sobota, 26 października 2013

Rozdział 23

Ten rozdział dedykuję @sisiliaxis i @zegarynka00 dzięki wam to opowiadanie piszę się o wiele łatwiej :)
  
************************************************************
   - Hej Alex. O co chodzi? – spytał wyciągnięty na łóżku, w rękach trzymał jakąś książkę.
                - Skąd wiesz, że musi o coś chodzić? Skąd zawsze wiesz o wszystkim co dotyczy mnie? – spytałam zirytowana. Może nie powinnam tak ostro reagować, ale nie potrafiłam się powstrzymać.
                Daniel zrobił zamyśloną minę. Widziałam, że próbuje wymyślić coś, dzięki czemu nie będzie musiał mi powiedzieć wszystkiego.
                - To moja praca – odpowiedział po prostu.
                - Dobra, nie ważne. W mieście otwarli jakiś nowy klub i Eric spytał mnie, czy nie wybrałabym się tam z nim – powiedziałam szybko. Daniel zamyślił się jeszcze bardziej.
                - Wiesz, że nie powinnaś, nie tylko z uwagi na bezpieczeństwo, ale też swojego przyszłego męża – nagle coś do mnie dotarło.
                Kiel. Już kiedyś słyszałam to imię. W moim śnie, ale mężczyzna z niego nie mógł być tym, o kim mówił Daniel. Coś się nie zgadzało. Tamten mężczyzna wyglądał na pięćdziesięciolatka. Czegoś takiego ojciec nigdy by mi nie zrobił. Albo mieli na imię tak samo, albo Danielowi coś się pomyliło.
                - Wiem, ale na razie jestem tutaj. Będę w klubie więc nic mi się nie stanie. Już prawie czerwiec. Niedługo będziemy musieli stąd odejść. Nie rób z tego problemu. Proszę cię pozwól mi tam iść – prosiłam.
                - No nie wiem. Porozmawiam z Laurą i powiem ci potem – odpowiedział szybko.
                - Danielu, mam do ciebie jedno pytanie – powiedziałam poważnie. – Nie daje mi to spokoju. Pamiętasz, kiedy źle się czułam i mdlałam? Wtedy coś mi się przyśniło. Jakaś jaskinia. Ale to nie wszystko. Był tam mężczyzna. Powiedział, że w tamtym miejscu zawsze mogę być bezpieczna. Kiedy kolejnym razem przyśniło mi się coś takiego, byłam w jakiejś komnacie. Nigdy wcześniej jej nie widziałam – spojrzałam na chłopaka przede mną. – Potem weszli mężczyźni. Jeden z nich powiedział, że ktoś, ma zdobyć moje zaufanie i mnie porwać. Był tam jeszcze inny mężczyzna i miał na imię Kiel.
                - I myślisz, że to jest twój przyszły mąż? Ten Kiel z twojego snu? To może być tylko sen – odpowiedział spokojnie.
                - Nie. Nie sądzę, że to o niego chodzi. Musiało ci się coś pomylić. Ten mężczyzna nie może być tym, o kim mówisz. On nie wyglądał młodo. Musiał być mniej więcej w wieku mojego ojca – powiedziałam cicho.
                - Może mój przyjaciel miał nieprawdziwe informacje – zamyślił się Daniel. – Chociaż to mało możliwe. Ale, Alex, dlaczego nie powiedziałaś nam o swoich snach? Twoja moc jest na razie uśpiona więc nie powinnaś mieć żadnych wizji. Poza tym to mogło być ostrzeżenie. Powinnaś nam powiedzieć.
                -Może powinnam, ale nie sądziłam, że to może być coś bardzo ważnego. Nie czułam się wtedy zbyt dobrze. Wolałam was dodatkowo nie martwić. Na szczęście nikomu nic się nie stało – odpowiedziałam powoli, uważnie dobierając słowa.
                - Tak, masz rację. Co do twojej prośby, porozmawiam z Laurą. Może ktoś powinien być z tobą. I sprawdzę to imię. Może po prostu się pomylił.
                - Dzięki – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
                Myślałam, że będzie gorzej. Daniel nawet się nie zdenerwował. Nie spodziewałam się tego. Cieszyłam się, że może uda mi się wyjść z Erickiem. Nigdy wcześniej nie byłam na dyskotece i chciałam zobaczyć, jak to jest.
                Nie wiedziałam, co robić. Kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, pewnie teraz uczyłabym się, ale w obecnej sytuacji, nie miałam po co. Postanowiłam porysować, ale nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Na niczym nie mogłam się skupić. Wpatrywałam się niewidzącym wzrokiem w kartkę. Przez cały czas przykładałam ołówek i znowu go zabierałam.
                Nie chciałam iść nad leśnie jeziorko. Miałam wiele pytań do Kierana, ale z jakiegoś powodu ufałam mu, żeby się tam nie zbliżać. To wszystko było zbyt zawiłe. O co mu w ogóle chodziło. O jaki atak mu chodziło? W ogóle skąd wiedział, że jestem księżniczką? Czy podsłuchiwał moją rozmowę z Erickiem? Niemożliwe.
                Prawdę o sobie? Kim on mógł być? Na pewno nie kimś wysłanym przez mojego ojca. Wtedy najprawdopodobniej Daniel znałby go.  Zbyt dużo pytań, ale brak odpowiedzi. Bardzo mnie to frustrowało. Nie powinnam tak bardzo przejmować się listem od jakiegoś idioty spotkanego przypadkiem w lesie.
                Napisał, że to, co było pomiędzy nami nie powinno się zdarzyć. Przecież on to wszystko zaczął! Nie powinnam nigdy z nim rozmawiać. Gdyby tylko teraz tu był, wygarnęłabym mu to wszystko! Ale najgorsze było to, że z jakiegoś powodu nie potrafiłam być na niego zła. Miał rację, to nigdy nie powinno się zdarzyć. Za szybko mu zaufałam. Zachowałam się jak jakieś głupie, nierozważne dziewczę.
                Kto zapukał do drzwi. Nie chciało mi się podchodzić i ich otwierać. Wpatrywałam się w nie, jakbym chciała zrobić to samą siłą woli. Sfrustrowana rzuciłam w nie szkicownikiem. Co ja w ogóle robiłam? Zanim zdążył uderzyć w drzwi złapała go ręka Daniela. Z jakiegoś powodu tylko mnie to rozzłościło.
                -  Nie wiem, co zrobił ci ten szkicownik, ale nie wyładowuj się na nim, a tym bardziej nie rzucaj nim w ludzi – powiedział spokojnie Daniel.
                - Nic mi nie zrobił. I nie rzucałam w ludzi, rzuciłam w drzwi. To nie to samo – odpyskowałam.
                - Cóż, w każdym razie rozmawiałem z Laurą. Jeżeli chcesz iść na imprezę z tym chłopcem, możesz to zrobić – od razu się ucieszyłam.
                - Dzięku…
                - Nie dziękuj jeszcze – przerwał mi. – Mamy tylko jeden warunek. Ktoś będzie tam z tobą. Nie możemy puścić cię samej.
                Pomimo, że nie chciałam zbytni być obserwowana przez całą noc, ucieszyłam się. Przynajmniej spędzę trochę czasu z Erickiem. Spojrzałam w ciemne oczy Daniela. Widziałam, że nic nie wskóram, prosząc, żeby nikt mi nie towarzyszył.
                - Dobrze, ale niech to nie będzie Michael. Wolałabym, żeby Eric po imprezie wrócił w jednym kawałku – powiedziałam szybko. Daniel uśmiechnął się.
                - Nie martw się. Amelia na pewno chętnie z tobą pójdzie. Chociaż może lepiej jakby poszła razem z Victorią – zamyślił się chwilę. – W każdym razie któraś z nich.
                Uśmiechnął się i wyszedł z mojego pokoju. Nawet nie zdążyłam się spytać, czy dowiedział się coś od jego przyjaciela. Chociaż, gdyby się dowiedział, pewni już by mi powiedział.
                Wzięłam telefon leżący na łóżku i wybrałam numer Ericka. Czekałam chwilę, aż odbierze. Zdziwiłam się, że nie odebrał. Zadzwoniłam drugi raz. Cały czas nic. Może akurat coś robił i nie wziął telefonu? Albo po prostu nie usłyszał. Postanowiłam napisać sms-a.
                Dobre wieści J widzimy się w piątek.
                Nie czekając na jego odpowiedź poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Gorąca woda zawsze dobrze mi robiła. Przynajmniej minęła cała moja frustracja. Postanowiłam już nigdy nie myśleć o Kieranie. Skoro on odpuścił sobie mnie, ja zrobię to samo. Teraz skupię się tylko na Ericku i do końca mojego pobytu tutaj postaram się być z nim szczęśliwa.
                Miałam wyrzuty sumienia, że będę musiała go zranić, ale on sam się na to zgodził. Wiedziałam, że nie powinnam tak postępować. Może odwołam nasze spotkanie? To było by w porządku w stosunku do niego. Jednak wygrała egoistyczna strona mojej osobowości.
 Po prostu pójdę się z nim pobawić. Nie dam mu jednak się pocałować. Zobaczy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Kiedy wyjadę nie zranię go tak mocno. Może nawet w tym czasie zdąży sobie znaleźć jakąś dziewczynę i będzie szczęśliwszy niż ja. Chciałam, żeby tak było. Zasługiwał na kogoś, kto da mu szczęście.
W końcu woda zrobiła się zimna i wyszłam z wanny. Ubrałam miękki szlafrok i poszłam do pokoju. Spojrzałam na telefon, ale nie było żadnej nowej wiadomości. Włączyłam jakąś muzykę i usidłam na łóżku. Zaczęłam rysować. O dziwo tym razem nie miałam z tym żadnego problemu. Moja ręka rysowała bez wiedzy mózgu. Spojrzałam na kartkę i zamarłam.
Jakim cudem narysowałam to po tak długim czasie? Co w ogóle mnie do tego zmusiło? Nie miałam wątpliwości. To musiało być to miejsce. Jaskinia. Z mojego snu. Z otępienia wyrwał mnie telefon. Sięgnęłam po niego i odczytałam wiadomość.
Wiedziałem, że ci się uda. Nie mogę się doczekać. Poczekaj tylko, aż nauczę cię prawdziwego tańca ;) będę o siódmej xx                                                      

*******************************************************************

Zobaczyłam, jak wiele osób było tutaj wczoraj i musiałam to napisać :) Przynajmniej widzę, że kogoś w ogóle interesuje moje opowiadanie. To naprawdę niesamowite uczucie :) Dziękuję wam za to. Liczę na wasze szczere komentarze. W przyszłym tygodniu z uwagi na święto zmarłych raczej nie dodam rozdziału, ale na pewno zacznę go pisać :) W następnym rozdziale jeszcze nie pojawi się odpowiedź, kim jest Kiel i czy przyjaciel Daniela się pomylił ;) Ale wymyśliłam, w jaki sposób Alex się o tym dowie ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba :) 
Zapraszam też na bloga @zegarynka00 jest naprawdę świetny http://auslly-raura-love.blogspot.com/ 
 Sandra xx                                                                                                                                                                                


sobota, 19 października 2013

Rozdział 22

                Nic nie czułam. Nie docierały do mnie żadne dźwięki. Siedziałam jak sparaliżowana. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Jak to? Już wybrali mi męża? Ale dlaczego…?    
                Bezskutecznie próbowałam się otrząsnąć. Odkąd Daniel opuścił mój pokój, wpadłam w otępienie. Zdawałam sobie sprawę, że kiedyś musi to nastąpić, ale nie wiedziałam, że aż tak szybko. Nigdy nie spotkałam Kiela. Słyszałam tylko o jego wuju. Podobno nigdy nie podobały mu się rządy mojego ojca. Kiedyś planował nawet go zdetronizować. Ale potem wziął pod opiekę Delainę i Kiela. Pamiętam, że kiedyś bawiłam się z Delainą w ogrodzie. Ale nie mogłam sobie przypomnieć jej brata.
                Kim on był? Czy poznam go jeszcze przed przemianą? Pewnie nie. Nawet nie miałam na to ochoty. Nie mogłam tego powiedzieć Erickowi. Jak był to zrobiła? Ericku, posłuchaj, jestem zaręczona z chłopakiem, którego nigdy nie widziałam na oczy. Poza tym, dopóki byłam w Stanach, mogłam cieszyć się czasem z nim. Zdążyłam już zapomnieć o Kieranie, a teraz pojawiał się on, Kiel.
                W takich momentach bycie księżniczką było okropne. Dlaczego to musiało przytrafić się akurat mnie? Jeszcze wtedy, kiedy byłam szczęśliwa? Dlaczego Eric nie pojawił się wcześniej? Może to i lepiej. Gdybym poznała go wcześniej, rozstanie polałoby o wiele bardziej.
                Chciałabym mieć kogoś, komu mogłabym to wszystko powiedzieć bez jakichkolwiek konsekwencji, bez oceniania mnie, bez mówienia, co mogę, a co nie. Niestety byłam sama. Moi przyjaciele nie wchodzili w grę. Nie mogłam im powiedzieć, że wiem o Kielu. Nie chciałam też dodatkowo martwić Daniela. Już o tak ryzykował, mówiąc mi o tym wszystkim.
                Musiałam się jakoś pozbierać. Poszłam do garderoby i znalazłam ubranie, w którym dobrze będzie się biegać. Było dopiero południe. Od wyznania Daniela minęło zaledwie kilkanaście godzin. Szybko wyszłam z domu, zostawiając na stole kartkę, że idę pobiegać.
                Ruszyłam szybko w stronę lasu. Pomimo, że ostatnio wydawał się bardzo złowrogi, jego cisza i spokój dodawały mi otuchy. Nogi bezwiednie poniosły mnie w kierunku wodospadu. Kiedy biegłam, wydawało mi się, że coś mignęło w drzewach. Nie zwalniając, kierowałam się do mojego ukochanego miejsca.
                Przystanęłam na polanie. Nic się nie zmieniło od ostatniego razu. Szumiąca woda wpadająca do leśnego jeziorka, wielkie kamienie leżące na jego brzegu. Wspięłam się na jeden z nich i zapatrzyłam w spienioną wodę.
                Nagle jakaś gałązka pękła. Szybko odwróciłam głowę i spojrzałam w kierunku ściany drzew. Niczego nie dostrzegłam. Musiała to być jakaś sarna. Odwróciłam głowę znowu w kierunku wody. Ale tym razem pomiędzy kamieniami dostrzegłam coś białego. Wyciągnęłam to powoli. Biała koperta z moim imieniem napisanym pięknym charakterem pisma. Zdziwiłam się. Co w takim miejscu mogła robić koperta? I kto mógł ją tu zostawić?
                Ostrożnie otworzyłam i wyciągnęłam zgiętą na pół kartkę. Już wiedziałam, kto mogło to tu zostawić. Tylko jedna osoba wiedziała o tym miejscu. Tylko on. Kieran.
                Wahałam się. Nie powinnam tego czytać. Nie chciałam go znać. Zachował się jak dupek. Najpierw mnie całował, a potem odrzucał. Powiedział, że się we mnie zakochał, zabronił siebie szukać i tu przychodzić. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam czytać.
                               Droga Alexandro
                Jeżeli to czytasz, to nie posłuchałaś mojej przestrogi. Nie powinnaś przychodzić w to miejsce. Grozi ci niebezpieczeństwo. Jako księżniczka nie powinnaś bywać sama w takich miejscach, gdzie jesteś przez cały czas wystawiona na atak. Nie mogłem ci tego jednak powiedzieć. Dowiedziałabyś się, że wiem, kim jesteś naprawdę, ale teraz, kiedy nie mnie już przy tobie, musisz wiedzieć.    
                Wiem, że po naszym ostatnim wieczorze pewnie mnie nienawidzisz i wcale ci się nie dziwię. Ale wiedz, że moje uczucia są prawdziwe, dlatego musiałem odejść. Nie mogłem pozwolić, żebyś cierpiała. Zrobię dla ciebie wszystko. Proszę tylko, nie bądź na mnie zła.
                To wszystko nie powinno się zdarzyć. Ja nie powinienem cię nigdy poznać. Nie wiem, dlaczego dopuściłem do tego wszystkiego. Powinienem zachować się rozważniej, ale nie mogłem. Kiedy tylko cię zobaczyłem, byłaś jak gwiazda na nocnym niebie. Od razu się zakochałem. Szkoda tylko, że nie mogę ci tego pokazać. Ale tak jest lepiej.
                Chciałbym powiedzieć ci o sobie prawdę, moja siostra, kiedy tylko dowiedziała się, co do ciebie czuję, kazała mi to zrobić, ale wtedy skazałbym cię na los, o którym nie chciałbym nawet myśleć.
                Jeszcze raz cię proszę, nie przychodź więcej w to miejsce i nie bądź na mnie zła. Postąpiłem słusznie, zostawiając cię. Dzięki temu będziesz szczęśliwsza i może wyjdziesz za kogoś, kto da ci szczęście. Kocham Cię.
                                                                                                                                             Twój na zawsze,
                                                                                                                                                             Kieran  
                Patrzyłam na list otępiałym wzrokiem. Sąd mógł wiedzieć, kim jestem? Kim jesteś Kieranie? Bardzo chciałam zadać mu to pytanie. Moja złość na niego wyparowała, ale pojawiły się pytania, na które nie miał kto odpowiedzieć. Schowałam list do kieszeni i szybko wstałam.
                Jak najszybciej pobiegłam do domu. Przez cały czas zastanawiałam się, dlaczego Kieran napisał list. Przecież mógł sam mi to powiedzieć. Nie rozumiałam tak wielu rzeczy. Postanowiłam o tym nie myśleć. Musiałam wyrwać się od tego wszystkiego.
                               Kiedy tylko wróciłam do domu od razu znalazł mnie Daniel. Widziałam po jego minie, że nie jest zadowolony z mojego wyjścia. Nie przejmowałam się tym jednak.
                - Hej – powiedziałam. – Wiem, że jesteś zły, ale musiałam wyjść i pomyśleć. To wszystko dzieje się za szybko. Zrozum mnie i proszę nie praw mi żadnych kazań, bo tego nie zniosę.
                - Alex, nie miałem zamiaru prawić ci jakichkolwiek kazań. Spodziewałem się też, że wyjdziesz.
                Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Czy byłam aż tak bardzo przewidywalna? Jakim cudem Daniel zawsze wiedział o wszystkim, co mnie dotyczy. Wolałam o to nie pytać.
                - Poza tym – kontynuował – rozumiem, że musiałaś wyjść. Siedzenie w tym domu przez cały czas na pewno dobrze ci nie robi. Wolałbym jednak, żebyś następnym razem powiedziała mi o swoim wyjściu, żebym chociaż wiedział, w razie, gdyby coś ci się stało, gdzie zacząć cię szukać.
                -Dobrze. Może nie powinnam wychodzić tak bez powiedzenia o tym komukolwiek. Ale teraz idę do pokoju.
                Ominęłam go i poszłam na górę. Zrzuciłam ubranie i poszłam do łazienki. Nic tak nie odpręża jak gorąca kąpiel. Kiedy woda już całkowicie ostygła, owinęłam się ręcznikiem i usiadłam na łóżku. Nagle zadzwonił telefon. Byłam ciekawa, kto mógł do mnie dzwonić. Spojrzałam na ekran. Eric. No tak, pewnie nie mógł przyjechać. Z ociąganiem odebrałam.       
                - Witam księżniczko – usłyszałam miły głos.
                - Cześć – odpowiedziałam.  – Nie nazywaj mnie tak. Wiesz, że tego nie lubię.
                - Wiem, przepraszam. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że niestety nie mogę do ciebie dzisiaj wpaść ,– tak, tego się spodziewałam  - ale chciałbym cię gdzieś porwać w piątek. W mieście otwarli nowy klub i słyszałem, że jest niezły, więc może pójdziemy?
                - No nie wiem – wahałam się przez chwilę.
                - Proszę, zgódź się. Namów jakoś swoich strażników. Zabawimy się trochę, pobędziemy razem, jeszcze nigdy nie wiedziałem jak tańczysz…. – przekonywał.
                Jak tańczę? Znałam walce i inne tańce, ale nie miałam pojęcia, jak zachować się na dyskotece. Walentin nigdy nie pozwalał nikomu na nie chodzić, ale mnie też tam nigdy nie ciągnęło. Nie byłam jak normalna nastolatka. Taniec był dla mnie karą.
                Nie chciałam odmawiać Erickowi. Może powinnam się zabawić, dopóki jeszcze mogłam? Ale taniec wśród setki spoconych ciał nie nastawiał zbyt optymistycznie.
                - Wiesz, nie wiem, czy będę mogła. Poza tym… ja yyy… nie tańczę. To znaczy potrafię tańczyć, ale nie sądzę, żeby pomogły mi w czymkolwiek tańce klasyczne.
                - Serio? Nie potrafisz? To łatwe, nauczę cię. Tylko się zgódź. Ładnie proszę – uśmiechnęłam się. – Porozmawiaj ze swoimi przyjaciółmi i napisz mi, czy mogę cię porwać na jeden wieczór. Będzie fajnie.
                - No dobrze, niech ci będzie. Mam nadzieję, że nie pożałuje.
                - Nie pożałujesz. O to możesz być spokojna. Do zobaczenia.
                - Pa – odpowiedziałam i rozłączyłam się. Nie miałam pojęcia, jak mam to zrobić. Wiedziałam, że namówienie kogokolwiek na pozwolenie mi, żeby wyjść potańczyć nie będzie łatwe.
                Zastanawiałam się, jak mam to zrobić. Zeszłam na dół, do pokoju Daniela. Raz kozie śmierć. Cicho zapukałam do drzwi i weszłam do środka.


***************************************************************************

Cześć wam! kolejny rozdział gotowy ;) cieszcie się nim i komentujcie, napiszcie, co o nim uważacie....
Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny, bo dostałam się na etap rejonowy konkursu wojewódzkiego z historii (nie wiem, jak w innych województwach, ale w Wielkopolsce takowy jest) więc będę miała jeszcze mniej wolnego czasu... szkoła powoli mnie wykańcza. Mam nadzieję, że u was jest lepiej :)
@sisiliaxis kolejny rozdział dostanie tak jak ten ;) 
Powodzenia w szkole! Pozdrawiam Sandra! :*

sobota, 12 października 2013

Rozdział 21

Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Czułam, że nie powinnam mu tego wszystkiego mówić. To był wielki sekret, którego strzegliśmy przez wieki. Chociaż nie powiedziałam wszystkiego. Zdałam sobie sprawę, dlaczego nikt, nigdy nie chciał mówić mi o przemianie. Mój ojciec od dawna zdawał sobie sprawę, że mogę zakochać się w człowieku i wszystko powiedzieć.
To by znaczyło, że spodziewał się tego. Wiedział, że kiedyś mogę pokochać człowieka.
Okrutne. Pomimo, że to mogło złamać mi serce, pozwolił na to. Jak mógł zrobić coś takiego własnej córce? Gdyby mama żyła, nie pozwoliłaby na to. Chociaż, po roku bycia nieprzytomnym, pewnie nie będę już nic czuć. To zbyt długo. Nie wiedziałam, czy zachowam świadomość. Ale wiedziałam, że Ericka nie zapomnę.
W końcu Eric musiał wrócić do domu. Staliśmy przytuleni na ganku. Nie chciałam go puścić, ale jednocześnie wiedziałam, że jeżeli tego nie zrobię, ktoś na pewno przyjdzie i nas rozdzieli.  Niechętnie odsunęłam się od niego. Spojrzał mi w oczy i dotknął mojego ramienia.
- Jutro przyjadę. Obiecuję – powiedział i lekko musnął palcami mój policzek, po czym poszedł do swojego samochodu.
Stałam tam tak długo, aż jego samochód nie zniknął za zakrętem. Usiadłam na huśtawce i ukryłam twarz w dłoniach. Mój ojciec zrobił coś tak okrutnego. Kiedyś tak się nie zachowywał. Gdyby tylko mama żyła. Poczułam łzy w kącikach oczu. Zagryzłam wargi nie pozwalając im spłynąć. Musiałam przestać o tym myśleć.
Powinnam cieszyć się czasem, który mi został. Jeszcze miesiąc. Tak długo mogę spotykać się z Erickiem. Uderzyła mnie myśl, że nie powinnam mu mówić tego wszystkiego. Przy nim byłam taka bezbronna. Nie potrafiłam siedzieć cicho. Tak nie powinno być. Co ten chłopak miał takiego w sobie?
Nie powinnam mówić o tym nikomu. Następnym razem, kiedy tylko spyta o przemianę, nie mogę mu odpowiedzieć. Nie mogłam bardziej ryzykować. Gdyby tylko ktokolwiek się o tym dowiedział. Daniel wiedział. Ten jego słuch. Kiedyś będę miała o wiele lepszy, ale na razie muszę się pilnować. Dopóki wszystkie moje dary są uśpione, byłam zależna od innych.
Jeszcze tylko rok i będę królową. Po milenium mój ojciec będzie musiał ustąpić. Swojej jedynej córce. Moja rasa rzadko miewała więcej niż dwójkę dzieci, jednak moja matka zmarła i nie mogłam mieć już rodzeństwa. Wcześniej dzięki temu królestwo było bezpieczniejsze. Bez zagrożenia, że ktokolwiek może porwać dziedzica tronu.
Po prawie milenium ja też będę musiała urodzić dziecko. Ale tym nigdy się nie martwiłam. Niezbyt lubiłam dzieci. Chociaż spotykałam je tak rzadko.
Pomyślałam o tym, kto będzie moim przyszłym mężem. Może nawet nie będzie tak źle. Większość szlachetnie urodzonych było wychowywanych w poszanowaniu tradycji. Musieli znać maniery i zawsze być w porządku do kobiet. Szkoda, że w świecie ludzi nie zawsze tak było.
Przed oczami stanęła mi twarz Kierana. Jak mogłam w ogóle kiedykolwiek prawie się w nim zakochać? Nigdy nie spotkałam takiej osoby. Całował mnie, a potem odtrącił. Zabawił się jak jakąś lalką. A ja cały czas o nim myślałam. Nie mogłam dać mu tej satysfakcji. Kieran to zamknięty temat.
Drzwi się otworzyły i ktoś w nich stanął. Nie podnosiłam głowy. Wiedziałam, że to Laura. Może mój słuch nie był jeszcze tak bardzo rozwinięty, ale potrafiłam odróżnić jej delikatny chód. Zawsze poruszałam się jak baletnica, z gracją.
- Chodź do domu. Nie siedź tam sama. Zmarzniesz – usłyszałam jej spokojny głos.
Był maj a na dworze całkiem ciepło. Nie czułam zimna. Targało mną zbyt wiele emocji, żebym zwracała na to uwagę. Nie chciałam, żeby tak nade mną stała. Podniosłam się i weszłam do domu. Daniel i Michael siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film. Amelia lub Victoria musiały być w kuchni, z której czułam miły zapach. Pewnie szykowały późną kolację.
Nie miałam ochoty spędzać z nimi czasu. W ogóle robiłam to ostatnio bardzo rzadko. Ich towarzystwo już tak bardzo mnie nie cieszyło. Od kiedy poznałam Ericka. Chociaż zawsze byli ze mną, wolałam spędzać czas z człowiekiem. Wiedziałam, że nie mają mi tego za złe, jednak poczuła się winna.
Pobiegłam do pokoju, żeby się przebrać i zeszłam do nich na dół. Teraz w salonie siedzieli już prawie wszyscy. Amelii cały czas nigdzie nie było. Usiadłam w jednym z foteli i spojrzałam w telewizor. Cały czas leciał ten sam film. Jacyś gangsterzy ścigali się po mieście.
Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie i odwróciłam głowę. Napotkałam wzrok Daniela. Przypatrywał mi się uważnie, jakby nie był pewien, jak wpłynęła na mnie obecność Ericka. Z pewnością zastanawiał się, czy jestem z tego powodu szczęśliwsza.
Byłam. Eric był dla mnie oparciem. Ale cały czas pozostawała kwestia uczuć. Lubiłam go, ale czy kochałam? Odwróciłam wzrok i spojrzałam na telewizor. Film już prawie dobiegał końca. Za chwilę ktoś na pewno zada mi pytanie o mojego gościa. Z jednej strony bałam się tego, ale z drugiej przecież nie mogli mi zrobić cokolwiek.
O dziwo nikt o nic nie pytał. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Nawet Daniel nie zamienił ze mną chociażby jednego słowa. Coś musiało być nie tak. Albo po prostu staję się coraz bardziej ostrożna. Długo myślałam o wszystkim, co się wokół mnie działo. W końcu zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Nie miałam ochoty wstawać. Czułam się jakaś zmęczona. Odwróciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć, jednak ktoś zaczął pukać do moich drzwi.
- Proszę – powiedziałam trochę podniesionym głosem.
Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Daniel. Wiedziałam, że coś musi być nie tak. Wczoraj dał mi spokój, ale coś musiał powiedzieć i postanowił to zrobić dzisiaj. Usiadł na fotelu i milczał chwilę. Zastanawiał się, co powinien powiedzieć.
- Nie będę cię pytał, jak rozmawiało ci się z tym twoim człowiekiem, bo widziałem po twoim wczorajszym zachowaniu, że musiał poprawić ci się humor. Muszę jednak powiedzieć ci o czymś, czego udało mi się dowiedzieć i bynajmniej ci się to nie spodoba – zamilkł.
Widziałam, że walczył ze sobą, żeby mi tego nie mówić. Próbował być lojalny wobec mojego ojca. Ale wiedziałam, że ulegnie i wybierze mnie. Byliśmy przecież przyjaciółmi. Chociaż ostatnio nie spędzałam z nimi tak wiele czasu, jednak cały czas się przyjaźniliśmy.
- Danielu, co się stało? Powiedz – zachęcałam, ale on cały czas się wahał.
- Widzisz, od jakiegoś czasu dostaje pewne informacje. Z domu. Nie powinienem ci o nich mówić. Jednak chodzi o twoje życie i powinnaś wiedzieć. Wiem, kto może być twoim przyszłym mężem. Dlatego chciałem, żebyś, dopóki tu jesteśmy, spędziła trochę czasu z twoim człowiekiem. Wiem, kim on jest i wiem też, że to nie będzie dla ciebie przyjemne.
W jego oczach była troska. Kim on mógł być? Przecież ojciec chyba nie pozwoliłby nikomu mnie skrzywdzić? A może? Nie powinien, w końcu był moim ojcem. Ale pozwolił na tak wiele. Już nie mogłam w niego wierzyć. Był jeszcze Walentin. Zawsze się mną opiekował, ale nie był królem, nie miał prawa decydować.
- Kim on jest? Dlaczego to mi się nie spodoba? O co chodzi? – pytałam szeptem.
- Na pewno słyszałaś o księciu Jewelu – zaczął niepewnie.
- Tak, został zabity kilka lat temu. Osierocił dwójkę dzieci, które wychowywał ich wuj. Dlaczego?
- Książę Jewel miał dwójkę dzieci, Kiela i Delainę. Jewel był dobrą osobą, ale jego brat nigdy nie mógł się pogodzić z tym, że jest tylko księciem. Zawsze miał bardzo wysokie ambicje. Chciał się dostać do władzy. Wiedział, że pewnego dnia będziesz szukała męża i chciał, żeby został nim jego bratanek, którego będzie mógł kontrolować. Nikt o tym nie wie, powiedział mi o tym mój przyjaciel, który jest bardzo blisko Kiela i martwił się o ciebie.

- Chcesz powiedzieć, że ojciec chce mnie wydać za Kiela? O to chodzi? – przerwałam mu.



***************************************************************

Wreszcie kolejny rozdział :) Przepraszam, że tak długo to trwało, ale cały czas jestem zajęta i nie mam zbyt wiele czasu na pisanie. Mam nadzieję, że wam się podoba. Przerwałam w nieodpowiednim miejscu, prawda? 
Cóż kolejny spróbuję napisać jak najszybciej :) Liczę na wasze komentarze. 
Chce ktoś, żebym zareklamowała waszego bloga na moim? Napiszcie mi na tt a na pewno to zrobię :) Pozdrawiam, Sandra xx 

sobota, 5 października 2013

Dla czytających

Hej wam! :) Jak tam rok szkolny? 
Chciałabym coś napisać na temat osób, które nie czytają, ale po prostu dodają coś jak "super". Nie chcę nieprawdziwych komentarzy.... Wolałabym jedne szczery: piszesz kiepsko albo popraw to, a nie coś co ma poprawić mi humor albo nie wiem jaki ma cel...
Napiszcie coś na ten temat w komentarzach. Jeżeli będzie ich kilka pod tym postem, to udostępnię kolejny rozdział, a każdy, kto naprawdę to czyta, i chciałby go wcześniej przeczytać, niech napisze mi na tt @Sandra_1D_PL swój mail, a ja wyślę wam go wcześniej :)
Widzę, że codziennie jest kilka odwiedzin, więc chyba ktokolwiek chce przeczytać kolejny rozdział... 
Pozdrawiam, Sandra :)