiłam głód weszłam do dużej łazienki. Postanowiłam wziąć kąpiel i przebrać się w ubrania, które wcześniej znalazłam w komodzie.
Po prysznicu znowu zwinęłam się na łóżku. Myślałam o tym, kto mnie porwał i jak długo już tu byłam. Zostałam porwana dwa dni przed Przemianą, ale ona nie mogła nastąpić dzisiaj. Musiałam przespać cały dzień. Za oknem panował mrok. To znaczyło, że zacznie się jutro o zachodzie słońca. Cały czas nie miałam pojęcia, jak przebiega. Trochę się tego bałam.
Nie czułam się śpiąca. Musiałam coś zrobić. Już wcześniej przeszukałam wszystkie szafy w pokoju. Znalazłam tam tylko trochę ubrań i jakieś książki. Nic poza tym. Książki niestety były w języku, którego nie znałam. Znowu pukanie do drzwi. Miałam nadzieję, że tym razem dowiem się czegoś więcej. W drzwiach znowu stanął Ezra. Moja nadzieja na więcej informacji rozwiała się.
- Cieszę się, że zjadłaś księżniczko. Nie możesz opaść z sił przed jutrzejszym wieczorem – powiedział powoli.
- Chcę rozmawiać z twoim panem – wypaliłam.
- Jak powiedziałem wcześniej, nie możesz się z nim spotkać. Dostaniesz taką możliwość już po Przemianie. Na razie musi wystarczyć ci moje towarzystwo.
Miałam tego dosyć. Wiedziałam, że nie dam radę uciec z pokoju. Nie, kiedy drzwi tarasował taki olbrzym jak Ezra. Odwróciła głowę w drugą stronę z postanowieniem, że nie będę si ę do niego odzywać. Może zachowywałam się jak smarkula, ale nie wiedziałam, co mam zrobić.
Po kilku minutach westchnął głośno i wyszedł. Całą noc spędziłam na myśleniu i wpatrywaniu się w sufit. Nie miałam pojęcia ile czasu minęło zanim za oknem zaczęło pojawiać się słońce. Odwróciłam od niego głowę i znowu wbiłam wzrok w ścianę. Strasznie się nudziłam. Przez cały ten czas Ezra już się nie pojawił.
Około południa zaczęłam czuć się dziwnie. Im bliżej do zachodu słońca tym było gorzej. Złapałam się za brzuch i padłam na łóżko. Uczucie bólu i pustki pogłębiało się. Gdy słońce już prawie całkowicie zaszło zwijałam się z bólu. Zaczęłam krzyczeć, ale to nic nie dawało.
Gdy już nie mogłam wytrzymać i już prawie nic nie widziałam do pokoju wszedł Ezra. Zaraz za nim szedł Daniel. W rękach trzymał szkatułkę, którą kiedyś znalazłam w dawnym gabinecie Walentina. Pamiętałam, że nie mogłam jej otworzyć.
Daniel wyciągnął z kieszeni malutki kluczyk i otworzył szkatułkę. Wyjął z niej mały, ozdobny flakon. Płyn w nim migotał w świetle. Powoli podeszli do mnie. Ezra przytrzymał mi ręce. Tak bardzo bolało, że nie miałam siły, żeby z nim walczyć. Daniel pochylił się nade mną i wlał mi płyn do ust. Był słodki i od razu poczułam się lepiej. Zamrugałam kilkakrotnie zdezorientowana. Zanim zdążyłam się odezwać pojawiła się ciemność. A potem już nic nie czułam.

*oczami Ericka*
Zachowałem się jak idiota. Nie powinienem jej tak całować. Była księżniczką. Nigdy nie mogłem jej mieć, ale mimo to żyłem nadzieją. Miałem nadzieję, że to wszystko okaże się tylko snem i kiedy się obudzę, Alex nie będzie żadną księżniczką. Musiałem ją przeprosić. Nie byłem pewien czy mi wybaczy. Wątpiłem w to. Wiedziałem, że już niedługo wyjedzie. Zrobię to następnego dnia. Nie mam wyboru.
Przez całe to zajście nie zmrużyłem oka. Mogłem myśleć tylko o jej reakcji i o jej ciele pod moimi palcami. Jej skóra była taka gładka, taka zapraszająca. Uśmiechnąłem się na tą myśl. Gdyby tylko mogła być ze mną. Tej nocy zrobilibyśmy to. Byłem pewien, że spodobałoby się jej.
Kiedy stwierdziłam, że jest dostatecznie późno, pojechałem do jej domu. Zastałem tylko jedną z jej przyjaciółek. Gdy mnie zobaczyła jej twarz wyrażała tylko smutek. Przypomniało mi się, że miała na imię Laura.
- Cześć. Ja… chciałbym się spotkać z Alex. Jeżeli to możliwe. Chciałbym…ja… chciałbym ją przeprosić… za wczoraj – wydukałem wreszcie.
- Witaj Ericku. Niestety nie możesz spotkać się z Alexandrą. Ona zaginęła – jej głos się załamał. Kiedy już ochłonęła, kontynuowała. – Nie wróciła do domu, więc zaczęliśmy jej szukać. Nigdzie jej nie ma. Ktoś ją porwał.
- Jak to? Mogę jakoś pomóc? Jak to się mogło stać? – wyrzuciłem z siebie. Wiedziałem, że to moja wina, ale nie byłem w stanie powiedzieć tego na głos.
- Niestety, nie możesz pomóc. I mam do ciebie jedną prośbę. Nie przyjeżdżaj tu więcej. Jutro już nas tu nie będzie. Wiem, że Alex powiedziała ci o nas trochę, ale nie szukaj nas. Jeżeli udałoby ci się nas znaleźć, zginąłbyś. Nawet księżniczka nie byłaby w stanie ci pomóc.
Nie wierzyłem własnym uszom. Laura zamknęła przede mną drzwi. Chwiejnym krokiem doszedłem do samochodu i opadłem na siedzenie. Alex została porwana przeze mnie. Już nigdy jej nie zobaczę. Nigdy jej nie pocałuję. Poczułem ucisk w sercu. Nie mogłem się z tym pogodzić. Musiałem znaleźć sposób. Ale wtedy stracę życie. Zrezygnowany wróciłem do domu.

                *oczami Kierana*
Alex nie mogła się dowiedzieć, że to ja ją porwałem. Przynajmniej nie przed Przemianą. Już nigdy by mi nie zaufała. Wątpiłem, czy bez tego byłaby w stanie mi zaufać, ale musiałem zaryzykować. Może, jeżeli powiem jej o podstępie mojego wuja, będzie mogła przynajmniej zapomnieć o niektórych kłamstwach. Jakim cudem jedna dziewczyna tak bardzo mogła mnie zmienić?
Siedziałem na brzegu łóżka, wpatrując się w jej piękną twarz. Tak bardzo chciałem, żeby mi wybaczyła. Opuszkami palców gładziłem jej policzek. Nie czuła tego, ale nie mogłem się powstrzymać. Nie chciałem od niej odchodzić. Jeżeli kiedykolwiek zdoła mi przebaczyć, nie odstąpię jej na krok. Za bardzo kochałem moją księżniczkę. Z zamyślenia wyrwało mnie chrząknięcie.
Odwróciłem się w stronę drzwi. Stał w nich Daniel. Był moim przyjacielem zanim wyjechał, żeby ochraniać księżniczkę. Przez cały ten czas utrzymywaliśmy kontakt. Był bardzo pomocny ze sprowadzeniem Alex w bezpieczne miejsce. Nie mogłem pozwolić na zrealizowanie planów wuja.
- Zjedź coś, odpocznij. Siedzisz obok nie już dwa dni. Ja z nią zostanę. Jest nieprzytomna, nie może uciec – powiedział cicho.
- Nie chcę jej zostawiać. Musiałem ją okłamać. Wiem, że to dla jej dobra, ale boję się, że nigdy mi nie wybaczy. Jeszcze to porwanie – odpowiedziałem szeptem wiedząc, że i tak mnie usłyszał.
- Wybaczy ci. Wiem, że jej uczucie do ciebie są bardzo silne. O wiele silniejsze od uczuć do tego człowieka. Odpocznij. Zostanę z nią – cały czas mnie przekonywał.
- Dobrze, ale niedługo do niej wrócę – zgodziłem się.
Wstałem i poszedłem do kuchni. Wychodząc jeszcze raz spojrzałem na jej piękną twarz. Wiedziałem, że Przemiana nie boli. Sam ją przeszedłem dwa lata temu. Przez cały rok nie czułem nic. Kiedy się obudziłem, moje ciało było silniejsze. Wszystkie zmysły się wyostrzyły. Nie potrzebowałem już tyle jedzenia i odpoczynku co wcześniej, jednak ostatnie kilka dni mnie wykończyło. Szybko zjadłem i poszedłem do swojej sypialni.
Położyłem się na łóżku. Po przemianie nastąpiły jeszcze inne zmiany. Czułem w sobie moc, która czasami mnie przerażała. Przez cały czas była ze mną Delaina. Była świetną siostrą. Zawsze mogłem na nią liczyć. Alex nie miała nikogo bliskiego. Jej ojca tu nie było. Przez lata mieszkała z Danielem, jednak to nie była rodzina, na którą mogłaby w każdej chwili liczyć.
Nie spałem długo, jednak to wystarczyło, żebym odzyskał siły. Wróciłem do Alex. Nie chciałem jej zostawiać choćby na moment. Daniel wrócił do siebie. Powiedziałem mu, żeby nie przysyłał Ezry. On na pewno też kazałby mi odpocząć. Minęło dopiero kilka dni, kiedy Alex była nieprzytomna, a już nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie się obudzi.

Miałem nadzieję, że mi wybaczy, albo chociaż wysłucha. Jeżeli tak, to już wiedziałem, co jej powiem. Musiała to usłyszeć. Oby ryzyko się opłaciło. 


*******************************************************************
Już kolejny rozdział :) Nie wiem, jak mam go ocenić, bo dla mnie nie jest zbyt satysfakcjonujący, więc zdam się na was :) Mam nadzieję, że mi pomożecie. Komentujcie! Dla was to chwila, a dla mnie wiele znaczy. Chciałabym poznać wasze zdanie.
Kiedy skończę to opowiadanie, zacznę pisać kolejne. Mam nadzieję, że będziecie je czytać. Ostatnio wymyśliłam 3 różne historie, oczywiście na razie tylko ich zarysy. Dwa o podobnej tematyce do tego (też fantasy) i jedno i prawdziwym życiu. Oby wam się spodobały :) Co do napisania książki dowiedziałam się mniej więcej jak mogłabym to zrobić :)
Miłego weekendu! Pozdrawiam Sandra xx

P.S. Kolejny rozdział mam już napisany :) Jak będzie dużo komentarz to dodam go jutro lub w niedzielę :)

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 24

                W piątek rano obudziłam się z dziwnym uczuciem. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Coś musiało się stać tego dnia. Stwierdziłam jednak, że to zdenerwowanie z powodu imprezy. Nie chciałam myśleć o niczym innym. W końcu miała to być moja pierwsza impreza w życiu. Prawdziwa impreza, a nie bal z okazji kolejnej rocznicy panowania mojego ojca, na którym musiałam tańczyć z synami konsulów.
                Pamiętałam tylko jednego z nich. Zapadł mi w pamięci, ponieważ był bardzo miły i zamiast tańczyć bawiliśmy się w ogrodzie. Miał na imię Oliver. Niestety był to jedyny raz, kiedy go widziałam. Rzadko mogłam bawić się z dziećmi. Zwłaszcza tymi, którzy przyjeżdżali z różnych części świata tylko raz do roku. Chociaż nie żałowałam tego zbyt bardzo. Zazwyczaj mocno przestrzegali protokołu i nie chcieli się bawić z córką króla.
                Musiałam znać wiele tańców, ale były to tylko tańce towarzyskie, które zostały wymyślone przez wieki na królewskich dworach na całym świecie. Jednak dla mnie uczenie się ich przychodziło z łatwością. Zawsze to lubiłam.
                Zeszłam do kuchni, żeby zjeść jakieś śniadanie, a potem wrócić do pokoju i trochę poczytać przed szykowaniem się. Zjadłam trochę płatków i wypiłam szklankę soku. Od razu poczułam się lepiej. Wróciłam do siebie i wzięłam jedną z książek, których jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Najbardziej lubiłam romanse historyczne. Lubiłam historię w szkole, ale lepiej można się jej było nauczyć czytając powieści. Przynajmniej ja tak uważałam.
                Akcja książki działa się w Wenecji. Zawsze lubiłam to piękne miasto. Kochałam zwiedzać pałac Dożów. Byłam tam już dawno temu, jednak cały czas to pamiętałam. Ale całe miasto było piękne. Nie tylko jeden pałac. Sztuka renesansu była piękna. Jednocześnie stara i nowa. W każdym razie dla ludzi z tamtej epoki.
                Wróciłam do książki. Opowiadała o dziewczynie, która była na wakacjach w Wenecji z rodzicami. Przeniosła się w czasie i przez jakiś czas żyła w nowożytnym mieście. Zdążyła się zakochać, nauczyć wielu rzeczy, docenić swój wiek. Dla większości osób byłoby to nudne, zwłaszcza opis życia w tamtych czasach. Dla mnie było to ciekawe.
                Spojrzałam na zegar. Zbliżała się druga. Czytałam kilka godzin nawet tego nie zauważając. Wzięłam prysznic i zaczęłam przeglądać szafę. Nie wiedziałam zbytnio, co mogłabym ubrać do klubu. W końcu zdecydowałam się na krótką spódniczkę, jakąś bluzkę i szpilki. Nie przywiązywałam wielkiej wago do tego, co ubierałam. Wiedziałam, co wygląda ładnie, a co nie. Nie sugerowałam się jednak trendami.
                Wysuszyłam włosy, ubrałam wybrane ciuchy i zaczęłam się malować. Nie potrzebowałam tego zbyt dużo. Podkreśliłam oczy i pomalowałam usta błyszczykiem. Nie chciałam wyglądać sztucznie. Nie lubiłam zbytnio kosmetyków.  Kilka razy spojrzałam w lustro. Wyglądałam dobrze. Zostało mi trochę czasu, więc zeszłam do kuchni jeszcze coś przekąsić. Nie chciało mi się nic szykować. Zjadłam szybko jabłko. Taki zastrzyk energii na pewno przyda się przed imprezą.
                Przez okno zobaczyłam światła. To musiał być Eric. Czekałam aż zaparkuje i przyjdzie po mnie. Zobaczyłam, że w progu stoi Amelia. Z jej twarzy nie mogłam wyczytać żadnych emocji.
                - Ja i Victoria pojedziemy chwilę po was. Nie martw się twój człowiek nas nie zauważy. Chociaż przypuszczam, ze już wie, kim tak naprawdę jesteśmy.
                Nie spodobało mi się, że nazwała Ericka mój człowiek. My też byliśmy ludźmi. Przynajmniej w jakimś stopniu. Wiedziałam jednak, że nie powiedziała tego złośliwe. Lubiła ludzi. Nie chciała tylko, żeby oni zbytnio lubili jej księżniczkę. Zawsze było to dla mnie dziwne. Nie rozumiałam jej podejścia do tego wszystkiego. Nie oceniałam jej jednak.
                - Nie martwię się. Owszem, Eric wie, kim jesteście, ale nie powie o tym nikomu. Mogłabyś teraz wrócić do pokoju? Nie chcę, żeby cię teraz zobaczył – odparłam spokojnie.
                Usłyszałam pukanie do drzwi, kiedy tylko Amelia zniknęła za drzwiami. Powoli podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stał uśmiechnięty Eric. Odwzajemniłam uśmiech i wpuściłam go do środka.
                Spojrzałam na jego strój. Ubrał się w jeansy i koszulę. Wyglądał naprawdę świetnie. Cieszyłam się, że mogę spędzić z nim ten wieczór.
                - Cześć – powiedział, przyglądając mi się.
                - Cześć – odpowiedziałam. Byłam pewna, że się zaczerwieniłam.
                - Pięknie wyglądasz. Cieszę się, że udało ci się wyrwać dzisiaj.
                - Dzięki. Ty też ładnie wyglądasz. Poczekaj tu chwilę, a ja tylko pójdę po kurtkę.
                Szybko pobiegłam na górę. Zachowałam się jak idiotka, ale teraz już nie mogłam cofnąć czasu. Wygląda fajnie. Tak powiedziałam. Kretynka. Wzięłam okrycie i zeszłam po schodach. Czekał tam, gdzie go zostawiłam. Ubrałam się i wyszliśmy na zewnątrz. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do samochodu, po czym otworzył mi drzwi. Uważałam, że to słodkie. Wsiadłam szybko, a on obszedł samochód i usiadł na miejscu kierowcy.
                Nachylił się do mnie jakby chciał mnie pocałować. Jednak widząc moją minę, zmienił kierunek i jego wargi prawie dotknęły mojego ucha.
                - Naprawdę się cieszę, że możesz gdzieś ze mną wyjść – szepnął, a ja poczułam gęsią skórkę tam, gdzie owiał mnie jego oddech.
                - Też się cieszę – odpowiedziałam uspokajając się nieco.
                Uśmiechnął się i ruszył. Nie jechaliśmy długo. Klub znajdował się na uboczu. Na parkingu stało dużo samochodów. Domyślałam się, że zjechała tam cała młodzież z całego miasta i okolicznych miejscowości. Naprawdę musiało to być świetne miejsce.
                Kiedy znaleźliśmy miejsce do zaparkowania i wysiedliśmy, Eric od razu złapał mnie za rękę. Poszliśmy w kierunku dudniącej muzyki. Nawet na zewnątrz było całkiem głośno. Ustawiliśmy się w kolejce i czekaliśmy na swoją kolej. Kilku chłopaków minęło nas, przyglądając mi się. Eric przyciągnął mnie do siebie bliżej jakby oznajmiając, że jestem z nim.
                Gdy już dostaliśmy się do środka, zostawiliśmy kurtki w szatni. Eric poprowadził mnie do baru. Zamówił dla nas po coli. Umięśniony barman zlustrował mnie. Nie podobało mi się to oceniające spojrzenie. Przecież nie zamawialiśmy alkoholu. Po chwili postawił przed nami nasze szklani. Upiłam łyk.
                - I jak księżniczko? Podoba ci się? – spytał chłopak. Musiał krzyczeć, żebym usłyszała go w tym całym hałasie.
                - Tak. To całkiem miłe miejsce – odkrzyknęłam.
                Spojrzałam na parkiet. Cały był zapełniony. Z tyłu Sali, na podwyższeniu DJ właśnie włączał jakąś nową piosenkę. Nie były to moje klimaty, jednak dźwięki hipnotyzowały. Spojrzałam na mojego towarzysza. Przez cały czas mi się przyglądał, jakby czekając na jakąś moją reakcję. Nie doczekał się jej jednak, więc wziął mnie za rękę i poprowadził na parkiet.
                Pierwszy raz znalazłam się w takim miejscu. Sądziłam, że zrobię z siebie pośmiewisko, nie wiedząc, co mam zrobić. Po krótkiej chwili jednak moje ciało samo znalazło rozwiązanie i tańczyliśmy z Erickiem, co chwilę się dotykając. To miejsce podobało mi się coraz bardziej. Po dłuższym czasie poszliśmy znaleźć sobie jakieś wolne miejsce na kanapach rozstawionych przy ścianie. Znaleźliśmy jedną i na niej usiedliśmy, żeby odpocząć.
                - A mówiłaś, że nie umiesz tańczyć? - zagadnął Eric.
                - Bo nie umiem. Znaczy, w ten sposób tańczyłam pierwszy raz, ale powinnam ci powiedzieć, że nauka tańca zawsze była dla mnie łatwa – uśmiechnęłam się.
                - Byłaś naprawdę świetna – pochwalił mnie.
                Kątem oka dostrzegłam Amelię. Bawiła się razem z jakimś chłopakiem. Nigdzie nie widziałam Victorii, ale wiedziałam, że gdzieś tu musi być. Z powrotem zerknęłam na chłopaka siedzącego obok mnie.
                - Pójdę po coś do picia – powiedział po chwili.
                Skinęłam lekko głową, a on wstał i poszedł w stronę baru. Siedziałam, wpatrując się w tłum. Kolorowi ludzie tańczyli ocierając się o siebie. Oderwałam od nich na chwilę wzrok znowu szukając Victorii. Nie miałam pojęcia, gdzie może być. Nagle w tłumie mignęła mi znajoma twarz. Ale to nie mogła być prawda. To nie mógł być… Ale był. Kieran.
                To imię obijało mi się w głowie. To nie mógł być on. Poderwałam się jak oparzona i poszłam w jego kierunku. Podążałam za nim aż do wyjścia. Wymknęłam się na zewnątrz, ale nikogo nie zauważyłam. Przeszłam się kawałek. Pewnie zdążył odjechać.
                Roztrzęsiona wróciłam do klubu. Kiedy zobaczyłam Ericka siedzącego na kanapie spróbowałam się uspokoić. Nie było to łatwe, ale w końcu mi się udało. Podeszłam do niego z uśmiechem. Nie wiedziałam, czy zauważy moją zmianę nastroju, ale miałam nadzieję, że nie.
                - Przepraszam, musiałam wyjść do łazienki – powiedziałam, siadając koło niego.
                - Nic się nie stało – odpowiedział. Cieszyłam się, że nic nie zauważył, albo udawał.
                Wypiliśmy nasze cole i wróciliśmy na parkiet. Tym razem tańczyliśmy jeszcze bliżej siebie. Kiedy Eric na chwilę mnie zostawił, podszedł do mnie jakiś chłopak. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Zaczął koło mnie tańczyć.
                - Cześć piękna – odezwał się głębokim głosem. – Jesteś tu sama? Jeżeli tak, chciałbym zapewnić ci towarzystwo.
                - Nie, dziękuję. Jestem tu z przyjacielem.
                Chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale odwrócił się w kierunku tłumu i zniknął mi z oczu. Kiedy kolejny chciał do mnie podejść, zjawił się Eric. Tańczyliśmy jeszcze przez chwilę, aż opadliśmy z sił.
                - Chyba powinniśmy już wracać – powiedziałam.
                - Ale tylko, jeżeli mi obiecasz, że jeszcze tu ze mną wrócisz – uśmiechnął się pięknie. Jego uśmiech zapierał dech w piersi.
                - Spróbuję – odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
                Odwiózł mnie do domu. Kiedy chciałam wysiąść, złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy. Momentalnie zapomniałam jak się oddycha. W tamtym momencie miałam nadzieję, że mnie pocałuje, jednak nie zrobił tego.
                - Dziękuję za ten wieczór – powiedział puszczając moją dłoń.
                - Nie ma za co. Świetnie się bawiłam – odpowiedziałam i wysiadłam z auta. Czułam się niezręcznie. Szybko poszłam do domu.
                                               ************************************
                Jeszcze kilka razy byliśmy razem w klubie. Za każdym razem towarzyszyły mi Amelia i Victoria. Z początku nie były zbyt chętne na te wyjścia, ale w końcu musiały przyznać, że im się podobało. Za każdym razem wypatrywałam Kierana. Raz wydawało mi się, że mignęła mi gdzieś jego głowa, ale potem zniknął mi z oczu. Starałam jednak nie pokazywać po sobie rozczarowania. Bawiłam się w najlepsze z Erickiem, pamiętając, że wyjazd coraz bardziej się zbliża.
Dwa dni przed poszliśmy ostatni raz do klubu. Nie powiedziałam o tym Erickowi. Postanowiłam zostawić to na następny dzień. Bałam się to zrobić. Po imprezie pojechaliśmy do niego do domu. Chciał wpaść tylko na chwilę, więc nie miałam nic przeciwko temu. Wszyscy już spali. Nie robiąc hałasu przemknęliśmy się do jego pokoju.
Eric zapalił światło. W końcu zobaczyłam jego pokój. Musiałam przyznać, że jak na chłopaka, miał w nim porządek. W rogu stało biurko z komputerem. Jedną ścianę zajmowała szafa. Przy drugiej stało łóżko. Spojrzeliśmy na nie w tym samym czasie. Szybko odwróciłam wzrok.
Eric stanął naprzeciwko mnie, patrząc mi w oczy. Uśmiechnął się lekko, jednak w jego oczach widziałam smutek. Nachylił się powoli, oczekując po mnie jakiejś reakcji. Ja jednak stałam jak skamieniała. Nie byłam w stanie zrobić czegokolwiek. Eric chyba odczytał to jako pozwolenie. Nachylił się jeszcze bardziej i wziął w posiadanie moje usta. Jęknęłam cicho.
Całował mnie coraz mocniej, coraz namiętniej. W końcu oddałam mu pocałunek. Nie odrywając się ode mnie skierował nas w kierunku łóżka. Położył mnie na nim, cały czas całując. Nie chciałam wtedy przerywać. Gładził delikatnie moją twarz, szyję, ramiona, a moje ręce były zaplątane w jego włosy. Erick przesunął dłonią po mojej talii wkładając rękę pod bluzkę. Gładził mój brzuch, objechał palcem wokół pępka, aż dotarł do mojej piersi. Kiedy spróbował unieść mój biustonosz, otrząsnęłam się.  Szybko wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi, porywając moją kurtkę. Eric wybiegł za mną.
- Przepraszam Alex. Myślałem, że tego chcesz. Proszę, wybacz mi. Proszę.
Cały czas wołał, ale już go nie słuchałam. Uciekałam jak najszybciej, potykając się co jakiś czas. Byłam roztrzęsiona. Musiałam uciec od niego, od tego uczucia, które mnie ogarnęło, kiedy jego usta dotykały moich, kiedy gładził czule moją skórę. Nie zważając na nic, chciałam się dostać jak najdalej od tego chłopaka.
Może gdybym była zwykłą nastolatką właśnie byśmy to robili. Nie mogłam jednak na to pozwolić. Jeżeli oddałabym się komuś, kto nie jest moim mężem, on zapłaciłby głową, a ja wygnaniem. Nie mogłam tego zrobić, pomimo, że jakaś mała cząstka mnie właśnie tego chciała.
Po pewnym czasie odezwał się mój telefon. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość od Daniela. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zatrzymałam się. To nie mogła być prawda. Starałam się temu zaprzeczyć. Przez tą wiadomość nie zauważyłam, że ktoś się do mnie zbliżał. Podniosłam wzrok otwierając szeroko oczy.

Pomyślałam, że to musiał być jakiś koszmar. Jednak nie był. Po chwili wszystko ogarnęła ciemność. 



*********************************************************************
Kolejny rozdział napisany :) Miałam go nie dodawać w ten weekend ale miałam ostatnio wenę i go napisałam :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Dwie najlepsze czytelniczki dostają rozdziały na bieżąco :) Taki mały prezent dla nich za to, że czytają to wszystko. 
Jeżeli nie chcecie być już informowane o rozdziałach albo po prostu go nie czytacie, to NAPISZCIE. To jest bez sensu, żebym wysyłała wam informację a wy nic z tym nie robicie. Komentujcie! To miłe czytać szczere komentarze a nie "super" "świetne" to niezbyt zachęcające. Jeżeli tak będzie dalej będę kontynuować pisanie i wysyłać rozdziały dwóm ww. osobą a bloga usunę 
Pozdrawiam Sandra xx