Już
miałam mu odpowiedzieć, ale w porę ugryzłam się w język. Prawie powiedziałam mu
jedną z naszych największych tajemnic. Żaden człowiek nigdy nie mógł się o tym
dowiedzieć. Nie wiedzieli tego nawet zwykli mieszkańcy królestwa. To była wiedza, przez którą można było
umrzeć. A ja prawie się wygadałam. Jeszcze przed człowiekiem.
Moje
milczenie było długie i zobaczyłam w jego oczach zniecierpliwienie. Nie mogłam
mu tego wytłumaczyć. Nie mogłam nawet wspomnieć słowem. O przemianie.
Odwróciłam się i spojrzałam w nocne niebo. Było tak pięknie, tak cicho. Będę
bardzo za tym tęsknić.
- Hej,
Alex. Co takiego was czeka? Powiedz mi – powiedział spokojnie.
-
Przepraszam cię, ale nie mogę. Każdy, kto miałby, chociaż najmniejsze pojęcie o
tym, musiałby zostać zabity. Wybacz – wymamrotałam, wpatrzona w niebo.
- Nic
się nie stało. Rozumiem, że nie możesz powiedzieć mi wszystkiego. Po prostu,
czasami to trochę irytujące. Mam na myśli, że musisz coś przede mną ukrywać. Nawet,
jeżeli grozi za to taka kara – powiedział, jego głos cały czas był spokojny,
ale można było usłyszeć napięcie.
Odwróciłam
się i uśmiechnęłam do niego. Jaki on był przystojny. Jak ja mogłam całować się
z kimś takim jak Kieran. Przecież miałam kogoś tak wspaniałego tak blisko.
Zachowałam się jak idiotka, nie dając mu od razu szansy. Powinnam od razu po
powrocie pojechać do niego i przeprosić.
Dotknęłam
opuszkami palców jego policzka. Był taki ciepły. Pochylił lekko głowę i musnął
wargami moje usta. To była cudowna pieszczota, ale tak szybko się skończyła. Cały
czas patrzyłam na niego, jakby na coś czekając, ale on już mnie nie pocałował.
Podszedł do fotela stojącego na tarasie i na nim usiadł.
- Ja
naprawdę chciałabym ci wszystko opowiedzieć. O moim życiu i o tym wszystkim.
Ale nawet, jako księżniczce nie wolno mi. Mnie to też czasami złości. Przez
wszystkie lata, kiedy tu mieszkałam, bałam się zbliżyć do kogokolwiek,
zaprzyjaźnić, bo wiedziałam, że zaczną się pytania. Skąd jesteś? Kim są twoi
rodzice?
- Alex,
przestań. Rozumiem to. Nie musisz mi tego wszystkiego opowiadać. Chodzi o to,
że kiedy stąd wyjedziesz, już nigdy się nie spotkamy. To jest najgorsze. Kiedy
ostatnio stąd odjechałem, nie mogłem przestać o tym myśleć. Ty nie możesz
zostać, ale ja nie mogę pojechać za tobą. To mnie dobija.
Podeszłam
do niego i usiadłam mu na kolanach. Wtuliłam się w jego ciepłą pierś.
- Nie
martw się. Może będę mogła do ciebie pisać. Postaram się z tobą skontaktować.
Możesz być tego pewny. Ale teraz nie mogę ci nic obiecać. Wiesz, w moim kraju
nie ma poczty – uśmiechnęłam się lekko.
-
Naprawdę? Nie ma? To jak się komunikowaliście, zanim wymyślono telefony i
Internet? – spytał szybko.
- Nie
używamy też telefonów i Internetu. Tylko w niewielu przypadkach. Komunikujemy
się za pomocą gołębi. Nie jest to zbyt szybki sposób na przekazywanie
informacji, ale sprawdzony.
Chciałam
jeszcze cos powiedzieć, ale zatkał mi usta pocałunkiem. Poprzednim razem nie
chciałam go całować. Miałam wyrzuty sumienia. Ale teraz wszystko się zmieniło.
Już nie myślałam o Kieranie. Przynajmniej w tej chwili.
Oddałam
mu pocałunek, zatracając się w nim. Eric całował tak dobrze. Tak namiętnie. Objęłam
rękami jego szyję i przytuliłam mocniej. Nie chciałam, żeby teraz przerywał. Całował
mnie długo. W końcu oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć oddech. Moje
policzki były zaczerwienione, a jego oczy świeciły.
Pocałowałam
go znowu. Tak bardzo tego potrzebowałam, żeby o niczym nie myśleć. Rozchyliłam
lekko wargi, pozwalając wślizgnąć się jego językowi. Złapał mnie mocniej w
pasie. Jego oddech był urywany. Nasze języki tańczyły. W tamtej chwili
chciałam, żeby wydarzyło się coś więcej, ale wiedziałam, że to niemożliwie.
Odsunęłam
się od jego ust i wtuliłam w szyję. Cały czas trzymał mnie mocno w ramionach.
Jakby nie chciał mi pozwolić kiedykolwiek odejść. Siedzieliśmy tak, przytuleni,
aż nie zrobiło się o wiele zimniej. Z ociąganiem podniosłam się z jego kolan i
wzięłam go za rękę. Weszliśmy do mojego pokoju.
Usiadłam
na łóżku, a on na fotelu przede mną. Panowało milczenie, ale nie było ono
niezręczne. Otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy odezwał się Eric.
-
Opowiedz mi coś więcej o swojej przyszłości – poprosił nie patrząc na mnie.
Nie
wiedziałam, co mogłam mu jeszcze powiedzieć. Wolałam zapytać Ericka o jego, ale
nie byłam pewna, czy to coś da. Kiedy chciał, był bardzo uparty.
- A
może ty opowiedziałbyś mi, kim chcesz być? – odpowiedziałam pytaniem.
- Moja
przyszłość na pewno nie będzie taka jak twoja – zamyślił się. – Od zawsze
chciałem zostać pisarzem. To trochę dziwne, że komukolwiek o tym mówię. Zawsze
wiedziała o tym tylko moja siostra. Nigdy nie powiedziałem nawet mamie.
Chciałem studiować ja Yale. Ale kiedy poznałem ciebie i dowiedziałem się, że
nie zostaniesz w tym mieście, chciałem pojechać za tobą, nie ważne, gdzie.
Pomyślałem, że mógłbym się przeprowadzić z tobą i tam pisać. Teraz wiem, że to
niemożliwe, ale myślę, że kiedyś napiszę o pięknej księżniczce, która dla
swoich ludzi, poświęca wszystko.
-
Naprawdę chciałeś zostać pisarzem? To takie… inne. Nie spotkałam nigdy nikogo
takiego. I naprawdę chcesz napisać o kimś takim jak ja? – spytałam z
niedowierzaniem.
- Tak.
To byłaby dobra historia. Spodobałaby się młodzieży. Nigdy nie powiedziałaś mi,
kim chciałabyś być, gdybyś nie była księżniczką. Bardzo mnie to ciekawi. Może
chciałaś gdzieś studiować?
-
Szczerze? Nigdy o tym nie myślałam. Całe życie wiedziałam, kim będę. Nie dawano
mi możliwości myślenia o tym. Nawet kiedy jestem tutaj, o tym nie myślę. Może
byłabym malarką. Lubię rysować. To mnie odpręża. Kiedy byłam w górach, kiedy
wyjechałam stąd, dużo rysowałam.
- Góry?
Więc nie byłaś w domu? W swoim kraju? – spytał szeptem.
- Nie.
Nie widziałam mojego kraju od wielu lat. Nie wiem, co się tam dzieje. Nikt mi
tego nie mówi. Kiedyś próbowałam pytać Walentina i innych, ale nigdy mi nie
powiedzieli. Myślę, że sami nie wiedzą. Oprócz Walentina, on wie bardzo wiele.
- To
smutne, tyle czasu nie widzieć domu – powiedział melancholijnie. – Malarką?
Rysujesz? Nie spodziewałem się tego. Pokażesz mi jakieś swoje rysunki?
- Nigdy
tego nie robię – powiedziałam nieśmiało. – One służą mi jako pamiętnik. Rysuję
to, czego nigdy nie chcę zapomnieć.
-
Jeżeli nie chce, nie musisz. Po prostu byłem ciekaw, czy kiedykolwiek
narysowałaś mnie – uśmiechnął się nieśmiało. Ten uśmiech zwalał z nóg.
- Nie
rysuję osób, raczej miejsca.
- Ach
tak. Chciałbym cię o coś spytać, ale proszę, nie gniewaj się. Kiedy mówiłaś
ostatnio, że po powrocie czeka cię coś, co odmieni twoje życie i spytałem o
małżeństwo, zrobiłaś taką minę, jakby było coś jeszcze. Coś gorszego, a tobie
ulżyło, że od razu pomyślałem o czymś innym.
Zrobiłam
zaskoczoną minę. Skąd on mógł to wiedzieć. Jakim cudem się domyślił, że chodzi
o coś jeszcze? Czyżby podsłuchał moją rozmowę z Michaelem? Nie mówiliśmy i
przemianie. Więc jak? Musiałam się tego dowiedzieć. Ta wiedza była dla niego
niebezpieczna.
- Co?
Co masz na myśli? – wyjąkałam.
- Nie wiem.
To znaczy, usłyszałem coś, ale nie wiem, o co może chodzić. Chyba nie
powinienem cię o to pytać. Wiedziałem, że się zdenerwujesz. Ja po prostu… -
pochylił głowę. Już nie mogłam patrzeć mu w oczy. – Cały czas mam nadzieję, że
znajdzie się jakiś sposób… no wiesz, dla nas. Nawet jeżeli wyjdziesz za mąż.
Ale ty go nie będziesz kochać.
-
Ericku, jakie słowo masz na myśli? O czym ty mówisz? – spytałam zbita z tropu.
- Kiedy
wszedłem do waszego domu, twoi strażnicy – spojrzałam na niego wymownie. – Przepraszam,
przyjaciele, mówili coś o jakiejś przemianie. Będziesz musiała ją przejść po
powrocie czy coś takiego. Nie do końca wiem, o co chodzi.
Spojrzałam
na niego z otwartymi ustami. A więc jednak. Dowiedział się. Powinnam była to
przewidzieć. On nie powinien nigdy przestąpić progu tego domu. Myślałam
gorączkowo. To musiało się źle skończyć. A teraz, jeżeli Michael albo
ktokolwiek słyszał, że Eric wypowiada to słowo, oni mogą go… Nie byłam w stanie
nawet o tym myśleć.
-
Musiałeś się przesłyszeć – powiedziałam w końcu. – Chyba, że chodzi o
koronację. No wiesz, przemiana księżniczki
w królową. O żadnej innej nic nie wiem.
Po jego
minie wywnioskowałam, że mi nie uwierzył. Ale musiał przestać pytać. Dla jego
bezpieczeństwa. Muszę to skończyć. Dla niego. Eric musi żyć. Nigdy nie
wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało tylko przez to, że nie zakochał się
w normalnej dziewczynie. Zaczynałam nienawidzić tego, kim jestem.
- Alex,
widzę, że kłamiesz. Powiedz mi, o co chodzi. Przecież to nie może być aż tak złe.
Chyba nie zrobią ci operacji plastycznej, co? – spróbował żaru, ale kiedy
zobaczył moją minę od razu spoważniał.
-Nigdy
więcej nie wypowiadaj tego słowa w tym domu. Jeżeli ktokolwiek cię usłyszy,
możesz mieć bardzo poważne kłopoty. To są rzeczy, o których nawet ja nie wiem
wszystkiego. Przemiana to jedna z największych tajemnic mojego świata. Nie
możemy o niej mówić nawet pomiędzy sobą. Wielu z nas nigdy jej nie przechodzi,
tylko szlachetnie urodzeni. Ale i to nie zawsze. Czystokrwiści nie mają z tym problemu,
ale inni. Normalni mieszkańcy o tym marzą, bo kiedy przejdziesz przemianę,
stajesz się wyższy rangą. Nawet, jeżeli wcześniej byłeś zwykłym obywatelem. Ale
prawie nigdy jej nie przechodzą. Musieliby mieć wśród przodków kogoś z
Czystych. Nigdy żadnej ingerencji z zewnątrz. Zostało bardzo niewiele rodzin
Czystych. W tym moja – wyrzuciłam z siebie jednym tchem.
-
Pamiętaj, powiedziałam ci to, ale nie pytaj o nic więcej. Nie dowiesz się, a
możesz stracić życie. Albo stać się naszym niewolnikiem. Jednak los niewolników
jest straszny – dodała, zanim zdołał mi przerwać.
*************************************************************************
WOW napisałam już 20 rozdziałów. Szczerze nigdy nie pomyślałam nawet, że mogłabym pisać! Ale nawet spodobało mi się to :) Mam nadzieję, że spodoba wam się :)
Dziękuję, że przy poprzednim poście pojawiło się więcej komentarzy! Mam nadzieję, że znajdę czas i szybko napiszę kolejny :) Liczę na wsze komentarze :) Jeżeli mam kogoś informować, a nie jest wymieniony w "Informowani" niech napisze tam komentarz :)
Mam jedno pytanie :) Chcecie taką czcionkę jaka jest tu, czy większą jak przy poprzednim poście?
Pozdrawiam Sandra xxx