środa, 26 czerwca 2013

"Dary anioła"

Hej wam! Następny rozdział dodam na początku przyszłego tygodnia... jest zaczęty, ale nie mam zbyt wiele czasu, by go skończyć, chyba, że znajdę :) A na razie... coś, co ostatnio bardzo mnie pochłonęło ;D Kolejne książki... musicie mi wybaczyć, ale jestem trochę uzależniona od czytania :) Tak więc "DARY ANIOŁA"
Świetne książki Cassandry Clare. Zakochałam się.
Ogólnie opowiadają historię nastolatków z Nowego Jorku, którzy niekoniecznie są ludźmi... przynajmniej nie do końca ;) Uwielbiam przede wszystkim Clary i Jace'a, bo ich romans jest taki zakazany, niebezpieczny, namiętny... też chciałabym takie coś przeżyć ;)
Bardzo gorąco polecam ;) Są cudowne!




Tak więc zachęcam do czytania ;) Obiecuję niedługo dodać kolejny rozdział, nie wiem czy w nim, ale w kolejnych już na pewno będzie się sporo działo... będzie też pewien powrót ;) Cóż, więcej nie będę wam zdradzać... Przepraszam, nie mogę, bo przestaniecie czytać ;) Mam prośbę, jeżeli znacie kogoś, kto lubi takie opowiadania, podajcie mu adres bloga, może się spodoba :) Pozdrawiam Sandra :)
P.S. Obok jest lubimyczytac.pl, więc jeżeli chcielibyście wiedzieć, co lubię czytać bądź co zabiera mi bardzo dużo czasu, ale daje też natchnienie ZAPRASZAM!


piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 13

            Daniel nie wyglądał na złego, raczej na zirytowanego. Wiedziałam, że nie lubił Ericka. Spojrzał na niego groźnie i przeniósł wzrok na mnie. Stałam i wpatrywałam się w niego. Wcześniej nie zauważyłam głębokich cieni pod oczami. Wyglądał kiepsko.
            -Powiedz swojemu przyjacielowi, żeby opuścił twój pokój i więcej tu nie wracał - powiedział spokojnie Daniel.
            -Nie. Powiedziałam, że mogę tu zapraszać, kogo chcę i kiedy chcę. Nie zapominaj, kim jestem, Danielu.
            Spojrzałam na Ericka. Wyglądał na trochę zagubionego. Moje słowa musiały go zdziwić, ale wtedy nie przejmowałam się tym. Byłam zdenerwowana przez zachowanie Daniela. Patrzyłam nie niego twardo, ale był nieugięty.
            -Alex, nie zapominam, kim jestem. Właśnie, dlatego proszę cię, żeby stąd wyszedł i więcej nie wracał. Nie zapominaj też, kim ty jesteś. Twój ojciec będzie wściekły. A teraz musimy naprawdę porozmawiać. To ważne – przekonywał mnie.
            -Nie. Eric wyjdzie dopiero, kiedy będzie chciał – powiedziałam podniesionym głosem. -  Nie zapominam, kim jestem. Nie dajecie mi zapomnieć – dodałam już ciszej.
            -Proszę cię. Nie każ mi używać siły. Nie mam czasu na takie rozmowy. Wyproś go.
            Eric stał z boku i przysłuchiwał się naszej wymianie zdań, nic nie rozumiejąc. Wydawał się nie bać Daniela, ale byłam pewna, że jeżeli doszłoby do bójki, przegrałby ją.
            -Eric, spotkamy się jutro. Muszę porozmawiać z Danielem. Zadzwonię do ciebie później.
            -Eee dobrze. Jeżeli tego chcesz, proszę – powiedział i wyszedł z pokoju przez drzwi od balkonu. Patrzyłam, jak znikał w mroku nocy. Odwróciłam się do Daniela, który wpatrywał się we mnie.
            -Więc, o czym chciałeś tak pilnie porozmawiać, że musiałeś mi przeszkadzać? Wytłumacz się natychmiast.
            -Nie chciałem ci przeszkadzać, ale musiałem. Zobaczyłem światła na podjeździe i że ktoś idzie w stronę domu, a potem zakrada się do twojego pokoju. Zrozum, nie miałem pojęcia, kto to może być. Poza tym, właśnie dostaliśmy informację, że ktokolwiek się tu pojawiał ostatnio, zniknął. Ale to nie oznacza, że możesz wrócić do szkoły. Kazano nam przeczekać miesiąc. Przez ten czas nie możesz opuszczać domu. Mam nadzieję, że rozumiesz.
            -Będziecie mnie traktować jak więźnia? Tak nie powinno być. Przyjechaliśmy tutaj, żeby żyć jak normalni ludzie, a wy robicie z domu więzienie.
            -Alexandro, to nie my tak zdecydowaliśmy. Niestety musisz tutaj zostać – odwrócił się i wyszedł z mojego pokoju.
            Byłam na niego zła. Nie powinien do mnie mówić takim tonem. Przez to prawie zapomniałam o Ericku. Pewnie nie będzie miłym gościem w domu, ale nie obchodzi mnie to. Będą musieli go tolerować.
            Usiadłam na łóżku i uśmiechnęłam się. Chciałam dalej całować Ericka i być z nim jak najdłużej. Czułam się trochę zmęczona. Ten dzień był długi i nie obyło się bez stresów. Pomaszerowałam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Ubrałam się w miękką, fioletową piżamę z sercami. Położyłam się wygodnie i zaczęłam czytać jedną z moich ulubionych książek.
            Od zawsze uwielbiałam czytać, ale kilka pozycji sprawiało mi większą przyjemność. „Czerwień rubinu” było jedną z nich. Uwielbiałam tego typu historie. W głębi serca pragnęłam takiej miłości. Romantycznej i słodkiej, ale też namiętnej i brutalnej. Chociaż zawsze uważałam, że nigdy mi się nie przydarzy, marzyłam o niej.
            Nie zauważyłam nawet, kiedy zasnęłam. Przyśnił mi się Eric. Stał w jakiejś wielkiej sali balowej i wyciągał do mnie rękę. Zauważyłam, że wokół wiele osób tańczy. Nagle pojawił się Kieran. Również wyciągnął swoją dłoń. Nie wiedziałam, którą przyjąć.
            Rozejrzałam się wokół. Na ścianach płonęły białe świece w złotych kinkietach. Tapeta miała ciemnozłoty kolor. Na suficie znajdowały się malowidła. Przypominały mi te barokowe, ale nie byłam tego pewna.
            Ponownie spojrzałam na wyciągnięte dłonie. Zamknęłam oczy, by się zastanowić. Kiedy je otworzyłam, wokół nie było nikogo. Zostali tylko Eric i Kieran. Staliśmy na wielkim tarasie, a oni wciąż patrzyli na mnie wyczekująco.
            Wyciągnęłam swoją dłoń do Ericka, a o  rozpłynął się w powietrzu. Zostałam z Kieranem, który uśmiechnął się do mnie, odsłaniając równe, białe zęby.
            - Dlaczego nie wybrałaś mnie? – powiedział i zniknął.
            Zostałam sama w ciemnej jaskini. Obudziłam się zlana potem. Okno wychodzące na taras było otwarte. Firana powiewała na zewnątrz. Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że ktoś mi się przyglądał, ale kiedy go zobaczyłam, zniknął.
            Drzwi otwarły się z hukiem, a do pokoju wpadł Michael. Spojrzał na otwarte okno, podbiegł do niego natychmiast i je zamknął.
            - Schodź na dół. Natychmiast! – powiedział rozdrażniony.
            Ubrałam szlafrok i zeszłam za nim na dół. Wszyscy siedzieli w salonie i przyglądali mi się.
            - Alexandro, za godzinę wyjeżdżamy. Nie możemy tutaj zostać, przynajmniej na razie. Ktoś włamał się do twojego pokoju. Nie możemy tego zignorować.
            - Co? Gdzie wyjeżdżamy? – spytałam oniemiała. – Wracamy do domu? – dodałam.
            -Nie, nie możemy na razie wrócić do domu. Twój ojciec wiedział, że może pojawić się taka ewentualność i kupił dom w niedostępnej części kraju. Chociaż to raczej domek niż dom, ale tam powinno być bezpiecznie. Spakuj się. Za godzinę wyjeżdżamy.
            Mogłam tylko kiwnąć głową i pójść po schodach do pokoju. Za mną szła Victoria. Widziałam, że czujnie wszystko obserwuje. Weszłam do garderoby i ubrałam się pośpiesznie, po czym wzięłam walizkę i spakowałam kilka rzeczy. Victoria, widząc moje ociąganie, poprowadziła mnie na sofę i sama zajęła się pakowaniem.
            Nie wiedziałam, gdzie tak naprawdę jedziemy. Był początek października, więc ni9edługo powinno zacząć robić się zimniej. Zobaczyłam, że Victoria pakuje trochę ciepłych ciuchów. Kiedy walizka była spakowana, stanęła przede mną i się uśmiechnęła.
            - Powinnaś napisać do tego swojego chłopaka, żeby czasami się tu nie pojawił, kiedy nas nie będzie. To mogłoby być dla niego niebezpieczne, gdyby spotkał jakiegoś wojownika. Mógłby nawet stracić życie. Tego chyba nie chcesz.
            - Dziękuję, że mi o tym mówisz. Zapomniałabym – uśmiechnęłam się do niej i sięgnęłam po telefon.
            Nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć Erickowi, więc postanowiłam napisać sms-a. Zawahałam się przez chwilę po czym napisałam:
            Wyjeżdżam. Nie wiem, kiedy wrócę. Przepraszam i dziękuję Ci za wszystko. Alex
            Szybko wysłałam i odłożyłam telefon. Schowałam twarz w dłonie i oddychałam niespokojnie. Starałam się nie rozpłakać. Nawet nie wiedziałam, kiedy tak bardzo zaczęło mi na nim  zależeć. Po chwili telefon zawibrował, a na ekranie pojawiła się wiadomość.
            Co się stało? Proszę, powiedz. Mi możesz zaufać. Możemy się jeszcze spotkać? Przyjadę do ciebie. E.
            Łzy stanęły mi w oczach. Nie chciałam go ranić. Nie mogłam się z nim spotkać. Daniel i Michael na pewno by na no nie pozwolili.
            Nie. Nie możemy. Wyjeżdżam teraz. Nie mogę ci tego wytłumaczyć. Spróbuję napisać, ale nic nie mogę Ci obiecać. Alex
            Tym razem wyłączyłam telefon. Nie mogłam sobie pozwolić na płacz. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół. Wszyscy stali gotowi, czekając tylko na mnie. Stanęłam przed nimi i uśmiechnęłam się niepewnie. Poszliśmy do samochodów.  Jechałam z Danielem i Amelią w wielkim jeepie Daniela. W drugim samochodzie, tj. w terenowym Mercedesie jechał Michael i Victoria.
            Po kilku lub kilkunastu godzinach dojechaliśmy do domku w środku jakiegoś lasu. Nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy. Pomyślałam o północy, bo rosnące wokół domu drzewa były sosnami lub świerkami. Odetchnęłam świeżym powietrzem. Pomyślałam, że to miejsce powinno być piękne.
            Weszłam do małego domku i zamurowało mnie. Wnętrze od razu mi się spodobało. W małym salonie stał kominek, nad którym wisiała tarcza z mieczami. Stało tam kilka foteli i sofa. Na podłodze leżały miękkie dywany. Okna wychodziły na las. Były tam też schody prowadzące na górę. Wnętrze było z dębu.
            Weszłam dalej. Korytarz prowadził do małej kuchni i dwóch pokoi. Weszłam po schodach, gdzie były kolejne cztery sypialnie i dwie łazienki. Były o wiele mniejsze, niż w naszym domu, ale powinny nam wystarczyć.

            Do domu weszła już reszta. Oglądali dom i wnosili nasze bagaże. Po godzinie wszyscy byli już odświeżeni i wybrali pokoje. Laura szykowała nam późny obiad, a my rozmawialiśmy w salonie.



****************************************************************************

Po dłuższym czasie wreszcie napisałam ten rozdział :) Przepraszam, że tyle czekaliście, ale nie miałam weny.
Zostawiajcie komentarze i głosujcie w dwóch ankietach :) Trochę poczekaliście, ale 14 rozdział już zaczęłam pisać! Teraz dopiero zacznie się akcja.... Tak sobie myślę, ponieważ lubię tego typu książki, Alex mogłaby być wampirem? Spodobałoby się to wam? 
Piszcie! Kocham was i pozdrawiam :)
P.S. Zostawiajcie swoje tt :)

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 12

            Weszłam do domu i poszłam prosto do swojego pokoju. Byłam bardzo szczęśliwa, ale czułam też poczucie winy. Kieran był bardzo przystojny i tajemniczy, ale dobrze czułam się spędzając czas z Erickiem. Czułam, że mogę być jego dziewczyną, przynajmniej na kilka ostatnich miesięcy. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Dlaczego wszystko zaczęło się układać niedługo przed tym, jak będę musiała wrócić do domu. Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypnięcie drzwi. Uniosłam wzrok i zobaczyłam Laurę, która stała przede mną ze skrzyżowanymi ramionami. Wiedziałam, że zobaczyła o wiele więcej niż wydawało mi się na początku. Na pewno widziała, jak się całujemy.
            -Nie powiem, że jestem zadowolona z tego, co widziałam, ale nie będę wygłaszać ci kazań. Nie jestem Walentinem. Musisz tylko uważać, żeby nie dowiedział się, kim jesteś naprawdę. Wiesz, że za kilka miesięcy wyjeżdżamy i więcej go nie spotkasz - powiedziała spokojnym głosem, ale widziałam w jej oczach, że jest trochę zirytowana.
            -Wiem, że nigdy już go nie spotkam. Spokojnie, nie dowie się, kim jestem naprawdę.
            -Spotkasz się z nim jeszcze kiedyś, czy nie muszę o tym mówić reszcie?
            -Spotkam się. Lubię spędzać z nim czas. Jest bardzo miły i świetnie całuje - wyrwało mi się, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Laura otworzyła szeroko czy. Wiedziałam, że nie jest zbyt zadowolona z tego powodu.
            -Jak to się z nim całowałaś!? Wiesz, że nie powinnaś. Nie powinnaś już nigdy się z nim spotykać. Teraz muszę o tym powiedzieć Danielowi i Michaelowi. Nie będą zadowoleni.
            -Mogą nie być - rzuciłam z gniewem. - To ja jestem księżniczką i to ja decyduję o tym, z kim się tu spotykam. Nie ty będziesz o tym decydować. Zapamiętaj to!
            -Z całym szacunkiem, księżniczko, ale to naprawdę nie jest dobry pomysł. Chyba nie chcesz ranić tego chłopca, kiedy znikniesz. Skoro nie chcesz myśleć o sobie, pomyśl o nim.
            -Myślę. Zanim wyjedziemy zerwę z nim. Szybko zapomni i nie będzie się tym przejmował. Nie musisz mi tego wszystkiego mówić. Ja po prostu chcę zobaczyć, jak to jest mieć chłopaka, prawdziwego chłopaka, a nie być z osobą, którą wybierze twój ojciec. Nie wiesz jak to jest żyć ze świadomością, że możesz wyjść za tyrana lub kogoś, kto cię nie pokocha. Całe życie się tego bałam i chcę przynajmniej raz być z kimś, do kogo czułabym cokolwiek - powiedziałam zrezygnowana.
            -Rozumiem cię. Też nie chciałabym, żeby ktokolwiek wybierał mi męża. Ale jesteś, kim jesteś i tego nie zmienisz.
            -Proszę cię, Lauro, wyjdź i daj mi ochłonąć. Mam już dosyć tej rozmowy – powiedziałam i usiadłam z powrotem na łóżko rozmasowując sobie skronie.
            -Dobrze, ale pamiętaj, że wrócimy do tego, kiedy tylko wrócą – powiedziała i wyszła z mojego pokoju.
            Długo nie mogłam dojść do siebie. Bardzo zdenerwowała mnie ta rozmowa. Laura nie powinna tak do mnie mówić. Z drugiej strony martwiła się o mnie. Miałam mieszane uczucia. Nie byłam pewna, co mam zrobić.
            Położyłam się i spojrzałam na sufit. Był na nim namalowany znak władzy. Był cały czarny. W środku znajdowała się róża, którą otaczały różne linie, wzory. Jeden z nich zawsze przypominał mi spadającą gwiazdę. Każdy władca nosił ten znak. Niektórzy nawet go sobie tatuowali. Mój ojciec nosił go na sygnecie, a ja odziedziczyłam po matce naszyjnik z nim. Mogłam go włożyć dopiero po objęciu władzy, ale bardzo mi się podobał. Znak znajdował się na czarnej elipsie otoczonej rubinami. Zawsze mi się podobał.
            Po śmierci mojej matki był schowany w zamku. Nigdy nie wiedziałam gdzie dokładnie. Nie znałam go całego. Było tam wiele komnat, do których nigdy nie mogłam wchodzić. Usłyszałam dzwonek telefonu. Podniosłam się ciężko i wyciągnęłam rękę w kierunku szafki nocnej. Na wyświetlaczu pojawił się numer Ericka. Przecież obiecał, że zadzwoni dopiero kolejnego dnia. Nie zastanawiałam się długo i odebrałam.
            -Cześć. Nie mogłem się doczekać, żeby usłyszeć twój głos. Musiałem zadzwonić. Chyba nie masz mi tego za złe?
            -Nie. Cieszę się, że cię słyszę – głowa przestała mnie bolec i skupiłam się na ty, co chłopak ma mi do powiedzenia.
            -To dobrze. Chciałbym się jutro z tobą spotkać. Może przyjadę po szkole? Pojechalibyśmy gdzieś razem.
            -Propozycja jest bardzo kusząca, ale niestety muszę ci odmówić. Nie mogę wychodzić z domu. Poza tym mówiłam ci, że jutro wracają moi przyjaciele, którzy na pewno nie byliby zadowoleni z tego, że przebywasz w naszym domu.
            -Szkoda. A jeżeli przyjadę pod pretekstem lekcji? Może wpuszczą mnie do środka – zaproponował.
            -Niestety. Słyszę, że Laura puka do drzwi. Muszę kończyć. Papa – skończyłam szybko. Co prawda nikt nie pukał do drzwi, ale ktoś chodził po tarasie. Nie sądziłam, że mogłaby to być Laura. Wystraszyłam się odrobinę.
            Odłożyłam telefon na szafkę i otworzyłam drzwi tarasu. Ktoś właśnie skoczył i wylądował daleko na trawniku. Zdążyłam tylko zauważyć plecy włamywacza. Ale nie mógł to być człowiek. Nikt nie dałby rady skoczyć tak daleko. Szybkim ruchem zatrzasnęłam drzwi i weszłam do pokoju. Oparłam się o ścianę i odetchnęłam głęboko. Co to było? Przecież nikt nie mógł mnie tu znaleźć. Jakim cudem ktoś mnie znalazł? Musiałam iść i powiedzieć o wszystkim Laurze. Powstrzymałam się jednak. Nie chciałam jej niepotrzebnie denerwować. Jeżeli ktoś tu był, to już zniknął.
            Skuliłam się na łóżku i myślałam o całym dniu. Moje życie zrobiło się szalone. Nigdy wcześniej coś takiego się nie działo. Jednego dnia moje życie jest nudne, a kolejnego znajduję chłopaka i ktoś zakrada mi się do domu. Walentina nie było, a tylko mu mogłabym o tym powiedzieć. Nagle przeszedł mnie dreszcz i zrobiło mi się zimno. Przykryłam się szczelnie kołdrą i zasnęłam.
            Obudziło mnie pukanie. Spojrzałam na zegar. Była prawie dwunasta. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na drzwi. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Nie odpowiedziałam nic, ale to nie zatrzymało nikogo przed wejściem do mojego pokoju. Otworzyły się drzwi i stanął w nich Daniel. Uśmiechnął się i usiadł na łóżku.
            -Cześć śpiochu. Dlaczego nie odpowiadasz? – spytał, a ja rzuciłam mu zabójcze spojrzenie. Naprawdę nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.
            -Cześć. Nie odpowiadam, co znaczy, że nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Musiałeś mnie budzić? – spytałam rozdrażniona.
            -Przepraszam – powiedział skruszony. – Nie znaleźliśmy uzdrowiciela i chciałem zobaczyć jak się czujesz. Po twoim zachowaniu widzę, że już nic ci nie jest. Możesz zejść do nas na dół? Laura powiedziała nam o tym, co stało się wczoraj.
            -Nie mam ochoty z wami o tym rozmawiać.
            -Alexa, nie denerwuj się, ale wszyscy uważamy, że nie powinnaś całować tego chłopca. To może się źle skończyć – powiedział jakby z zawahaniem.
            -Mówisz tak samo jak Laura. Wiem, że nie powinnam, ale skończę to, zanim stąd wyjedziemy. Nie musicie się o to martwić. Poradzę sobie.
            -Pomimo to zejdź na dół. Chcemy ci coś powiedzieć. Nie będziemy już poruszać tematu tego chłopca – obiecał patrząc mi w oczy.
            -Dobrze, zejdę, ale nie próbujcie nawet mówić o Ericku.
            -Super, cieszę się. Zejdź zaraz. Victoria już robi śniadanie – powiedział i wyszedł bezszelestnie z pokoju. Chodził niezwykle cicho.
            Wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Zasnęłam w ciuchach, które miałam na sobie dzień wcześniej. Musiałam się ich pozbyć. Rzuciłam je na podłogę i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i ubrałam w białe rybaczki i luźną koszulkę. Nie chciało mi się nawet zakładać butów. Zeszłam na bosaka po schodach.
            Wszyscy siedzieli w salonie i czekali na mnie. Kiedy tylko usłyszeli moje kroki odwrócili głowy. Widziałam po ich minach, że nie są zbyt zadowoleni. Ciekawe, co takiego mieli mi do powiedzenia. Uśmiechnęłam się do nich i przystanęłam koło fotela, na którym siedział Michael.
            -Cześć wszystkim – powiedziałam. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Wszyscy patrzyli na mnie jak na przestępcę. – Co się stało? Powiecie mi może, czy sama mam się domyślić?
            -Alex, dostaliśmy wiadomość, że ktoś czaił się w lesie wczoraj. Nie wiemy, co mamy o tym myśleć, ale jeżeli to się powtórzy to będziemy musieli wyjechać stąd wcześniej i ukryć się gdzieś indziej aż do czasu, kiedy skończysz siedemnaście lat. Nie możemy pozwolić, żeby coś ci się stało, a nie mamy pojęcia, kto mógł to być – po plecach przeszedł mnie zimny dreszcz. Oni nie mogli się o tym dowiedzieć, ale głos Michaela był opanowany i pewny. Wiedziałam, że musieli mieć pewność.
            -Ktoś był wczoraj w lesie? Nic nie zauważyłam. Może ktoś po prostu zabłądził i podszedł pod dom. To też jest możliwe.
            -Poczekaj, to nie wszystko. Twój ojciec napisał, że ktoś chciał się dowiedzieć, gdzie jesteś. Chciał tu przybyć i poprosić cię o rękę. Nie dowiedział się tego, ale mógł cię odnaleźć – kontynuował Michael.
            -Nikt nie znalazł mnie tutaj i kilku lat. Nie sądzę, żeby udało się to komuś teraz – powiedziałam bez przekonania.
            -Nie martw się. Nikt cię nie znajdzie. Ukryjemy się gdzieś indziej. Postanowiliśmy tylko, że powinnaś o tym wiedzieć. Jesteś bezpieczna. Nie damy cię skrzywdzić – uśmiechnął się krzepiąc. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na resztę. Oni też się trochę rozluźnili.
            -No dobrze. Kiedy tylko coś zobaczę – powiedziałam – to od razu wam o tym powiem. Ale wydaje mi się, że powinniście odpocząć, więc skończmy na razie tą rozmowę.
            -Może masz rację – po raz pierwszy odezwała się Amelia. – Chyba rzeczywiście powinniśmy trochę odpocząć. Każdemu z nas ta podróż dała się we znaki.
            -Więc idźcie. Porozmawiamy potem. Nigdzie się nie wybieram.
            Popatrzyli na mnie jeszcze przez chwilę, a potem po kolei rozeszli się do pokoi. Musiałam zakończyć tą rozmowę, zanim zeszłaby na jeszcze gorsze tematy. Nie chciałam się stąd jeszcze wyprowadzać. Było tu spokojnie i mogłam prawie robić to, co chciałam. Znowu pomyślałam o Ericku. Nie chciałam teraz stąd wyjeżdżać. Jeszcze nie.
            Zrobiłam się trochę głodna, więc poszłam do kuchni i zjadłam musli. Nie chciało mi się przygotowywać nic innego. Usiadłam przed telewizorem i go włączyłam.
            Spędziłam prawie cały dzień przed telewizorem. Nigdy mi się to nie zdarzało. Zazwyczaj nudziły mnie prawie wszystkie programy. Pod wieczór wreszcie poszłam do swojego pokoju. Wzięłam szkicownik i przeglądałam swoje szkice. Moją uwagę przykuł jeden z nich. Na rysunku było drzewo, ale z boku, chyba nieświadomie, narysowałam twarz.
            Zastanawiałam się, kogo może przedstawiać, ale była niedokończona i nie umiałam zgadnąć. Nagle coś zaczęło pukać w okno. Wzdrygnęłam się. Mógł to być ktoś, o kim mówił Michael. Jednak czy taka osoba pukałaby w moje okno. Rozsunęłam zasłonę i zobaczyłam twarz Ericka. Stał na tarasie i wpatrywał się we mnie. Rozsunęłam drzwi i wpuściłam go do środka.
            -Co ty tu robisz? – spytałam zdziwiona.
            -Chciałem cię zobaczyć – uśmiechnął się. – Pomyślałem, że przyjadę do ciebie.
            -To zły pomysł. W każdej chwili ktoś może tu przyjść. Nie powinieneś przychodzić to… - nie dokończyłam, bo zamknął mi usta pocałunkiem.
            Nie spodziewałam się tego. Eric całował cudownie. Kiedy tylko to robił, zapominałam o wszystkim. Byłam tylko ja i on. Nie wiedziałam, kiedy podniósł mnie i położył na łóżko, zakrywając sobą. Całował coraz namiętniej. Jęknęłam, a on spojrzał na moją twarz. Na jego twarzy pojawiły się rumieńce, a oddech miał nierówny. Jego oczy świeciły.
            -Coś się stało? – spytał.
            -Nie, tylko hmm nie spodziewałam się tego. Ale było miło.
            -Cieszę się. Więc, na czym przerwaliśmy? – spytał z rozbrajającym uśmiechem.
            Przyciągnęłam jego twarz do swojej i go pocałowałam. Zatraciłam się w nim. Był taki cudowny. Wplątał ręce w moje włosy, a ja błądziłam rękami po jego plecach. Kiedy tylko uniósł lekko moją koszulkę usłyszałam pukanie do drzwi. Jęknęłam i przestałam go całować. Odsunął się ode mnie i spojrzał na drzwi.
            -Musisz stąd iść – szepnęłam. – Nikt nie może cię tu zobaczyć.
            -Nic się nie stanie. Jestem twoim chłopakiem, więc chyba mogę cię odwiedzać w domu i całować.
            -Niestety nie. Przepraszam cię, ale muszę przestrzegać kilku zasad. Musisz stąd iść albo schowaj się gdzieś. Tylko szybko.
            Wstał i podszedł do drzwi garderoby. Uniósł pytająco brew, a ja kiwnęłam głową. Otworzyłam drzwi, w których stał Daniel. Bez pytania wszedł do pokoju i stanął na środku. Widziałam po jego twarzy, że jest zły. Na pewno musiał wiedzieć, że nie jestem sama.
            -Gdzie on jest? Niech lepiej wyjdzie, bo muszę z tobą porozmawiać. I niech lepiej to zrobi, zanim sam go znajdę, bo skończy się to źle – powiedział.
            -Ale kto? O kim mówisz? P- spytałam, udając, że nie wiem o czym mówi.
            -Dobrze wiesz. Alexandro nie okłamuj mnie. Nie mogę ci rozkazywać, ale  wcale nie muszę być miły dla twoich znajomych.
            Spojrzałam na niego spod przymkniętych powiek. Nie mógł tak do mnie mówić.
            -Masz rację, nie możesz mi rozkazywać! I lepiej tego nie rób! – krzyknęłam. – Mogę tu zapraszać kogo chcę i kiedy chcę.
            -Lepiej powiedz, gdzie jest. Nie mam czasu na takie zabawy. Musimy koniecznie porozmawiać – powiedział i podszedł do drzwi garderoby. Wstrzymałam oddech. Otworzył drzwi. – Eric, wyjdź już stąd. Wiem, że tu jesteś. Przede mną się nie ukryjesz.

             

*********************************************************************************

Kolejny rozdział napisany ;) Dziękuję za to, że czytacie moje bazgroły. Zostawiacie też bardzo miłe komentarze. Czytam każdy i jeżeli jest tam krytyka to staram się poprawić.  Tylko jest ich coraz mniej :(
Pod tym postem zostawiajcie swoje tt :) Będę was informować o kolejnych rozdziałach :) Historia wreszcie zaczyna nabierać rozpędu więc mam nadzieję, że wam się podoba. 
Kolejny rozdział postaram się napisać w weekend, ale nic nie obiecuję. Kolejny post będzie o książkach, które ostatnio bardzo mnie wciągnęły ;) Cały czas piszcie za kim jesteście Eric czy Kieran ( którego ostatnio nie ma zbyt często). 

Obiecałam też, że zareklamuję tu pewnego bloga, więc proszę ;) Wchodźcie http://dangerandlovestory.blogspot.com/  blog jest świetny. 

Pozdrawiam Sandra ;) Love ya all <3

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 11

                Długo zastanawiam się, co mogło się stać Laurze. Nie powinna mnie tak potraktować. To ja byłam księżniczką, a ona moją poddaną. Musiałam się dowiedzieć, co może być w tamtej szkatułce. Nie zapowiadało się na nic dobrego.
            Po kilku godzinach zasnęłam, przewracałam się z boku na bok. Obudziłam się niewyspana. Nie miałam ochoty schodzić na dół. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na pokój. Jedyne co mogłam zrobić to czytać książki lub poszukać czegoś ciekawego w Internecie. To drugie raczej nie było zbyt ciekawe. Nie miałam, jak inni, konta na facebooku czy twitterze. Nie mogłam ich mieć i nie były mi potrzebne. Po co, skoro nie miałam żadnych normalnych przyjaciół?
            Wstałam i podeszłam do drzwi garderoby. Otworzyłam je i weszłam do środka. Moja garderoba była bardzo duża. Ściany po obydwu stronach drzwi zajmowały ubrania i buty. Przede mną stała duża, kremowa sofa, na której leżały jakieś spodni i dwie bluzki. Obok wejścia, po obydwu stronach wisiały lustra.  Zaczęłam przeglądać ubrania. Miałam bardzo dużo bluzek, sukienek, spodni. Mogłabym wymieniać bardzo długo. Nie było mi potrzebne tyle ciuchów, ale czasami lubiłam je przeglądać.
            Przypomniał mi się wczorajszy telefon od Ericka. Spojrzałam na zegar. Było już popołudnie. Powinien skończyć lekcje za jakieś dwie godziny. Postanowiłam wziąć długą kąpiel. Poszłam do łazienki i nalałam wody do wanny. Ściągnęłam krótkie szorty i top, które miałam na sobie i weszłam do wanny. Dużo ostatnio myślałam o różnych sprawach. Uśmiechnęłam się do siebie. Nigdy wcześniej mi się to nie przydarzało. Po pół godzinie wstałam i utuliłam się ciepłym ręcznikiem.
            Wróciłam do garderoby i znalazłam niebieskie szorty oraz biały podkoszulek z nadrukiem „I love Barcelona”. Kupiłam go jakiś czas temu, ponieważ przypomniała mi się podróż do stolicy Katalonii z moją matką. To było jedno z najlepszych wspomnień, jakie miałam. Znalazłam jeszcze jakieś czarne baletki. Zdjęłam ręcznik z włosów i przeczesałam je ręką. Długimi falami opadały swobodnie na plecy. Nie chciałam czesać ich szczotką, bo tak wyglądały bardziej naturalnie.
            Przysiadłam na łóżku i spojrzałam na zegar. Prawie szesnasta. Eric powinien przyjechać za parę minut. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i nalałam sobie szklankę. Oparłam się o blat szafki i myślała. Ciekawe co zatrzymało Michaela i resztę. Zaczynałam się o nich martwić. Nigdy nic ich nie zatrzymywało w wykonywaniu swoich zadań.
            Upiłam trochę soku i wyjrzałam przez okno. Zbliżała się jesień, co coraz bardziej było widać na dworze. Podniosłam szklankę do ust, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie usłyszałam żadnego głosu na podjeździe. Dziwne. Musiałam się bardzo zamyślić. Wypiłam resztę soku i pobiegłam otworzyć.
            W drzwiach stał Eric. Jak zwykle uśmiechnięty. Miał na sobie ciemne spodnie i niebieski T-shirt. Kiedy stanęłam przed nim, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wyglądał na szczęśliwego. Uśmiechnęłam się.
            -Cześć.
            -Cześć.
            -Dawno cię nie widziałem. Nie pojawiałaś się w szkole. Wyglądasz całkiem zdrowo.
            -Uhm teraz już tak. Nie czułam się zbyt dobrze przez ostatnie kilka dni. Musiałam odpocząć. Wskazania lekarza.
            -Dobrze. Mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. Nie chciałbym cię zbytnio przemęczać. Twoi przyjaciele pewnie mieliby mi to za złe.
            -Nie byliby zadowoleni, ale pewnie nawet nie dowiedzieliby się o tym. Jest ze mną tylko Laura. Teraz śpi, więc nie będę jej budzić.
            Pomyślałam, że nie powinnam mówić mu takich rzeczy. Znałam go od niedawna i nie wiedziałam, o czym mógł pomyśleć. Spojrzałam na jego przystojną twarz i poszłam w kierunku salonu. Usiadłam na kanapie, a on poszedł za mną i rozsiadł się w fotelu obok.
            -Masz piękny dom.- powiedział po chwili- Powiedziałem, że przyniosę ci lekcje, ale to był tylko pretekst, żeby się z tobą spotkać. Mówiłem prawdę o filmach. Więc może obejrzymy jakiś.- słyszałam w jego głosie wahanie, jakby nie był pewien, czy nie każę mu wyjść.
            -Dziękuję. Cóż, nie wiem, kiedy wrócę do szkoły. Możemy obejrzeć jakiś film. Pewnie.  .- spojrzałam na niego. Odetchnął i znowu uśmiechnął się.
            Wstałam i podeszłam do dużego regału  pod ścianą. Były na nim filmy głównie Michaela i Daniela, ale też kilka, w których nie zabijano zombie. Przejrzałam kilka półek, ale nie znalazłam nic, na co miałabym ochotę. Spojrzałam na Ericka. Patrzył z zaciekawieniem co robię.
            -Hmm może pomożesz mi jakiś wybrać. Tu są prawie same filmy chłopaków, a niekoniecznie chciałabym oglądać jakieś horrory.- powiedziałam nie patrząc na niego.
            -Jasne.- odpowiedział i wstał z kanapy.
            Podszedł do mnie i stanął tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na szyi. Poczułam na gęsią skórkę. Zarumieniłam się i spojrzałam w kierunku, w którym akurat patrzył. Byłam pewna, że podobały mu się filmy chłopaków, ale nie miałam ochoty ich oglądać. W końcu wyciągnął rękę, ocierając się przy tym o mnie i wyjął jeden z filmów Amelii. Spojrzałam na okładkę i o mało się nie zachłysnęłam. To był jeden z dobrych filmów na romantyczny wieczór, a nie na oglądanie filmów z przyjacielem. Eric trzymał w dłoni „Pamiętnik”. Był to jeden z najbardziej romantycznych filmów jakie znałam. Z niedowierzaniem spojrzałam na niego. Przyglądał mi się jakby czekając na jakąś reakcję. Uśmiechnęłam się do niego, a on w tej samej chwili wziął moją dłoń i zaprowadził mnie na kanapę. Usiadłam i czekałam, kiedy wkładał płytę do odtwarzacza. Po chwili na ekranie pojawił się duży napis „Pamiętnik”.  
            Pomyślałam o tym, co ja właściwie robiłam. Miałam oglądać bardzo romantyczny film z prawie nieznanym mi chłopakiem. Eric skończył nastawiać DVD i usiadł koło nie na kanapie. Wydawało mi się, że siedzi zbyt blisko, ale nic nie powiedziałam. Film zaczął się, a ja usiadłam wygodniej dyskretnie odsuwając się od chłopaka obok. On jakby tego nie zauważając, chciał wziąć mnie za rękę. Kiedy jej nie dosięgnął, jakby jego uśmiech stał się trochę smutniejszy.
            Oglądaliśmy film w milczeniu. Po kilku minutach Eric przysunął się bliżej mnie i znowu spróbował złapać moją rękę. Tym razem udało mu się to. Widziałam, że ukradkiem mi się przygląda. Udawałam, że tego nie widzę. W końcu odezwał się.
            -I co myślisz o tym filmie?- spytał bez cienia wahania w głosie, którego słyszałam wcześniej.
            -Myślę, że jest bardzo romantyczny. Sama historia jest bardzo piękna.- odpowiedziałam mu po namyśle.
            -Też tak uważam. Chociaż to trochę mało męskie, ale podoba mi się.
            -A ja uważam, że to słodkie, kiedy chłopak nie boi się przyznać co tak naprawdę czuje.
            -Naprawdę tak uważasz? Jeszcze nigdy nie spotkałem dziewczyny jak ty.- powiedział rumieniąc się lekko. Uważam, że wyglądał słodko.
            -Alex…- zaczął.
            Kiedy odwróciłam twarz w jego stronę, jego wydawała się dziwnie blisko mojej. Próbowałam coś powiedzieć, ale wtedy nachylił się bardziej i jego usta spotkały się z moimi. W pierwszej chwili byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że będzie chciał mnie pocałować. Pomyślałam o Kieranie. Nie zdradzałam go, bo przecież nie byliśmy parą, ale jednak poczułam dziwny niepokój.
            Eric najpierw całował powoli, a potem coraz bardziej namiętnie. Oddałam mu pocałunek, całkowicie się w nim zatracając. Wsunął palce w moje włosy, a ja objęłam go za szyję. Eric w końcu przestał mnie całować. Oddychaliśmy ciężko. Spojrzał mi w oczy. Jego były teraz o wiele jaśniejsze i wydawało się jakby świeciły.
            -Ja… chciałem to zrobić już od jakiegoś czasu, ale nie spodziewałem się, że będzie tak wspaniale.- uśmiechnął się do mnie i znowu zbliżył swoją twarz do mojej.
            Pocałował mnie znowu, tym razem tylko lekko muskając ustami moje. Odsunęłam się od niego i lekko zarumieniałam. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Eric przyglądał mi się. Nawet nie zauważyła, kiedy film się skończył.  Cały czas siedziałam w ciszy.
            -Jeżeli zrobiłem coś źle, po prostu mi to powiedz.- w końcu odezwał się Eric.
            -Nie, nie chodzi o to, że zrobiłeś coś źle. Ja po prostu nie spodziewałam się takiego czegoś, że mnie pocałujesz i w ogóle.
            -Och.- wyglądał na zawstydzonego- Wydawało mi się, że wiedziałaś, że mi się podobasz. Nigdy jeszcze nie spotkałem dziewczyny takiej jak ty. I mam nadzieję, że ja też ci się podobam.
            -Hmm myślę, że tak. Myślę, że ty też mi się podobasz.- uśmiechnęłam się do niego.
            Eric jakby zachęcony moim wyznaniem znowu mnie pocałował. Tym razem poddałam mu się. Naprawdę mi się podobał i nie było w tym nic złego. Nie miałam już dużo czasu na zachowywanie się jak normalna nastolatka. Tym razem jego dłonie błądziły po moich plecach. Usłyszałam jakiś dźwięk i odskoczyłam od niego. Moment później w drzwiach do salonu stanęła Laura. Jak zwykle wyglądała rewelacyjnie, nawet pomimo tego, że jeszcze chwilę temu spała.
            Spojrzałam na Ericka, który przyglądał się Laurze. Wcale się nie dziwiłam. W krótkiej błękitnej sukience i z rozpuszczonymi włosami wyglądała świetnie. Przyciągnęłaby uwagę niejednego chłopaka. Uśmiechnęła się niepewnie na nasz widok. Wtedy wstał Eric.
            -Cześć. Ty musisz być Laura. Miło mi cię poznać.
            -Yhm cześć. A ty pewnie Eric.- powiedziała i spojrzałam na niego z irytacją, której on chyba nie zobaczył- Alex miałaś jakieś wieści od reszty? Długo ich nie ma. Zaczynam się martwić.- spytała, nie zwracając już uwagi na chłopaka stojącego obok mnie.
            -Victoria napisała, że wrócą jutro rano. Nie mogli znaleźć… tego, kogo szukali.- powiedziałam. Nie mogłam przecież użyć przy Ericku słowa uzdrowiciel.
            -Dobrze. Ten twój kolega zostaje na kolacje?- spytałam unosząc brew.
            Spojrzałam na Ericka. Miał zamyśloną minę. Po chwili odezwał się i spojrzał na mnie.
            -Nie, nie zostanę. Rodzice czekają na mnie z rodzinną kolacją. Właściwie powinienem już iść.
            -Odprowadzę cię do drzwi.- powiedziałam i poszłam za nim. Otworzyłam drzwi i wyszliśmy razem na taras przed domem.
            -Było bardzo miło. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.- powiedział Eric uśmiechając się szeroko.
            -Może. Jutro wracają moi przyjaciele, więc nie wiem, kiedy będzie to możliwe. Zadzwoń, kiedy będziesz miał czas to może coś wymyślimy.- odpowiedziałam mu uśmiechając się.
            -Więc do zobaczenia.- pochylił się i musnął ustami moje wargi, po czym zbiegł z tarasu i popędził do swojego samochodu.

            -Do zobaczenia.- powiedziałam do jego pleców opierając się o futrynę.  





*********************************************************************************

Po długim oczekiwaniu wreszcie pojawił się kolejny rozdział. Było to spowodowane szkołą, moją pracą i tym, że znalazłam dwie ciekawe sagi, w które się zaczytałam i nie mogłam przestać. Kolejny rozdział powinien pojawić się wcześniej :) 
Już niedługo koniec roku szkolnego :D Cieszycie się? Pewnie tak! 
Zostawiajcie komentarze, bo na prawdę lubię wiedzieć, że ktokolwiek to czyta :) Nigdy nie wierzyłam w moje umiejętności literacie, ale chyba nie są aż tak bardzo złe. 
Pozdrawiam wszystkich, którzy to czytają :) Kocham was <3 Sandra