Obudziłam się w ramionach
Kierana. Nie potrafiłam tylko sobie przypomnieć, dlaczego. Wpadłam w złość i go
od siebie odepchnęłam. Jakaś część mnie wiedziała, że nie powinnam się tak
zachować, że wszystko było dobrze. Szybko wyszłam z łóżka i oparłam się plecami
o ścianę z drugiej strony pokoju i wpatrywałam w zdziwionego chłopaka.
Widziałam, że o czymś intensywnie myśli. Zmarszczył czoło, z potem uśmiechnął
się niepewnie. Przybrałam groźny wyraz twarzy, a przynajmniej miałam taką
nadzieję.
- A zastanawiałem się, dlaczego
nie dosięgły cię skutki uboczne Przemiany, ale jak widzę, jednak dosięgły.
Nie rozumiałam, o co mu chodzi.
Byłam zdezorientowana, ale przede wszystkim zła. Kieran. Nie powinnam tu z nim
być. Przeszłam Przemianę. Muszę wrócić do domu. Ale on. Wygląda tak, jakby
spodziewał się tego, co właśnie się stało. Co on tu robił? Miałam mętlik w
głowie.
Przypomniał mi się jego list. Tak
bardzo mnie zranił. Musiałam się stamtąd wydostać. Ale jak? I co ja robiłam w
łóżku z nim? Wiedziała, że do niczego nie doszło, ale pomimo to. Przeklęta
amnezja.
Kieran powoli do mnie podchodził.
Na granicach umysłu poczułam siłę, ale jakby ograniczoną. Skoncentrowałam się
na tym, żeby wypchnąć tą moc na niego. Może nie był to atak, jakiego bym
chciała, ale zaskoczyłam go. W pierwszej chwili nie zareagował. Zrobił kilka
kroków w tył, a potem poczułam jakiś opór. On też miał moc i to silniejszą od
mojej. Znowu szedł w moją stronę. Byłam za słaba, żeby go odepchnąć. Jeszcze
nie odzyskałam całej siły. Jego moc napierała, przyszpilając mnie do ściany.
Kieran stanął kilka centymetrów
ode mnie i spojrzał mi w oczy, jakby spodziewając się jakiejś reakcji. Nie
potrafiłam odwrócić wzroku. Co się działo? Dlaczego mój umysł był zasnuty mgłą?
Nagle Kieran wziął mnie w ramiona. Poczułam na policzku jego gładką skórę,
mocne uderzenia serca. Próbowałam mu się wyrwać, ale na nic. Trzymał mnie
mocno.
- Cii wszystko będzie dobrze.
Przypomnisz sobie – uspokajał mnie miękkim głosem.
- Puszczaj! – krzyczałam, ale na
nic. Cały czas trzymał mnie przyciśniętą do ściany i swojego torsu.
Nagle mój umysł przeszyła
błyskawica. Rozproszyła całą mgłę. Pamiętałam. Kieran. Był wszędzie. Mówiący,
że mnie kocha. Przytulający mnie. I nasz pocałunek.
Uspokoiłam się i już nie
próbowałam się wyrwać. Podniosłam wzrok i w jego oczach zobaczyłam tą samą
miłość, z jaką patrzył na mnie wcześniej.
- Przepraszam – wyszeptałam. Nie
mogłam wyksztusić nic więcej.
- Nic się nie stało, kochanie.
Też przez to przechodziłem. Ale nie miałem nikogo, kto byłby wtedy ze mną.
W jego oczach zobaczyłam smutek.
Przyciągnęłam do siebie jego twarz i mocno pocałowałam. Chciałam, żeby dotarło
do niego wszystko, co czuję, a czego nie potrafię powiedzieć. Wydawał się
zaskoczony. Delikatnie oddał pocałunek i odsunął się. Poczułam się pusta, jakby
tylko z nim wszystko było na swoim miejscu.
- Chyba powinienem pójść do
swojego pokoju.
- Nie, zostań – zaprotestowałam.
- Aleks, nie powinniśmy być tu
razem. W każdym razie teraz. Jesteś księżniczką. Możesz dzielić łoże tylko z
twoim wybrankiem. A ty, nie odpowiedziałaś mi jeszcze na moje pytanie.
- Zostań. Co, jeżeli znowu mi się
pogorszy? Wtedy nie będzie już ze mną nikogo.
Zdecydowanym krokiem podeszłam do
niego i pchnęłam na łóżko. Przysiadł na skraju, a ja usiadłam na nim okrakiem i
wpiłam się w jego miękkie wargi. Miałam dosyć powtarzania, że jestem
księżniczką. Błądziłam palcami po jego nagim torsie. Poczułam na plecach jego
dłonie.
Znowu się ode mnie odsunął.
Miałam nadzieję, że tym razem tego nie zrobi. Jego oczy były ciemne. Wyglądały
jak dwie czarne dziury. Czyli jednak miało to jakiś skutek.
- Nie możemy i dobrze o tym
wiesz. Aleks kocham cię i chcę tego, ale nie. Nie teraz. Jeżeli pewnego dnia
postanowisz zostać moją żoną, obiecuję, będę cały twój, ale musimy teraz
przestać. Nawet nie wiem, co do mnie czujesz, albo raczej nigdy tego nie
powiedziałaś.
Kieran delikatnie zsadził mnie ze swoich kolan, wstał i wyszedł z
pokoju, zostawiając mnie samą. Zwinęłam się w kłębek i płakałam. W tamtej
chwili nie chciałam być tym, kim byłam. Chciałam po prostu chłopaka, którego
kochałam i któremu nie potrafiłam wyznać swoich uczuć.
Przez następne dni Kieran mnie
unikał. Wiedziałam o tym. Często wychodził z domu i szedł w góry. Wracał i
zamykał się w pokoju. Gdy pukałam, nigdy nie odpowiadał. Drzwi zawsze miał
zamknięte na klucz. Pytałam Daniela, co powinnam zrobić, ale on tylko kręcił
głową. Nigdy nie widziałam w domu Ezry. Tylko raz przechodził obok domu i
skinął mi głową.
Poddałam się i przestałam
wychodzić z pokoju. Całymi dniami czytałam książki. Poprosiłam też Daniela o
szkicownik. Rysowanie dawało mi szczęście. Choć rysunki były smutne, w jakiś
sposób do mnie przemawiały.
Gdy po jednym z monotonnych dni
próbowałam zasnąć, drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich Kieran. Nie
poruszyłam się. Byłam na niego zła za jego zachowanie. Zamknął drzwi i stanął
obok łóżka.
- Przepraszam, że znowu zachowuję
się okropnie, ale nie potrafię inaczej się zachować. Nie możemy być razem
dopóty, dopóki nie będziesz tak naprawdę moja. Tak bardzo cię kocham. Nie
wiedziałem nawet, że jestem w stanie odczuwać coś tak mocno, całym sobą. Nie
chcę skazywać cię na wygnanie, gdybyś mnie nie chciała, gdy tylko wrócimy do
domu.
Leżałam bez ruchu. Jak on mógł w
ogóle powiedzieć coś takiego. Jak mogłabym go nie chcieć? Jego uczucia…
- Więc dlaczego mnie ranisz? -
dopiero gdy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę, że płaczę. Szybko otarłam
łzy. Wtuliłam się w poduszkę. Kieran usiadł przy mnie i wziął w ramiona.
Kołysał mnie tak długo, aż się nie uspokoiłam. Dopiero wtedy się odezwał.
- Już dobrze. Wiesz, że to
wszystko dla twojego dobra – wyszeptał mi do ucha.
- Wiem o tym. Po prostu czasami
to bardzo trudne zapomnieć, kim się jest. Nie będę już próbować cię do
czegokolwiek namawiać. Obiecuję.
- Chodź ze mną – wstał i
wyciągnął do mnie rękę. Szybko ubrałam szlafrok i poszłam za nim.
Wyszliśmy z domu i poszliśmy w
stronę małej altanki. Pierwszy raz byłam na zewnątrz i mogłam zobaczyć, gdzie
tak naprawdę się znajdowaliśmy. Z każdej strony otaczały nas góry. Nad jedną z
nich wisiał księżyc w pełni. Było pięknie. W środku altanki była tylko huśtawka.
Kieran pociągnął mnie na nią, a ja usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w
jego umięśniony tors. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Niestety, coś musiało to
popsuć.
- Niedługo będziemy musieli
wrócić do domu. Nie możemy ukrywać się tu wiecznie.
- Wiem o tym. Ale nie chcę
wracać. Przez lata nie byłam w domu. Już nawet przestałam myśleć o tym miejscu
jak o domie.
- To nasz prawdziwy dom. Nic na
to nie poradzimy, ale chcę, żebyś zapamiętała to miejsce . Mam nadzieję, że
przynajmniej przez chwilę byłaś tu szczęśliwa – powiedział do mnie szeptem.
- Byłam. Z tobą – uśmiechnęłam
się, spoglądając na jego przystojną twarz. – Kiedy się obudziłam, spytałeś mnie
o to, czy zostanę twoją towarzyszką. Gdy tylko wrócimy do domu, odpowiem ci na
to pytanie. Przed moim ojcem – obiecałam.
- Mam nadzieję, że spodoba mi się
twoja odpowiedz – uśmiechnął się i mnie pocałował.
Długo siedzieliśmy w altance,
przytuleni, całując się. Poszliśmy do domu dopiero, kiedy zaczęło świtać.
Kieran odprowadził mnie do pokoju i mocno pocałował, a potem zniknął u siebie.
W domku w górach spędziliśmy
jeszcze tydzień. Kieran przestał mnie unikać. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo
czasu, czasami po prostu patrząc sobie w oczy. Byliśmy bardzo szczęśliwi.
Niestety nic nie trwa wiecznie. Musieliśmy w końcu wrócić do domu.
W drodze na lotnisko byłam bardzo
niespokojna. Gdy już dotarliśmy na miejsce poczułam się dziwnie. Od dawna nie
byłam wśród ludzi. Już przed Przemianą docierało do mnie wiele doznań, ale
teraz były wszędzie. Skupiłam się, żeby odczuwać je trochę mniej. Kieran złapał
mnie za rękę, dodając siły. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam
znajomą twarz. To niemożliwe. Co oni tu robili? Amelia odwróciła się w moją
stronę. Wyglądała na bardzo zdziwioną. Szturchnęła w ramię kogoś, kto stał obok niej i pobiegła w moją stronę.
Uścisnęłam mnie bardzo mocno.
- Alex, co się z tobą działo?
Daniel napisał nam, że mamy się tu spotkać. Myślałam, że skończył poszukiwania
i chce wrócić do domu. Myślałam, że już się poddał – paplała bez opamiętania.
- Uspokój się. Nic mi nie j…
Nie zdążyłam dokończyć, a kolejne
dwie osoby mnie uściskały. Tym razem były to Victoria i Laura. Nie mogłam się
od nich oderwać. Kiedy już mnie puściły, uśmiechnęłam się do nich lekko. Nie
wiedziałam, co mam im powiedzieć. Obok mnie stanął Kieran z Danielem. Wszyscy
zrobili bardzo zdziwione miny. Nie dziwiłam im się. Przecież nie wiedzieli, co
się ze mną działo ani z kim byłam w tym czasie. Kieran objął mnie ramieniem.
- A więc to ty. Miałem nadzieję,
że się przewidziałem, ale ty razem z księżniczką? To niedopuszczalne –
usłyszałam za sobą głos Michaela.
- Michael, zostaw go. Nic mi
nigdy nie zrobił – broniłam mojego towarzysza.
- Może jeszcze nie zrobił, ale
nie ufam mu. Danielu nie spodziewałem się po tobie zdrady. Cóż, pomimo to, miło
was widzieć.
- Nikogo nie zdradziłem. Cały
czas opiekowałem się księżniczką. Była w dobrych rękach. Król będzie
szczęśliwy, kiedy jego córka wróci cała i zdrowa do domu – odpowiedział mu
spokojnie Daniel.
- Zastanawia mnie tylko, po co
chciałeś, żebyśmy się tu wszyscy pojawili. Jak powiedziałeś, księżniczce nic
nie zagraża – drążył Michael.
- Chciałem, żebyśmy wszyscy
wrócili do domu. Tak będzie lepiej – odparł zirytowany Daniel.
- Przestańcie. Cieszę się, że was
tu wszystkich widzę i proszę was, nie kłóćcie się. Michael, dziękuję za troskę,
ale naprawdę nic mi nie jest. Czuję się świetnie. Możemy już wrócić do domu?
Pociągnęłam za sobą Kierana i
usiedliśmy na krzesłach pod ścianą. Oparłam twarz o jego ramię. Naprawdę
cieszyłam się, że widzę moich przyjaciół, ale nie rozumiałam ich wrogiego
nastawienia do Kierana. Powinni się z nim chociaż przywitać, a obrzucali go
groźnymi spojrzeniami.
Po kilkunastu minutach wezwali
nas do odprawy. Gdy już wsiedliśmy do samolotu, usiadłam obok Kierana i
wtuliłam się w jego ramię. Chciałam go mieć przy sobie już zawsze.
- Jak się czujesz? – wyszeptał
wprost do mojego ucha.
- Zdenerwowana. Z jednej strony
chcę zobaczyć ojca, ale z drugiej jest tam tak wiele wspomnieć o mojej mamie.
Nie byłam w domu od lat, a pomimo to doskonale pamiętam każdy jego zakamarek.
Boję się, że moi poddani nie będą chcieli na królową kogoś, kto spędził tyle
lat z dala od nich. Jest tak wiele rzeczy, których nie wiem – odpowiedziałam
łamiącym się głosem.
- Wszystko będzie dobrze.
Będziesz najlepszą królową, jaką tylko Eldorado miało. Jestem pewien, że
poddani przywitają cię z otwartymi ramionami. Nie denerwuj się tak – powiedział
mi mnie pocałował. Odwróciłam się w kierunku Amelii. Na jej twarzy malowała się
furia, niedowierzanie i obrzydzenie. Nie spodobało i się to zbytnio.
- Dziękuję, że jesteś ze mną. Nie
poradziłabym sobie bez ciebie – oddałam mu pocałunek.
- Dla ciebie zrobię wszystko.
Kocham cię.
**************************************************************
Tak więc pojawił się kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że wam się podoba :) Smuci mnie tylko, że pod postami jest tak mało komentarzy :c
Co do mojego kolejnego opowiadania, napiszcie swoje propozycje imienia dla głównej bohaterki :) Najlepsze użyję w opowiadaniu, a pierwszy rozdział będzie z dedykacją dla osoby, która wymyśliła to imię